Reklama

Oscary 2024: Jaki film będzie polskim kandydatem do nagrody Akademii?

Jak film będzie reprezentował w przyszłym roku Polskę w rywalizacji o Oscara? Zwycięski tytuł poznamy już 25 września. Najpoważniejszymi kandydatami wydają się: "Strefa interesów" Jonathana Glazera, "Chłopi" Hugh Welchamana i DK Welchman oraz "Zielona granica" Agnieszki Holland.

Jak film będzie reprezentował w przyszłym roku Polskę w rywalizacji o Oscara? Zwycięski tytuł poznamy już 25 września. Najpoważniejszymi kandydatami wydają się: "Strefa interesów" Jonathana Glazera, "Chłopi" Hugh Welchamana i DK Welchman oraz "Zielona granica" Agnieszki Holland.
"Strefa interesów" (L), "Chłopi" (C) i "Zielona granica" (P) - czy któryś z tych filmów będzie reprezentował Polskę w walce o Oscara? /materiały prasowe

W składzie komisji, która wybierze polskiego kandydata do Oscara, znaleźli się: producentka nagrodzonego Oscarem filmu "Ida" Ewa Puszczyńska (przewodnicząca), producentka nominowanego do Oscara "Bożego Ciała" Aneta Hickinbotham, scenarzystka i producentka nominowanego do Oscara filmu "IO" Ewa Piaskowska, laureat Oscara za "Listę Schindlera" scenograf Allan Starski, reżyser i scenarzysta Maciej Ślesicki oraz dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej - Radosław Śmigulski.

"Strefa interesów": Zdjęcia powstały w całości w Polsce

Jednym z filmów, który ma spore szanse, by reprezentować Polskę w walce o przyszłorocznego Oscara, jest "Strefa interesów" Jonathana Glazera. Obraz, który miał światową premierę na festiwalu w Cannes (gdzie otrzymał Grand Prix imprezy), pokazywany był ostatnio na festiwalu w Toronto.

Reklama

"Tym festiwalem, ale to już się zaczęło nagrodą w Cannes - rozpoczyna się kampania oscarowa dla tego filmu" - podkreśliła w wypowiedzi dla Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej producentka... Ewa Puszczyńska, która jest także przewodniczącą komisji wybierającej polskiego kandydata do Oscara.

Puszczyńska przypomniała też, że mimo iż "Strefa interesów" jest polsko-brytyjską koprodukcją, cała ekipa filmu była polska a obraz został w całości zrealizowany na terenie naszego kraju.

"Jest nie tylko finansowany - wsparcie Instytutu, zarówno dotacje, jak i zachęty - ale również bardzo duży udział twórczy. Cała ekipa była polska, film był kręcony w 100 procentach w Polsce. Dlatego możemy się absolutnie podpisywać pod tym filmem, że jest w dużej części polski" - mówi Ewa Puszczyńska.

Czyżby wypowiedź producentki sugerowała, że decyzja w sprawie wyboru polskiego kandydata już zapadła?

"Strefa interesów" to wstrząsająca opowieść o domowej idylli w cieniu krematoriów, czyli życiu rodzinnym komendanta Auschwitz, Rudolfa Hössa. W rolach głównych zobaczymy Sandrę Hüller (Hewdig Höss) i Christiana Friedela (Rudolf Höss). Za zdjęcia do obrazu odpowiedzialny jest dwukrotnie nominowany do Oscara Łukasz Żal, który kilka dni temu otrzymał w Toronto nagrodę specjalną Variety Artisan Award.

Variety Artisan Award przyznawana jest wybitnym artystom, których wyśmienita praca przyczyniła się ulepszenia świata kina i rozrywki. Wśród dotychczasowych laureatów są m.in. operator Roger Deakins, kompozytorka Hildur Guðnadóttir czy muzyk Terence Blanchard.  

"Chłopi": Powtórzą sukces "Twojego Vincenta"?

Kolejnym mocnym typem do reprezentowania Polski w rywalizacji o statuetkę Akademii jest ekranizacja "Chłopów" w reżyserii Hugha Welchmana i DK Welchman (aka Dorota Kobiela). Światowa premiera tej produkcji odbyła się na festiwalu w Toronto i spotkała z entuzjastyczną reakcją prasy. Film "Chłopi" został zrealizowany z wykorzystaniem techniki animacji malarskiej.

Obraz składa się z 40 tysięcy klatek filmowych - obrazów namalowanych przez pracujących przy filmie malarzy naśladujących m.in. styl Młodej Polski, a znający polskie malarstwo tej epoki łatwo odnajdą odniesienia do Józefa Chełmońskiego czy Leona Wyczółkowskiego.

Niewykluczone jednak, że "Chłopi", podobnie jak wcześniejszy obraz duetu - "Twój Vincent" - otrzymają nominację do Oscara w kategorii "najlepszy pełnometrażowy film animowany". 

Dlaczego twórcy ponownie sięgnęli po technikę animacji malarskiej, pracując nad adaptacją "Chłopów"?

"Szukaliśmy kontynuacji dla animacji malarskiej i nie chcieliśmy robić 'Twojego Vincenta 2'. Chcieliśmy zbadać, co może zdziałać ta technika, więc dlaczego nie zaadaptować 1000-stronicowej powieści do filmu trwającego mniej niż dwie godziny?" - mówi Hugh Welchman.

"Animacja malarska pozwala nam stworzyć świat, w który można się zanurzyć i  który można poczuć. Technika, którą wybraliśmy, umożliwia opowiedzenie wartkiej akcji powieści Reymonta, z całym bogactwem aktorskich kreacji, a także na oddanie niuansów natury. Kilkustronicowy opis przyrody możemy ukazać za pomocą jednego obrazu" - dodaje DK Welchman.

"Zielona granica" bez państwowego wsparcia

Trzecim filmem, który musi wziąć pod rozwagę komisja selekcyjna, jest nagrodzona w Wenecji "Zielona granica" Agnieszki Holland. Polska reżyserka posiada już nominację do Oscara za scenariusz filmu "Europa, Europa". O statuetkę Akademii walczyły także jej filmy: "Gorzkie żniwa" (jako reprezentant Niemiec) oraz "W ciemności". Nazwisko Holland jest doskonale rozpoznawalne w Hollywood.

Problemem może być jednak fakt, iż "Zielona granica" nie jest finansowana przez Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz osobisty zatarg reżyserki z dyrektorem PISF-u Radosławem Śmigulskim.

"Zwróciłam się (...) do PISF o rutynowe zaświadczenie potwierdzające, że 'Zielona granica' to polska produkcja, coś takiego jest potrzebne do umów międzynarodowych. Dostaliśmy odmowę pod proceduralnym, nigdy niestosowanym pretekstem, czyli dano mi do zrozumienia, że nie jestem dostatecznie polska, mimo że, a może właśnie dlatego, że film mówi o polskiej współczesności, został zrealizowany w Polsce, po polsku, przez polskich twórców i z polską ekipą" - zdradziła Onetowi Agnieszka Holland, ujawniając, że nawet nie starała się o pieniądze z PISF-u na realizację "Zielonej granicy". 

O dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej ubiegał się jednak nowy projekt Holland - biografia Franza Kafki -  jednak nie otrzymał pieniędzy.

W rozmowie z Onetem dyrektor PISF Radosław Śmigulski ostro wypowiadał się o polskiej reżyserce. "Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek w życiu spotkał się z taką dozą oszczerstwa, pogardy i nienawiści, jakie wobec mnie wypowiedziała pani Holland. Jest to dla mnie tym trudniejsze do zrozumienia, że przez cały okres mojej pracy w PISF wspierałem jej projekty, a sama reżyserka wciąż wskazuje konieczność poszanowania godności innego człowieka" - przekonywał. 

"Dyrektor Śmigulski sprowokował mnie do niemądrej wypowiedzi. Usłyszałam od niego: 'Franz Kafka nie jest wart dofinansowania przez Polskę filmu o nim'. Później wbrew faktom pan dyrektor próbował dowieść niewystarczającego udziału polskich twórców. Film ma częściowo polską ekipę, a przede wszystkim jest autorskim projektem polskiej reżyserki i został wysoko oceniony przez komisję polskich ekspertów. Zawsze traktowałam dyrektora Śmigulskiego z należytym szacunkiem, tu spotkałam się z brakiem takiego pod adresem swoim i jednego z najważniejszych artystów XX wieku" - zapewniła w rozmowie z portalem Agnieszka Holland.

"Powiedziałam panu Śmigulskiemu coś nieprzyjemnego pod wpływem silnych emocji, czego nie ma sensu teraz powtarzać. Wypowiedziałam tylko jedno zdanie, które mogło być źle zrozumiane. Od razu przeprosiłam i jeśli pan dyrektor nadal czuje się urażony, ponawiam szczere przeprosiny. Ale wrażliwość dyrektora nie powinna decydować o tym, czy dany film otrzyma państwowe wsparcie" - dodała reżyserka.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy