"Godzilla Minus One": Te szczęki potrafią ryczeć. Majestatyczne sceny walki i epicki rozmach!

Kadr z filmu "Godzilla Minus One" /materiały prasowe

Może specjalnie podświadomie przegapiłem ten film podczas kinowej premiery, aby nie musieć tuż przed Sylwestrem przerabiać swojej listy TOP 10 filmów roku? Cóż, po seansie przebudować ją muszę i to w jej górnej części! "Godzilla Minus One" to dowód, jak robić widowiskowe kino w XXI wieku, składając jednocześnie hołd klasyce. To nie tylko najlepszy blockbuster tego roku, ale pełen metafor spektakl, który zostawia w tyle większość rozrywkowego kina made in Hollywood z ostatnich lat.

  • "Godzilla Minus One" to japoński film zrobiony z okazji 70. urodzin gargantuicznego gada.
  • Film jest resetem serii i powrotem do źródeł, gdy metafora Kaijū ("potworna bestia") mówiła coś ważnego o ludzkości, a nie tylko była czystą zabawą.
  • To doskonałe widowisko z energetycznymi, majestatycznymi scenami walki i epickim rozmachem.
  • Tytuł znalazł się  na listach najlepszych produkcji 2023 roku.

Czy to jest najlepszy film o Godzilli?

Parafrazując jednego z tarantinowskich bohaterów mogę tylko zapytać: Czy to jest najlepszy film o Godzilli od czasu klasyki Ishiro Hondy? Czy może to jest najlepszy film o Godzilli od czasu klasyki Ishiro Hondy? "Godzilla Minus One" to dosyć konwencjonalny film zrobiony z okazji 70. urodzin gargantuicznego gada. W tej genialnej prostocie jest metoda, którą do kina wprowadził Steven Spielberg w "Szczękach". To nie sam potwór nas przeraża, ale ciągłe oczekiwanie na jego przyjście. Na tym Takashi Yamazaki buduje siłę kolejnej (to już numer 34?) odsłony marszu Godzilli przez świat. Jest ten film resetem serii i powrotem do źródeł, gdy metafora Kaijū ("potworna bestia") mówiła nam coś ważnego o ludzkości, a nie tylko była czystą zabawą.

Reklama

"Godzilla Minus One" jest oczywiście widowiskiem, zrobionym na dodatek za skromne 15 milionów dolarów. Japończycy odstawiają na boczny tor wszystkie ostatnie marvelowskie balonowe gumy do żucia, dowodząc, że nadal w kinie liczy się serce, a nie tylko tłusty portfel. Yamakazi powraca do Japonii 1946 roku, gdy powojenna trauma i strach przed nieznaną przyszłością kształtowało nowe społeczeństwo. Strach ten widzimy u pilota kamikadze Koichi Shikishima (Ryunosuke Kamiki), który w ostatnich tygodniach wojny ląduje w bazie wojskowej na wyspie Odo. Shikishima nie chce poświęcać się w imię przegranej wojny. Ta go jednak szybko go nie opuści. Tylko umarli widzieli przecież jej koniec.

Wyspę atakuje przerażająca wodna kreatura, zwana przez miejscowych Godzillą, co powoduje, że w Koichim znów wygrywa instynkt przetrwania. Przez jego  strach i moment zawahania potwór dopada jego kompanów. Giną wszyscy. Poza jednym, który stanie się jego wewnętrznym nemesis. Po powrocie do Tokio zhańbiony we własnych oczach żołnierz próbuje zbudować dom wraz z szukającą schronienia Noriko (Minami Hamabe), której rodzina zginęła w bombardowaniu, a ona zajęła się znalezionym na ulicy niemowlakiem. Shikishima szczęścia jednak nie jest w stanie odnaleźć. Ciągle nie daje mu spokoju fakt, że zawiódł swoich towarzyszy broni. Wtedy powraca potwór. Ten z głębi oceanu oraz ten z głębi jego serca i umysłu.

"Godzilla Minus One": Majestatyczne sceny walki i epicki rozmach

"Godzilla Minus One" jest opowieścią o Japonii odradzającej się po przegranej drugiej wojnie światowej, rozliczeniem z brutalnym cesarstwem oraz historią tych, którzy mieli wyrzuty sumienia, że to oni przetrwali, a nie ofiary Nagasaki i Hiroszimy. To w końcu film o nadziei, dzięki której Japończycy zbudowali powojenne prosperity. Strach jednak w nich pozostał. Jest gdzieś w głębi oceanu i czeka na przebudzenie. Jak go pokonać? Odbudową wspólnoty i odrzuceniem wizji własnego państwa, które, jak mówi jeden z żołnierzy, nigdy nie szanowało życia jednostki.

Spokojnie, nie o moralizatorstwo w tej opowieści głównie chodzi. "Godzilla Minus One" jest przede wszystkim doskonale skalibrowanym widowiskiem z energetycznymi i majestatycznymi scenami walki Godzilli z japońską flotą, epickim rozmachem rozwałki miasta, zaś wszystko jest okraszone w finale ikonicznym "Gojira" Akiry Ifukube. Jest w tym patos? Jest. Jest w tym sentymentalizm? Jest. Jest jednak w tym wszystkim szczerość, która stawia japoński  blockbuster o kilka pięter wyżej, niż wszystko co w wysokobudżetowym kinie robią decydenci w hollywoodzkiej "Fabryce snów".

Tutaj oglądamy koszmar, z którego budzi się cały naród. Koszmar symbolizowany przez powracające z głębin oceanu zło niszczące brutalnie wszystko, co oni próbują zbudować. Zło można zniszczyć tylko odcinając się od przeszłości, wymagającej ślepego posłuszeństwa jednostki. A wszystko to w filmie o radioaktywnym morskim "dinozaurze" ziejącym niebieskim ogniem i ryczącym wniebogłosy.

9/10

 "Godzilla Minus One", reż. Takashi Yamazaki, Japonia 2023, dystrybutor: Piece of Magic Entertainment, premiera kinowa: 1 grudnia 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Godzilla Minus One
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy