Reklama

House i Wilson: Przyjaźń poza planem

Zgryźliwy mistrz diagnozy, dr Gregory House (Hugh Laurie), ceni zdanie tylko jednego człowieka. Jest nim onkolog, dr James Wilson (Robert Sean Leonard). Co ciekawe, aktorzy przyjaźnią się także poza planem serialu "Dr House".

Jak się okazuje, ów fakt miał spory wpływ na rozwój ekranowych wypadków:

- Początkowo Wilson był miłym, ale nudnym sztywniakiem w kitlu - wspomina Leonard. - Scenarzyści zaczęli jednak pilnie obserwować figle, jakie z Laurie'em płataliśmy sobie w przerwach między ujęciami i... postanowili coś z tego "klimatu" przemycić do relacji naszych bohaterów.

Trudno przecenić ten pomysł. Fani lekarzy z Princeton Plainsboro są bowiem co do jednego zgodni: nic nie wywołuje takich salw śmiechu, jak małe złośliwości, które robią sobie House i Wilson.

Reklama

Sam Robert Sean Leonard uważa, że praca nad serialem to nie tylko satysfakcja, ale również... spora dawka nerwów i długie, nieprzespane noce:

- Zanim ruszyły zdjęcia, musiałem przez parę tygodni studiować opasłe medyczne tomy. Bradykardia, wstrząs anafilaktyczny, bóle abdominalne... Boże, co to wszystko znaczy myślałem i ogarniała mnie rozpacz. Na szczęście, dzisiaj czuwa nad nami sztab świetnych lekarzy, nauczycieli ze szkół medycznych, którzy wszystko nam wyjaśniają.

Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień".

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: POZ | poża | Hugh Laurie | przyjaźń | wilson | Dr House
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy