Reklama

Arnold Schwarzenegger narzeka na nudne Oscary

93. ceremonia wręczenia Oscarów miała najniższą oglądalność w historii. Arnold Schwarzenegger przyznał, że uroczystość była przeraźliwie nudna. Aktor był w stanie obejrzeć tylko jedną trzecią transmisji, a potem wyłączył telewizor. Gwiazdor ma pomysł, jak uatrakcyjnić kolejną edycję imprezę – należy przenieść ją na plażę kulturystów w Santa Monica.

Schwarzenegger pojawił się wirtualnie w telewizyjnym programie Jimmy'ego Kimmela, by promować serial animowany nawiązujący do jego przeboju sprzed lat - "Gliniarza w przedszkolu". Format, który wyprodukował - "Superhero Kindergarten", to historia o superbohaterze, który zostaje nauczycielem w przedszkolu i podejmuje się wytrenowania nowego pokolenia herosów. Niemniej, pogawędka między Kimmelem i Schwarzeneggerem rozpoczęła się od wymiany wrażeń na temat ostatniej gali oscarowej.

"Obejrzałem tylko jedną trzecią gali, bo była nudna. Po prostu wyłączyłem telewizor. Nie mogłem pojąć, jak to możliwe, że na scenie było tak wielu utalentowanych ludzi, a jednocześnie było to tak nudne" - przyznał gwiazdor kina akcji, który wraca teraz do formy po czwartej operacji serca.

Na koniec Schwarzenegger zażartował, że przyszłoroczna gala powinna odbyć się na Muscle Beach w Santa Monica, czyli na plaży, która od dziesięcioleci jest mekką kulturystów. "To nie jest zły pomysł. Myślę, że wszyscy chcielibyśmy oglądać bohaterów gali naoliwionych i w skąpych strojach kąpielowych" - Kimmel skomentował pomysł Schwarzeneggera.

Reklama

W tym roku gala oscarowa - z powodu pandemii koronawirusa i związanych z nią obostrzeń - odbyła się w zmienionej formule. Ceremonię poprzedziła część artystyczna zorganizowana w Dolby Theatre. Uroczystość wręczenia nagród miała miejsce na dworcu kolejowym Union Station w Los Angeles, gdzie zgromadziła się najliczniejsza grupa nominowanych i prezenterów poszczególnych kategorii. Ze względu na tych artystów, którzy nie mogli przybyć do Stanów Zjednoczonych, część gali odbyła się poza granicami kraju, m.in. w Londynie i Paryżu. Tym razem ceremonia nie miała typowego dla Oscarów blichtru.

Pojawiło się wiele krytycznych głosów, że przemowy nagradzanych artystów były za długie, a prowadzący, m.in. Laura Dern, Halle Berry, Harrison Ford zbyt często pozwalali sobie na dygresje. Dla części widzów chybionym pomysłem było też to, że gali nie zwieńczyła nagroda dla najlepszego filmu, tylko ogłoszenie najlepszego aktora pierwszoplanowego. Co więcej ceremonia skończyła się w sposób nagły, bez żadnego przemówienia, podsumowania.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Arnold Schwarzenegger | Oscary 2021
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy