Polski aktor w "CSI" - za darmo
Robert Kudelski jest zajęty jak mało który aktor, ale ta praca to jego żywioł. Artysta chwyta życie garściami. I widać, że mu to służy.
Kudelski nie dość, że jest zapracowany, to, jak sam przyznaje, zajęcie, które wykonuje jest nieprzewidywalne, więc ciężko mu coś zaplanować z dużym wyprzedzeniem.
"Robię kilka rzeczy jednocześnie. Mnóstwo czasu pochłania Na Wspólnej i czasem jest tak, że jeśli umówię się na godz. 15, bo mam wtedy nie grać, okazuje, że jednak gram i wszystko się sypie. Do tego do niedawna dochodziła produkcja jak Oni śpiewają, a są jeszcze jakieś zdjęcia, wywiady, nagrania. Sam tego nie ogarniam, mówiąc szczerze! Bez mojej manager i dziewczyny, która zajmuje się PR, bym sobie nie poradził" - przekonuje aktor.
Artysta wyznaje, że czasem ma wrażenie, że jest za dużo zamieszania wokół jego osoby, ale wie też, że wszystko, co robi jest częścią jego pracy.
"Uważam, że naszym - aktorów - obowiązkiem jest poświęcić czas, jeśli jest zapotrzebowanie. Bo ono raz jest, raz go nie ma. Więc staram się obdarować sobą wszystkich, którzy tego chcą!" - mówi.
Kudelski jest bardzo otwartą osobą, niedawno publicznie przyznał się, że w programie "jOś" wystąpił dla pieniędzy.
"Nie lubię owijać w bawełnę, ludzie nie są naiwni. Pośpiewać dla przyjemności to można pod prysznicem. Kiedyś mówiło się, że jak aktor bierze udział w reklamie to jest to wstyd i hańba. A teraz nikt już na to nie zwraca uwagi, bo wiadomo, że aktorstwo to zawód i ma on przynosić pieniądze. W dobie kryzysu i z rozkręcającym się teatrem było mi to potrzebne. Ja, jako dyrektor, nie mogę sobie pozwolić na to, żeby moi aktorzy nie dostali pensji" - tłumaczy gwiazdor.
W końcu jednak odpadł z programu, inni uczestnicy okazali się lepsi.
"W mojej edycji byłem trzeci, więc i tak daleko zaszedłem, biorąc pod uwagę towarzystwo prawie samych zwycięzców. Ale nie chciałem wygrać. Nie będą przynajmniej na mnie wieszać psów! Za duży ze mnie chłopiec, żeby przeżywać takie rzeczy" - żartuje.
Mało kto wie, że Kudelski znalazł się w obsadzie serialu "CSI".
"Dostałem zaproszenie na casting - i okazało się, że pasowałem do roli. Ale co to za rola, nie mogę powiedzieć. Długo w ogóle się tym nie chwaliłem, bo od castingu do rozpoczęcia pracy minęły dwa lata - sprawił to m.in. strajk scenarzystów. Teraz lada dzień mam zdjęcia, potem jeszcze dwa dni zdjęciowe w lutym, i to już będzie koniec. Modlę się, żeby już wszystko doszło do skutku, żebym zagrał, co mam do zagrania, i już nawet nie chodzi mi o to, żeby cały świat zobaczył mnie w CSI, ale żeby - na litość Boską! - wreszcie mi zapłacili! Bo póki co, to ja w tę moją karierę tylko inwestuję!" - żartobliwie kończy aktor.