Reklama

Odszedł zbyt wcześnie

Gdyby żył, 8 września świętowałby z rodziną i przyjaciółmi swoje 53. urodziny. Choć Maciej Kozłowski odszedł od nas zdecydowanie przedwcześnie, najbliżsi pamiętali o rocznicy jego urodzin.

Okazją do wspomnień o aktorze był wernisaż wystawy malarstwa żony aktora - Agnieszki Kowalskiej, absolwentki krakowskiej ASP, która od lat zajmuje się portretem, a jej obrazy znajdują się w kolekcjach prywatnych na całym świecie.

Wystawa, którą otwarto w warszawskim Teatrze IMKA, odbyła się pod przekornym tytułem "Życie nigdy się nie kończy". Złożył się na nią cykl obrazów namalowanych przez artystkę podczas ostatnich dwóch lat wspólnego życia, które spędziła z mężem w domu na wsi.

Idea zorganizowania wernisażu wyszła od przyjaciela Macieja Kozłowskiego, Tomasza Karolaka, dyrektora Teatru IMKA, który był swego czasu świadkiem na jego ślubie. Podczas wernisażu wyświetlane były też fotografie aktora, pochodzące zarówno ze zbiorów prywatnych jak i planu filmowego.

Reklama

Obecni na wystawie przyjaciele tak wspominali Macieja Kozłowskiego.

Małgorzata Kożuchowska, która znała go z Teatru Narodowego i planu serialu "M jak miłość" opowiadała o nim: "Maciek zawsze przychodził na próby generalne do teatru i dzielił się uwagami, które można było jeszcze wykorzystać w dniu premiery. Pamiętam go jako pasjonata, aktora z krwi i kości. Niezwykle optymistyczną osobę, silny charakter, osobowość, którą cechowało poczucie humoru, inteligencja, błyskotliwość, ciekawość świata, czasami odrobina ironii, dystansu i przymrużenia oka - do siebie, świata, sztuki, zawodu. To był człowiek od zadań specjalnych, znany ze swej działalności charytatywnej. Jeśli zdarzał się po drodze jakiś mur nie do przebicia, to wołało się na ratunek Maćka, który miał czar, wdzięk i siłę, dzięki której wyważał wszystkie drzwi. Lubiłam z nim pracować, ponieważ zawsze miał swoje pomysły. W każdą scenę i wątek, które graliśmy, wkładał coś od siebie. Miałam wrażenie, że przy ostatnich miesiącach życia losy Jaroszego i jego własne zaczynały być spójne. Chciał zostawić testament, przynosił swoje teksty. Chciał powiedzieć w ten sposób o rzeczach, które są dla niego ważne. Dowiedziałam się o śmierci Maćka w dniu, kiedy na planie M jak miłość graliśmy scenę, w której Hanka składa kwiaty na grobie Jaroszego. Kiedy o nim myślę, widzę go na tle przyrody. Las, łąka - Maciek do tego pasował".

Tomasz Karolak, w którego teatrze Maciej Kozłowski miał rozpocząć próby do "Siły przyzwyczajenia" Thomasa Bernharda i zagrać Starego Klauna, mówił o swym przyjacielu: "Maciek fajnie się śmiał. Pamiętam, że wiecznie się cieszył. Miał coś, co rzadko się wśród aktorów zdarza, a mianowicie niesamowite poczucie humoru i dystans do wszystkiego wokół. To właśnie mnie z nim połączyło. Mam przed oczami kadr z filmu Ogniem i mieczem, gdzie jako Krzywonos przypiera atak. Uwielbiam go z powodu serialu 39 i pół, gdzie spędziliśmy wiele godzin na planie".

Marek Kościkiewicz, który Maćka Kozłowskiego znał z boiska, na którym stoczyli wiele meczy w barwach Reprezentacji Artystów Polskich, wspominał: "Z Maćkiem łączyły mnie doświadczenia sportowe, ale często zapraszał nas też na swoje przedstawienia do teatru. Ciepły, skromny, dbający o innych, mądry życiowo, zdolny i dobry - taki był".

Agnieszka Kowalska podsumowała krótko: "Najbardziej cenię pierwszy portret, jaki mu zrobiłam. Nazwałam go po prostu Maciek. Był fantastycznym człowiekiem".

Maciej Kozłowski, popularny aktor telewizyjny, teatralny i filmowy, zmarł w nocy z 10 na 11 maja 2010 roku. Artysta od lat zmagał się z wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Miał niespełna 53 lata.

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: urodziny | Kozłowski | Maciej Kozłowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy