Reklama

Oscary 2021: Pandemia wyrównała stawkę

"Pandemia trochę wyrównała stawkę. Oscary musiały się dostosować, bardziej otworzyć. Zyskały na tym nie tylko już rosnące w siłę wcześniej platformy streamingowe, ale także filmy takie nieco tańsze tzw. kino środka czy filmy trochę bardziej niezależne" - mówi krytyk filmowy Błażej Hrapkowicz.

"Pandemia trochę wyrównała stawkę. Oscary musiały się dostosować, bardziej otworzyć. Zyskały na tym nie tylko już rosnące w siłę wcześniej platformy streamingowe, ale także filmy takie nieco tańsze tzw. kino środka czy filmy trochę bardziej niezależne" - mówi krytyk filmowy Błażej Hrapkowicz.
Błażej Hrapkowicz cieszy się z faktu docenienia przez Akademię kina niezależnego /Podlewski /AKPA

Nominacje do Oscarów ogłoszono w poniedziałek. "Oscary są w tym roku interesujące ze względu na okoliczności, na pandemię. Długo czekaliśmy na te nominacje, sama ceremonia będzie dopiero w kwietniu. Oscary musiały się też do tej sytuacji dostosować, to znaczy musiały się otworzyć na filmy streamingowe, musiały zawiesić zasadę, zgodnie z którą film może się ubiegać o nominację tylko jeśli przez jakiś czas był pokazywany w dystrybucji kinowej, bo by to było niewykonalne w sytuacji, kiedy kina były zamknięte przez tak długi czas" - powiedział PAP Hrapkowicz.

W jego ocenie to trochę wyrównało stawkę. "Nagle okazało się, że pole gry jest trochę inne i mam wrażenie, że zyskały na tym nie tylko już rosnące w siłę wcześniej platformy streamingowe, ale także filmy takie nieco tańsze tzw. kino środka czy filmy trochę bardziej niezależne. Dlatego że w zasadzie nie mieliśmy od dłuższego czasu premier blockbusterów, wielkich filmów hollywoodzkich za miliony dolarów, jedynym właściwie był 'Tenet'" - zauważył krytyk.

"Mam wrażenie, że ta stawka jest też wyrównana i zbliżona, jeżeli spojrzymy na budżety tych filmów, jakiego rodzaju to jest kino - kino środka, bardziej niezależne, bardziej kameralne. I to wydaje się jest cechą charakterystyczną tegorocznych nominacji" - mówił.

Reklama

Jak zaznaczył "średnia półka" nie oznacza tu oczywiście jakości, ale kino właśnie bardziej niezależne. "Ono często w przypadku Oscarów było troszeczkę na doczepkę, było 'kwiatkiem do kożucha'. To się w ostatnich latach zmieniało, bo pamiętamy sukces 'Parasite', pamiętamy 'Moonlight'. A w tym roku przez pandemię tego typu filmy właśnie dominują mam wrażenie ilościowo" - wskazał Hrapkowicz.

Pytany o swoich faworytów do Oscarów przyznał, że kibicuje filmom w rodzaju "Obiecująca. Młoda. Kobieta" i "Sound of Metal". "W tym roku zwracam tu właśnie uwagę na filmy prowokacyjne, odważne, niepoprawne, ale też niejednoznaczne i bardzo przemyślane od strony intelektualnej, emocjonalnej, moralnej, etycznej. Plus bardzo atrakcyjne gatunkowo i świetnie się je ogląda, są pełne czarnego humoru. Wykorzystują także chwilami środki wyrazu, które kojarzymy z kinem eksperymentalnym i dzięki temu wprowadzają nas w świat, do którego nie mamy dostępu. I to jest dla mnie najciekawsze w Oscarach w tym roku" - dodał.

Laureatów Oscarów - najbardziej prestiżowych nagród świata filmowego, przyznawanych przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej - poznamy 25 kwietnia. W tym roku statuetki zostaną wręczone po raz 93.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Oscary 2021
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy