Reklama

"Wielka Szóstka" [recenzja]: Ofensywa nerdów

"Wielka Szóstka" Dona Halla i Chrisa Williamsa to typowe "origin story": opowieść o narodzinach grupy superbohaterów, o dojrzewaniu do odpowiedzialności i chrzcie bojowym.

Oparta na komiksie Marvela i wyprodukowana przez Disneya animacja adresowana jest do młodszej widowni i dlatego obok standardowych atrakcji - walki i śmiechu - można znaleźć w niej nadprogramową porcję wzruszeń.

Wszystko się zgadza. Mamy tu młodego i narwanego protagonistę, genialnego Hiro Hamadę, zajmującego się konstruowaniem robotów i zarabianiem na nich podczas nielegalnych zawodów. Mamy traumę w postaci śmierci brata - śmierci tragicznej i podejrzanej, będącej impulsem do wkroczenia na wojenną ścieżkę. Mamy grupę pomocników, zwariowanych studentów politechniki, którzy tworzą z Hiro tytułową Wielką Szóstkę. Mamy też "scenę po napisach" i gościnny występ papy Stana Lee. Wszystko się zgadza i w tym właśnie tkwi źródło nudy. Pośród fali komiksowych adaptacji film Halla i Williamsa wydaje się schematyczny i wtórny, czego nie zmienia nawet formuła animacji dla dzieci.

Reklama

"Wielką Szóstkę" bronią jednak detale. Zaskakuje chociażby charakterystyka bohaterów. Hiro i jego przyjaciele nie są mutantami, przybyszami z gwiazd, wyszkolonymi mordercami lub milionerami z toną gadżetów, tylko zgrają nerdów - podobnymi do Marka Zuckerberga czy Steve'a Jobsa dzieciakami, które swój arsenał wykuły w chałupniczych warunkach, w garażu lub szkolnej pracowni. To również osoby, które wychowały się na popkulturze, dzięki czemu ich dzieła są fantastyczne w kilku znaczeniach tego słowa - robot, tak jak mechy z japońskich kreskówek, zna sztuki walki, a bojowy kostium wyglądem i działaniem przypomina Godzillę.

Ich największym wynalazkiem - a także najjaśniejszym punktem "Wielkiej Szóstki" - jest robot Baymax. Mający postać białego balona, równocześnie zwalisty i dziwnie delikatny, obdarzony spojrzeniem i głosem, w których mechaniczna obojętność miesza się z troską, przypomina personifikację tabletki Clonazepamu: uspokaja i poprawia nastrój. Twórcy filmu ogrywają go na różne sposoby. Czynią z niego motor slapstickowych gagów, każą mu brać udział w widowiskowych scenach akcji, robią z niego maskotkę i pocieszyciela - Baymax jest bowiem robotem-pielęgniarką, który na różne sposoby i za wszelką cenę dba o zdrowie Hiro.

W bezwarunkowej, odpornej na błędy i próby przeprogramowania, dobroci Baymaxa czuć wiarę w pozytywny potencjał sztucznej inteligencji. Wiarę, która jeszcze kilka dekad temu nie była w kinie science fiction tak silna i która dopiero ostatnio zaczęła stawać się powszechna. Mając za towarzyszy m.in. roboty z "Moon" Duncana Jonesa czy "Interstellar" Christophera Nolana, Baymax jest znakiem czasów, w których technofobię wypiera technofilia.

6/10

---------------------------------------------------------------------------------------


"Wielka Szóstka" ("Big Hero 6"), reż. Chris Williams i Don Hall, USA 2014, dystrybutor: Disney, premiera kinowa: 28 listopada 2014 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy