Reklama

"Operacja Argo": Zawód: Szpieg

Jak najłatwiej wydostać się z ogarniętego wojną kraju? W przebraniu filmowców! Tak złośliwcy mogliby w skrócie streścił fabułę nowego filmu Bena Afflecka "Operacja Argo".

O tym, że Ben Affleck nie jest najlepszym aktorem można się było wielokrotnie przekonać, a lista jego ekranowych wpadek jest tak długa, że jedynie z szacunku do innych jego dokonań nie będę jej tu przytaczał. Affleck jest bowiem całkiem niezłym scenarzystą (Oscar za "Buntownika z wyboru" wraz z Mattem Damonem) i obiecującym reżyserem. Jego dwa poprzednie filmy - "Gdzie jesteś, Amando" i "Miasto złodziei" - zyskały uznanie zarówno krytyki, jak i publiczności, a urodzony w Kalifornii gwiazdor udowodnił nimi, że znakomicie zna reguły rządzące dobrym kinem gatunkowym.

Reklama

Oczywiście pojawiały się negatywne opinie, dotyczące łatwych do przewidzenia intryg czy słabego prowadzenia aktorów - w wypadku "Operacji Argo" będą zapewne skupiać się na zbyt jednostronnym przedstawieniu zdarzeń i propagandowych zamiarach reżysera - nie zmienia to jednak faktu, że większość widzów polubiła kino Afflecka, operujące prostymi historiami, wyrazistymi bohaterami, klarowną narracją.

Fanom artystycznych dokonań Amerykanina spodoba się zapewne także jego nowy film. Jest to rekonstrukcja spektakularnej akcji CIA z końca lat 70. ubiegłego wieku. 4 listopada 1979 roku, w momencie gdy irańska rewolucja osiąga temperaturę wrzenia, bojownicy (zwolennicy ajatollaha Chomeiniego) szturmują ambasadę USA w Teheranie, biorąc ponad pięćdziesięciu zakładników i żądając ekstradycji zbiegłego do Stanów Zjednoczonych dyktatora (szacha Rezy Pahlawiego). Jednak w samym środku chaosu sześciu pracownikom placówki udaje się wymknąć i znaleźć schronienie w domu ambasadora Kanady.

Tytułowe Argo to kryptonim działań podjętych przez amerykańskie służby w celu potajemnego wywiezienia ich z Iranu. Jednocześnie to również tytuł fikcyjnej produkcji science fiction klasy B, która rzekomo miała być kręcona na Bliskim Wschodzie i służyła za przykrywkę akcji agenta Tony'ego Mendeza (ukryty za gęstą brodą sam Affleck), który wymyślił i wprowadził w życie ten ryzykowny plan.

To właśnie śledzenie kolejnych etapów jego realizacji jest najciekawszą składową obrazu Afflecka. Reżyser - wykorzystując doświadczenie zdobyte za sprawą swojego poprzedniego filmu, opowiadającego o napadających na banki bandytach - skonstruował bowiem fabułę "Argo" na wzór kina spod znaku heist movie. Jej kolejne punkty przełomowe stanowi więc: planowanie akcji, gromadzenie ekipy, dokładne przygotowania i wreszcie sama operacja. Co jednak ważne, całość nie przypomina dynamicznego kina akcji z efektami specjalnymi w roli głównej, ale skupia się raczej na biurokratycznych procedurach, kluczowych (często przypadkowych) decyzjach i emocjach bohaterów. Wszystkim tym co, w połączeniu z dużą dozą szczęścia, decyduje o powodzeniu tego typu operacji.

Ta jest o tyle specyficzna, że kluczową rolę odgrywają w niej... bogaty hollywoodzki producent oraz laureat Oscara za charakteryzację w "Planecie małp", w których z doskonałym skutkiem wcielają się odpowiednio Alan Arkin i John Goodman. Dzięki temu, że część wydarzeń rozgrywa się w kierowanej przez nich fikcyjnej wytwórni filmowej, mamy okazję przenieść się do Hollywood lat 70., czyli złotej ery "fabryki snów", z której Affleck troszkę sobie dworuje, ale na pierwszy rzut oka widać, że darzy ją wielkim sentymentem.

Humor to zresztą składnik, który coraz wyraźniej wprowadza on do swoich filmów, umiejętnie zdobywając przy jego pomocy sympatię dla swoich bohaterów (kontrpropozycją dla operacji Mendeza jest pomysł, by ukrywający się niedoszli zakładnicy przeprawili się rowerami przez góry w środku zimy) i usuwając wątpliwości widza, co do logiki podejmowanych przez nich działań (grany przez Bryana Cranstona przełożony Tony'ego mówi wprost o Argo, że to: "najlepszy zły pomysł, jakim dysponujemy").

Affleck, podobnie jak jeden z polskich polityków, wie również, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, dlatego najbardziej emocjonującą częścią jego filmu są rozgrywające się na lotnisku finałowe sceny. Sytuację, która zwykle stanowi jedynie wprowadzenie do właściwej akcji, niewiele znaczący epizod, on zmienia w kluczowy moment fabuły, pełen napięcia i pozornej dynamiki. Dzięki tym wszystkim elementom jego znakomity pod względem warsztatu, choć może nieco zbyt jednoznaczny pod względem przekazu obraz już teraz uznawany jest za jeden z przyszłorocznych oscarowych pewniaków.

7,5/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Operacja Argo", reż. Ben Affleck, USA 2012, dystrybutor: Warner Bros., premiera kinowa: 30 listopada 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zawody | Argo | Operacja Argo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy