Reklama

"Jackie" [recenzja]: Ikona

O Natalie Portman świat usłyszał po premierze kultowego "Leona zawodowca" Luca Bessona, w którym przyszła gwiazda wystąpiła mając zaledwie dwanaście lat. Już wtedy można było zauważyć, że jest osobą stworzoną dla kina - charyzmatyczną, naturalną i niebywale inteligentną. Później Portman wielokrotnie udowadniała, że początkowe zachwyty nie były przesadzone, co ostatecznie przyniosło jej statuetkę Oscara. Jednak dopiero "Jackie" jest prawdziwym pokazem jej aktorskich możliwości. I jest to pokaz wybitny.

O Natalie Portman świat usłyszał po premierze kultowego "Leona zawodowca" Luca Bessona, w którym przyszła gwiazda wystąpiła mając zaledwie dwanaście lat. Już wtedy można było zauważyć, że jest osobą stworzoną dla kina - charyzmatyczną, naturalną i niebywale inteligentną. Później Portman wielokrotnie udowadniała, że początkowe zachwyty nie były przesadzone, co ostatecznie przyniosło jej statuetkę Oscara. Jednak dopiero "Jackie" jest prawdziwym pokazem jej aktorskich możliwości. I jest to pokaz wybitny.
Natalie Portman w scenie z "Jackie" /materiały dystrybutora

Gwiazda "Czarnego łabędzia" wciela się w "Jackie" w postać Jacqueline Kennedy, amerykańskiej pierwszej damy w latach 1961 - 1963, która szybko urosła do miana ikony mody i stylu. W anglojęzycznym debiucie reżysera Pablo Larraina Jackie wspomina swoje ostatnie dni w Białym Domu tuż po zabójstwie męża. Pogrążona w żałobie kobieta musi się zmierzyć nie tylko z przekazaniem przerażającej nowiny dzieciom, ale i z organizacją pochówku prezydenta. Kennedy decyduje się na wielką pożegnalną uroczystość, którą świat zapamięta na dziesięciolecia.

Reklama

Kameralny dramat Larraina nie ma zbyt wiele cech tradycyjnego filmu biograficznego. Losy tytułowej bohaterki zaprezentowane zostają tu w bardzo wybiórczy sposób. Zamiast klasycznej chronologii, chilijski reżyser wraz ze scenarzystą Noah Oppenheimem zdecydowali się na liczne przeskoki, które ukazują Jackie tylko w kluczowych, najbardziej intymnych chwilach z jej barwnego życia. Sensacyjny wątek romansów jej męża czy znaczenie Kennedy dla popkultury zostają nam jedynie zasugerowane. W zamian dostajemy możliwość zajrzenia wprost do jej wnętrza, choć bohaterka do samego końca pozostaje dla nas zagadką.

Ta niezwykła intymność, intensywność i urywkowy charakter zbliżają "Jackie" do filmu "Steve Jobs" Danny'ego Boyle'a. Chociaż rodzaj energii, środki ciężkości i ton są w obu dziełach całkowicie różne, Larraín również opowiada o fascynującym bohaterze przez serię wycinków z jego biografii. Te drobne sytuacje podkreślają przede wszystkim niejednoznaczność ikonicznych postaci, których dotyczą. Jackie, podobnie jak Jobs, nie jest bohaterką czarno-białą, a autorzy jej nie idealizują, nie tuszują jej wad i nie udają, że poznali wszystkie jej sekrety. To sprawia, że "Jackie" jest prawdopodobnie najsubtelniejszym i najbardziej emocjonalnym portretem, jaki jego bohaterka mogła sobie wymarzyć.

Subtelność podkreśla w "Jackie" niemal wszystko, począwszy od oszczędnej charakteryzacji, przez odtworzone z wielką drobiazgowością kostiumy, fryzury i scenografię, aż po świetne aktorstwo na drugim planie i użytą w przewrotny sposób muzykę Mici Levi. Larrain i jego operator Stephane Fontaine są perfekcjonistami i dbają o każdy detal. Niezauważalnie wplatają do filmu materiały archiwalne, bawią się w naśladowanie starych nagrań i nadają kadrom specyficznego, posągowego kształtu, dzięki czemu jeszcze bardziej wsiąkamy w filmową rzeczywistość. Zadanie przeniesienia nas pięćdziesiąt lat wstecz wykonane oscarowo.

O sukcesie "Jackie" przesądza jednak całkiem inny element, bez którego wszelkie inne starania byłyby na nic. Jest to zjawiskowa kreacja Natalie Portman. Gwiazda jest po prostu bezbłędna. Gesty, ruchy i sposób mówienia swojej bohaterki odtwarza po mistrzowsku, bez przerysowań i choćby jednej fałszywej nuty. Choć charakteryzatorzy nie próbowali zatuszować jej wyglądu, w mgnieniu oka zapominamy, że oglądamy na ekranie nie Kennedy, a wielką, hollywoodzką gwiazdę. Jestem przekonany, że to dzięki tej roli Portman będzie stawiana w przyszłości w jednym rzędzie z największymi aktorkami w dziejach kina.

Nowy wymiar aktorstwa, imponujące przywiązanie wagi do szczegółu i skupienie twórców na głównej bohaterce czynią z "Jackie" obraz niespotykanie wnikliwy i wyjątkowy. Mimo że film nie odpowiada na wszystkie pytania, a wręcz pozostawia po sobie informacyjny niedosyt, jest jedną z nielicznych biografii spełnioną na każdym froncie. Natomiast za kilkadziesiąt lat będzie pamiętany nie tylko, jako znakomity pokaz siły oddziaływania jednej wielkiej ikony - Jacqueline Kennedy, ale i drugiej - Natalie Portman.

8/10

"Jackie", reż. Pablo Larraín, USA, Francja, Chile 2016, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa 3 lutego 2017 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jackie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy