Reklama

Oscarowy skandal Słowacji

Widowiskowy film, który mógłby spodobać się Amerykańskiej Akademii i zdobyć nominację do Oscara. Najbardziej dochodowy film w historii kinematografii kraju. A jednak do Hollywood zostaje wysłany zupełnie inny. Choć to scenariusz podobny do tych powtarzanych u nas niemal co roku, ten akurat wydarzył się w sąsiedniej Słowacji.

Film "Bathory" w reżyserii jednego z najbardziej zasłużonych słowackich twórców, Juraja Jakubisko, zobaczyło już 1,5 mln widzów. Wszyscy spodziewali się więc, że to właśnie on będzie reprezentował Słowację w wyścigu po Oscara, bo spełnia wszystkie potrzebne kryteria Amerykańskiej Akademii. Jednak dla komisji, która o tym decyduje "Bathory" okazał się "niewystarczająco słowacki".

Faktycznie "Bathory" to koprodukcja (m.in. z USA, Wegrami czy Wielką Brytanią), ale scenarzysta i reżyser są Słowakami, więc najważniejsze kryterium spełniało.

Reklama

Słowacka Akademia Filmu i Telewizji wybrała zamiast "Bathory'ego" dokumentalny film Juraja Lehotsky'ego "Blind Love" o romantycznej miłości niewidomych osób.

Decyzja taka spotkała się z powszechną krytyką. Publicyści zwracają uwagę, że taki krok pozbawia Słowację pierwszej od wielu lat realnej szansy na nominację, a może nawet na statuetkę Oscara. Wątpliwości komisji wzbudził przede wszystkim język. "Bathory" był kręcony w kilku językach, a słowacki był tylko jednym z nich. Film został też zdubbingowany na przykład w wersji węgierskiej.

Krytycy podkreślali, ze atutem filmu była jego widowiskowość i właśnie międzynarodowa obsada. W produkcji Jakubisko pojawia się znana angielskiej widowni Anna Friel w roli tytułowej - hrabiny Elżbiety Bathory, która na kartach historii zapisała się jako najsłynniejsza morderczyni.

W przeciwieństwie do ludowych wierzeń, Elizabeth była nowożytną kobietą Renesansu, która ostatecznie padła ofiarą ludzkich dążeń do władzy i bogactwa. Ona i jej czterech współpracowników zostali oskarżeni o dokonanie 600 zabójstw. Udowodniono im również 80 przypadków torturowania młodych dziewcząt.

Czasem miło jednak usłyszeć, że nie tylko u nas podejmuje się absurdalne oscarowe decyzje...

Guardian
Dowiedz się więcej na temat: skandal | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy