Reklama

"Granica" [recenzja]: Love story z nordyckiego lasu

Powiedzmy to od razu. Tak dziwnej historii miłosnej nie widzieliście już dawno. Czy jesteście na nią gotowi?

Powiedzmy to od razu. Tak dziwnej historii miłosnej nie widzieliście już dawno. Czy jesteście na nią gotowi?
Eero Milonoff i Eva Melander w scenie z "Granicy" /materiały prasowe

Pytam nie bez powodu, bo w niezręcznej ciszy, jaka zapadła w sali kinowej po seansie, wyczuwało się fascynację splecioną z pytaniem: Co ja o tym do stu diabłów mam myśleć?

Nagrodzona w Cannes "Granica" Abbi Abbasiego to adaptacja opowiadania Johna Ajvide Lindqvista. To na podstawie jego debiutanckiej powieści powstał szwedzki filmowy sukces "Pozwól mi wejść" (2008). Lindqvist ma charakterystyczny styl, w którym przeplata różne gatunki, jak fantasy czy horror i dołącza odrobinę nordyckiej mitologii. "Granica" to właśnie mieszanka powyższego z romansem i policyjnym kryminałem. Mieszanka wybuchowa i ciekawa, choć wielokrotnie będzie prowadzić was od śmiechu do zażenowania (ręka do góry, kto nie poczuje "lekkiego" dyskomfortu w leśnej scenie zbliżenia pary głównych bohaterów).

Reklama

Główna bohaterka - Tina, pracuje na odprawie promowej jako celniczka. Dzięki swojemu niezwykłemu zmysłowi węchu jest w stanie wyczuć każdą próbę przemytu i każde przestępstwo. Z powodu "genetycznej wady" wygląda dość... nietypowo (słowo brzydka jest w tym wypadku eufemizmem). Mieszka ze swoim zakochanym w psach partnerem na obrzeżach lasu, opiekuje się ojcem z demencją. Tina najlepiej czuje się jednak w samotności i w naturze.

Wszystko biegnie utartymi ścieżkami do czasu aż pojawi się Vore. Mężczyzna wygląda jak ona i czuje podobnie. Szybko połączy ich romans, a Tina zacznie odkrywać prawdę o sobie. Przy okazji wpadnie również na trop siatki pedofilów i pomoże w policyjnym śledztwie.

"Granica" jest osadzona w nordyckiej mitologii. Abbasi i Lindqvist operują charakterystycznymi obrazami ze Szwecji, ale niekoniecznie tymi z turystycznego folderu. Wiele tu niuansów, wiele ze skandynawskiego podejścia do przyrody i relacji człowiek-natura.

Dobrze skrojona historia miłosna, którą proponuje Abbasi nie jest z pewnością arcydziełem. I z pewnością nie wszystkich przekona. Ja sama dojrzewałam do niej przez tydzień po seansie i wielu dyskusjach ze znajomymi. Nie można jednak "Granicy" odmówić oryginalności i faktu, że nie jest łatwo wyrzucić ją później z głowy.

7/10

"Granica" [Gräns], reż. Ali Abbasi, Dania, Szwecja 2018, dystrybutor: Aurora Films, premiera kinowa 22 lutego 2019 roku.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy