Reklama

Kto rządzi "Na Wspólnej"?

Włodek Zięba, w którego Mieczysław Hryniewicz wciela się w serialu "Na Wspólnej", to dla milionów Polaków symbol pantoflarza. Z taką opinią nie zgadza się jednak sam aktor, który broni swojego bohatera.

Trzy miesiące temu artysta skończył 60 lat, ale jak sam przekonuje: energii mógłby mu pozazdrościć nastolatek.

Hryniewicz już od ponad sześciu lat występuje w najpopularniejszym serialu stacji TVN. Mimo że dla wielu jego bohater jest zwykłym pantoflarzem, aktor znajduje argumenty na jego obronę.

"Zawsze przypominam zdarzenie z warszawskiej Pragi, gdy z krzaków dobiegł mnie zachrypnięty głos: Panie Zięba, jest pan moim bohaterem! Pięknie to zabrzmiało..." - wspomina ze śmiechem artysta.

I dodaje: "Włodek przechodził andropauzę. Jego ukochana żona zrobiła wszystko, żeby go postawić do pionu. A przy okazji wyszło, że do Marii przyczepił się kolega, z którym kiedyś łowił ryby. I zazdrosny Zięba dał mu w dziób. Wniosek z tego, że niekiedy bywa również mężczyzną, nie tylko pantoflarzem".

Reklama

Mimo wszystko gwiazdor przyznaje także, że kobiety - fanki "Na Wspólnej" - współczują mu.

"Jak spotykają mnie na ulicy, większość mówi: Niech pan nie pozwala tak się gnębić! Znam małżeństwa, gdzie żona potrafi gwoździe przybijać, a mąż siedzi przy pianinie, komponuje i czeka na obiad. Wygodne, prawda? Ale są też tacy faceci, którzy wybierają wygodę, bo kobiety, z którymi żyją, są fantastycznie żylaste, mają tyle energii, że muszą im dać pole do jej wyładowania" - opowiada gwiazdor.

Mimo swoich wad Zięba jest dobrym człowiekiem. Nie każdy przecież zgodziłby się przyjąć pod swój dach byłą synową.

"Nie sądzę, żeby to była niecodzienna sytuacja i wyjątek. Jeśli synowa zostaje wdową, ma chyba prawo liczyć na pomoc rodziny i zamieszkać z teściami" - przekonuje Hryniewicz, dodając, że tej sytuacji nie zmienia nawet fakt, że okazało się, że jego serialowy syn żyje.

"Przecież jest jeszcze dziecko, za którym szaleją dziadkowie. Nie przygarnęli więc synowej z powodu wyrzutów sumienia. Naprawdę chcą się nimi opiekować" - zauważa artysta.

Włodek nie pozwala jednak, aby jego synowa na nowo ułożyła sobie życie.

"Gdy w życiu Żanety pojawia się tajemniczy mężczyzna, Włodek reaguje, żeby nie stracić wnuczki. Mania, dziedziczka wielkiego nazwiska Ziębów, jest dla nich najważniejsza" - uzasadnia postępowanie swojego bohatera aktor.

Scenarzyści "Na Wspólnej" mocno skupiają się obecnie na losach jego postaci. Można więc zakładać, że w życiu Włodka będzie się sporo działo.

"Zięba przechodził już jedną przemianę, ale Marysia (Bożena Dykiel - przyp. red.) jest tak dominującą osobą, że wyszło, jak wyszło. Trudno z nią walczyć. Ale są inne pola, na których będzie mógł się wykazać. Oprócz baru kroi mu się coś nowego..." - zdradza Hryniewicz.

"Dopóki człowiek podejmuje się robienia czegoś po raz pierwszy w życiu, to znaczy, że nie jest jeszcze taki stary. Ja to uwielbiam. A Włodek będzie miał naprawdę dużo roboty" - kończy gwiazdor "Na Wspólnej".

Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień"

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Mieczysław Hryniewicz | rządzący | gwiazdor | aktor | Artysta | Na Wspólnej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy