Reklama

Trauma rodzinnej tragedii

Dwa ciekawe filmy w konkursie Off Plus Camera - izraelski "Zion and his Brother" oraz francuski "Sois Sage" - opowiadają o traumie rodzinnej tragedii.

Izraelski reżyser Eran Merav nie jest debiutantem - ma już na koncie krótkometrażowy film "Underdog" (2002), zauważony zresztą na festiwalu Camerimage, jednak "Zion and his Brother" to jego pierwszy pełnometrażowy obraz. Opowieść o dwóch braciach - 14-letnim Zionie i trzy lata starszym Meirze - utrzymana jest w stylu "małego realizmu". Wychowywani przez matkę bracia - ojciec opuścił ich jakiś czas temu, teraz są na utrzymaniu jej konkubenta - wchodzą w najbardziej buntowniczy okres swojego życia. Dojrzewaniu w ubogich przedmieściach portowej Haify z pewnością nie sprzyja skomplikowana sytuacja finansowa rodziny - Meir musi pracować w zakładzie samochodowym znienawidzonego kochanka matki, młodszy Zion uczęszcza jeszcze do szkoły.

Reklama

Merav z wyczuciem opowiada nam historię inicjacji Ziona - to on jest głównym bohaterem filmu. Mimo swoich 14 lat wykazuje się większą dojrzałością od starszego, porywczego i gniewnego brata. Kluczowym momentem filmu jest scena, gdy obydwaj próbują odzyskać skradzione Zionowi sportowe buty. Okazuje się, że młody Etiopczyk, który chodzi w identycznym obuwiu, ma mniejszy rozmiar stopy. Będzie już jednak za późno - efektem nocnej szamotaniny jest śmierć czarnoskórego chłopca pod kołami przejeżdżającego nagle pociągu. Nikt się jednak o tym nie dowie - będzie to mroczną tajemnicą dwóch, coraz bardziej zwaśnionych ze sobą braci.

Co udało się Meravowi najlepiej? Uchwycenie klimatu podmiejskiej nudy, architektoniczne oddanie beznadziei przedmieść, wreszcie - to chyba najtrudniejsze - nasączenie swego filmu atmosferą słonecznej duchoty. Akcja filmu rozgrywa się pod koniec sierpnia, prażący upał jest nie do wytrzymania, kto wie, czy nie determinuje on poczynań głównych bohaterów. Trochę jak w "Obcym" Camusa, do którego zresztą odwołuje się reżyser. Udało mu się też w wyjątkowo subtelny, lecz przy tym - to nie paradoks - brutalny sposób pokazać dwoistość braterskiej relacji - miłość i nienawiść, czułość i gniew, opiekuńczość i wrogość. A tak zupełnie na marginesie: czy tylko mnie uderzyły oczywiste związki "Zion and his Brother" ze "Slumdogiem" Danny'ego Boyle'a?

Drugim z filmów walczących o Krakowską Nagrodę Filmową, który zaprezentowany został na tegorocznej Off Plus Camerze, jest fabularny debiut doświadczonej montażyski Juliette Garcias (była asystentką m.in. przy Sztuce wyboru" Istvana Szabo czy "Mężczyźnie moich marzeń" z Juliette Binoche). Zrealizowana w formacie HD "Sois sage" to odważna narracyjnie próba opowiedzenia o dziecięcym dramacie głównej bohaterki filmu - młodej, tajemniczej dziewczyny, przedstawiającej się jako Eva.

Od momentu kiedy pojawia się na burgundzkiej wsi, zatrudniona jako pomoc w małej, rodzinnej piekarni, czujemy, że - jako widzowie - nie zostaliśmy poinformowani o wszystkim (Eva każdemu ze swych nowych znajomych przedstawia inną wersję swego życiorysu). Garcias stopniowo odsłania przed nami motywy postępowania Evy i traumę jej dzieciństwa - mężczyzna, którego braliśmy początkowo za jej kochanka - mieszkający nieopodal z żoną i małym dzieckiem pianista, okazuje się bowiem jej ojcem (znany z "Jego brata" Patrice'a Chereau - Bruno Todeschini).

Film młodej reżyserki jest lekko manieryczny, ostentacyjnie symboliczny, momentami surrealistycznie turpistyczny ("Sois sage" rozpoczyna cytat z Baudelaire'a). Jest nieśmiałą próbą podążenia w kierunku, który wyznaczają dwie najodważniejsze francuskie reżyserki: Claire Denis i Marina de Van. Eksploracji mrocznych, zwichrowanych seksualnie tematów. Łamaniem obyczajowych tabu poprzez dekonstrukcję kinematograficznych przyzwyczajeń. A jednak nie mogłem pozbyć się wrażenia pewnej realizatorskiej amatorszczyzny podejścia Garcias. Kto nie kręci na taśmie, tylko na HD, musi mieć coś do ukrycia.

Tomasz Bielenia

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Off | Plus | Trauma
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy