Reklama

Franco i Hathaway zawiedli?

Próba odmłodzenia prowadzących oscarową galę nie zakończyła się sukcesem. Według pierwszych opinii, aktorzy James Franco i Anne Hathaway, nie dorównali starszym poprzednikom.

W tym roku organizatorzy gali postawili na nowe twarze - zamiast starych hollywoodzkich wyjadaczy, wręczenie najważniejszych filmowych nagród świata poprowadziła młoda, atrakcyjna para aktorów: Anne Hathaway (nominowana do Oscara w 2009 roku) i James Franco (nominowany bez sukcesu w tym roku).

Postawiono przed nimi bardzo trudne zadanie, ponieważ Oscary znacznie różnią się od zwykłej konferansjerki. Transmisję z uroczystości oglądają miliony ludzi na całym świecie, a na sali Kodak Theatre w Los Angeles zasiadają największe gwiazdy - trzeba się więc wykazać nie tylko dużym poczuciem humoru, ale i nerwami ze stali.

Reklama

Czy Franco i Hathaway dali radę? "New York Times" pisze, że przesadne próby schlebiania młodszej publiczności wypadły dość żałośnie. Zaś "Boston Herald" dodał w podobnym duchu, że "odniesienia do Internetu, aplikacji na iPada czy Facebooka, nie sprawiają, że show jest bardziej trendy czy że dostarcza więcej rozrywki".

Jednak branżowy tygodnik "Entertainment Weekly" docenił młody duet i napisał, że 28-letnia Hathaway i 32-letni Franco byli "wspaniałymi gospodarzami": zabawnymi, przygotowanymi, zrelaksowanymi i bystrymi".

Producenci gali mieli nadzieję, że para przyciągnie przed telewizor młodszych widzów, którzy coraz częściej wykruszali się z publiczności oscarowej transmisji.

Już na samym początku uroczystości Franco skomplementował Hathaway: "Anne wyglądasz tak pięknie i cool". Aktorka nie pozostała dłużna: "James, a ty wyglądasz bardzo atrakcyjnie nawet dla młodszej części populacji".

Jednak 83. gala wręczenia Oscarów nie była tylko i wyłącznie dedykowana młodym. Na scenie nie zabrakło 94-letniego Kirka Douglasa, który przedstawił laureatkę w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa (Melissa Leo).

Podkreślając przepaść pokoleniową w Hollywood, Douglas zapytał Hathaway, gdzie była w czasach, gdy kręcił swoje filmy.

Zdobywca Oscara za najlepszy scenariusz - 73-letni David Seidler ("Jak zostać królem") - podkreślał, że jest najstarszym zwycięzcą w tej kategorii.

Podczas show pokazywane były także fragmenty ze "starszych" oscarowych produkcji, jak "Przeminęło z wiatrem", "Star Wars" czy "Titanic".

Jednym z największych odwołań do dawnego Hollywood było nagłe pojawienie się na scenie aktora i komika Billy'ego Crystala, który prowadził oscarową galę osiem razy. Crystal przypomniał pierwszą transmitowaną w telewizji uroczystość wręczenia Oscarów z 1953 roku. Ówczesnym mistrzem ceremonii był komik Bob Hope.

W krótkim klipie filmowym publiczność zobaczyła go, jak wita się słynną już kwestią: "Witam na Academy Awards, czyli w moim drugim domu". Hope między 1939 a 1977 rokiem aż 18. razy był bowiem gospodarzem gali wręczenia Oscarów. Sam otrzymał za zasługi dla kinematografii cztery statuetki.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Anne Hathaway | James Franco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy