Reklama

Organizatorzy oscarowej gali skrytykowani za sposób upamiętnienia zmarłych gwiazd

W nocy z 25 na 26 kwietnia poznaliśmy laureatów tegorocznego oscarowego wyścigu. W specjalnej części ceremonii Amerykańska Akademia Filmowa uczciła pamięć aktorów i twórców, którzy odeszli w minionym roku, a także osób zmarłych w wyniku „przemocy, niesprawiedliwości i rasizmu”. Sposób, w jaki uhonorowano zmarłych, nie spodobał się znacznej części widzów. Internauci zarzucili organizatorom pośpiech i pominięcie wielu ważnych nazwisk. Za zły pomysł uznano też to, że prezentacji zmarłych gwiazd towarzyszył zbyt radosny utwór Steviego Wondera.

Ceremonia wręczenia Oscarów jak co roku dostarczyła widzom wielu emocji i kilku zaskoczeń. Z uwagi na trwającą pandemię i związane z nią obostrzenia była ona nietypowa, a organizatorzy musieli wykazać się nie lada kreatywnością. Choć główna część gali miała miejsce na stacji kolejowej Union Station w Los Angeles, niektórzy goście i nominowani brali udział w uroczystości zdalnie, w specjalnie zaaranżowanych na tę okoliczność studiach znajdujących się m.in. w Londynie, Paryżu i Seulu. Do historii Oscarów przeszła m.in. twórczyni "Nomadland" Chloe Zhao, pierwsza kobieta azjatyckiego pochodzenia, którą uhonorowano tą statuetką za reżyserię.

Organizatorzy wydarzenia nie zdołali uniknąć wpadek. Tak przynajmniej twierdzi znaczna część użytkowników mediów społecznościowych. Internauci wytknęli Akademii m.in. lekceważące podejście do kwestii upamiętnienia aktorów i twórców, którzy zmarli w minionym roku. Podczas specjalnej części ceremonii uczczono ich pamięć przy akompaniamencie utworu "As" Steviego Wondera. Sposób, w jaki uhonorowano zmarłych artystów, był według internautów nie do przyjęcia. Widzów oburzyła przede wszystkim szybkość, z jaką prezentowano poszczególne nazwiska, których w efekcie często nie dało się odczytać na czas. Optymistyczna melodia piosenki Wondera natomiast wydała się widzom zwyczajnie niestosowna.

Reklama

"Do 25 kwietnia 2021 roku odnotowano ponad 3 miliony dusz straconych na całym świecie na skutek pandemii koronawirusa. Biorąc pod uwagę ogrom naszej zbiorowej straty i niepojęte czasy, w jakich żyjemy, pragniemy wyrazić uznanie dla tych cennych istnień, które zgasły na skutek przemocy związanej z nierównością, nienawiścią, rasizmem i ubóstwem. Tego wieczoru chcemy uhonorować artystów, którzy pozwolili nam marzyć i rozwijać miłość do kina" - zapowiedziała ową część ceremonii Angela Bassett.

Sekcja "In Memoriam" obejmowała prezentację zdjęć, nazwisk oraz stanowisk zmarłych osób. "To chyba najbardziej optymistyczne i wesołe upamiętnienie zmarłych, jakie kiedykolwiek widziałem" - napisał z przekąsem jeden z użytkowników Twittera. "Piosenka zupełnie niepasująca do okazji" - wtórował mu kolejny. "Fatalnie to wyglądało. Czy ktoś zdołał odczytać na czas te wszystkie nazwiska?" - dopytywał inny.

W części poświęconej zmarłym aktorom i twórcom oddano hołd takim gwiazdom, jak Chadwick Boseman, Sean Connery, Cloris Leachman, Christopher Plummer czy Olivia de Havilland. Widzowie zwrócili uwagę na fakt, iż pominięto niektóre nazwiska. W sekcji "In Memoriam" zabrakło miejsca m.in. dla aktorek Nayi Rivery i Jessiki Walter oraz Adama Schlesingera, wielokrotnie nagradzanego producenta i kompozytora muzyki filmowej, który zdobył nominację do Oscara w 1997 roku.

"Sekcja upamiętniająca zmarłych twórców zawsze kogoś pomija, ale nieuwzględnienie Jessiki Walter jest skandaliczne" - napisał na Twitterze jeden z komentatorów. "Jak można było zapomnieć o Adamie Schlesingerze? To wielkie uchybienie" - zaznaczył inny. "Cała sekcja 'In Memoriam' była bardzo źle zorganizowana. Okazaliście kompletny brak szacunku zmarłym" - zawyrokował kolejny internauta.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Oscary 2021
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy