Reklama

Nie tylko Heath Ledger

Nie tylko Heath Ledger ma w tym roku szansę na pośmiertnego Oscara. Oprócz nominowanego w kategorii "najlepszy aktor drugoplanowy" Australijczyka, statuetkę Akademii mogą otrzymać także dwaj producenci "Zaklinacza słów" - Anthony Minghella i Sydney Pollack.

Kiedy 22 stycznia Akademia ogłaszała nominacje do tegorocznych Oscarów, zamiast nazwisk producentów "Zaklinacza słów" (Oscar dla najlepszego filmu roku trafia do rąk jego producentów), pojawiła się informacja: "w trakcie ustalania". O co chodzi?

O to, że - oprócz Minghelli i Pollacka - film współprodukowało jeszcze dwie osoby (Donna Gigliotti i Redmond Morris). Od czasu Oscara dla "Zakochanego Szekspira" (1998), kiedy po ogłoszeniu werdyktu na scenę wtargnęła gromada producentów tego filmu, Akademia zmieniła przepisy, pozwalając na zgłoszenie jedynie trzech nazwisk producentów.

Reklama

Jednak w 2006 roku, po proteście wykluczonych producentów filmu "Mała Miss", Akademia zgodziła się na większą elastyczność swych przepisów, pozwalając na dopuszczenie większej ilości producentów w wypadku "rzadkich i niezwykłych okoliczności".

"Zaklinacz słów" był ostatnim producenckim filmem Minghelli i Pollacka, którzy zmarli, zanim reżyser Stephen Daldry ukończył pracę nad ekranizację książki Bernharda Schlinka. Mingella odszedł w marcu 2008 roku, wskutek powikłań po operacji szyi, Pollack zmarł dwa miesiące później, przegrywając walkę z rakiem żołądka.

"Zaklinacz słów" otrzymał w sumie pięć nominacji do tegorocznego Oscara, w tym dla najlepszego reżysera (Stephen Daldry) i najlepszej aktorki (Kate Winslet).

WENN
Dowiedz się więcej na temat: Sydney Pollack | Lektor | Anthony Minghella | akademia | Ledger
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy