Namiesza w "Pierwszej miłości"
Na kilka lat Małgorzata Biniek zniknęła z ekranów. W tym czasie urodziła dwóch synów. Rolą w "Pierwszej miłości" zapowiada powrót do aktorstwa. "Tęsknię za zawodem. Jeśli raz spróbowałeś, będziesz wracać" - wyznaje aktorka.
W serialu wciela się w stanowczą i budzącą respekt prawniczkę - Beatę Uniłowicz.
"Rola zasadniczej pani mecenas to ciekawe wyzwanie. Trudno ją lubić, ale mnie to odpowiada" - mówi o swojej postaci artystka.
"Beata jest kobietą, która konsekwentnie realizuje cele. W sporze o kamienicę, w której mieszkają bohaterowie, reprezentuje stronę przeciwną. Stanowi zagrożenie, co skazuje ją na brak akceptacji widzów. Mając to na uwadze, starałam się pokazać ją dwuwymiarowo. Z jednej strony jako nieustępliwą, z drugiej - kobiecą i wrażliwą" - dodaje.
Biniek tłumaczy, że starała się jak najbardziej "uczłowieczyć" swoją bohaterkę.
"Chciałam tak zagrać tę rolę, żeby widzowie jej nie znienawidzili po pierwszych odcinkach, tylko chcieli oglądać dalej. Nie jest to łatwe. Mam jednak nadzieję, że się udało" - opowiada.
Aktorka przyznaje, że ona sama lubi Beatę.
"Ta pozornie twarda kobieta w rzeczywistości jest nieszczęśliwa. Długo udaje jej się trzymać emocje na wodzy. Jednak pewnego dnia coś wymyka się spod kontroli i wychodzi jej prawdziwe oblicze" - mówi artystka.
Jej bohaterka zacznie się niebezpiecznie mocno interesować Markiem Żukowskim.
"Jesteśmy tylko ludźmi, pewne rzeczy robimy pod wpływem emocji. Beata jest zauroczona Markiem. Uwielbia patrzeć, jak zajmuje się swoim małym dzieckiem. Prawi mu komplementy, potem przygotowuje obiad, zaprasza do opery. Przez chwilę Marek ulega jej urokowi" - twierdzi aktorka.
Między innymi wynika to z faktu że Beata jest kobietą o wielu twarzach.
"Ona dobrze się kamufluje. Potrafi być nieugięta, ale również romantyczna i namiętna. Najciekawszy będzie finał, kiedy wyjdzie na jaw, kim naprawdę jest" - zachęca do oglądania serialu Biniek.
Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień"