Reklama

Sukces tureckich telenowel

Tureckie seriale opanowały telewizje bułgarskie, zajmując miejsce latynoskich oper mydlanych. "Melodia serca", "Łzy nad Bosforem", "Perła" są emitowane nie tylko w godzinach popołudniowych, zarezerwowanych tradycyjnie dla gospodyń domowych i emerytek, lecz także w najlepszym czasie oglądalności.

Sukces tureckich seriali jest tak niesamowity, że największa telewizja komercyjna BTV nadaje jeden z nich - "Perłę" tuż po głównym wydaniu programu informacyjnego. Producenci zdecydowali się na to, gdy konkurencyjna telewizja Nowa pobiła rekordy oglądalności emisją liczącego ponad 100 odcinków serialu "1001 noc" - niekończącej się historii współczesnej Szeherezady.

Seriali w prime time w Bułgarii nie emitowano od lat. Ostatnio ten czas na antenie był rezerwowany dla różnych reality show, a od połowy maja dla kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i bułgarskiego parlamentu.

Reklama

Eksperci telewizyjni twierdzą, że tureckie seriale są bliższe bułgarskiej mentalności niż południowoamerykańskie i dlatego przyciągają więcej widzów. Język bohaterów, choć niezrozumiały dla Bułgarów, zawiera wiele turcyzmów używanych w języku bułgarskim i brzmi znajomo. W dodatku seriale są tanie - jedna z telewizji komercyjnych kupiła aż siedem kilkudziesięcioodcinkowych tasiemców za ćwierć miliona dolarów.

Obecnie Bułgarzy mają do wyboru cztery tureckie seriale. Najbardziej popularny z nich zaraz po zakończeniu emisji na jednym kanale powędrował na następny. Bułgarzy z zapartym tchem śledzą więc losy pięknej, ale ubogiej dziewczyny, która wyszła za mąż za chłopca z bogatej rodziny w Stambule. W innym serialu żona walczy o odzyskanie męża, uwiedzionego podstępnie przez koleżankę.

W serialach nie ma żadnych odniesień do historii czy religii. Kobiety są ubrane po europejsku, chust muzułmańskich nie widać ani na ulicach, ani nawet na głowie babci, przyjeżdżającej ze wsi do wnuczki w dużym mieście. Aktorki są piękne, nawet w domu chodzą na szpilkach i w krótkich spódniczkach.

Niektórzy eksperci dopatrują się w tych serialach propagandy na rzecz europejskiego wizerunku Turcji i zastanawiają dlaczego tak dużo seriali tureckich pojawiło się w Bułgarii przed wyborami, kiedy cała opozycja zjednoczyła się przeciw partii tureckiej mniejszości Ruch na rzecz Praw i Swobód. Lider tego ugrupowania Achmed Dogan oburzył opinię publiczną mówiąc, że to on praktycznie rządzi w kraju.

Starsza część bułgarskiej widowni, pamiętająca pierwsze lata po pojawieniu się telewizji, kiedy programy trwały po dwie godziny dziennie, a w piątek pokazywano telewizję radziecką, przypomniała sobie starą anegdotę. Co by było, gdyby Bułgaria dalej była pod panowaniem tureckim? W piątek nadawano by turecką telewizję.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: telewizje | seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy