Reklama

Sandra Drzymalska dla Interii: Kino musi mnie w jakiś sposób poruszyć

"Sztuka filmowa musi dotykać głębiej i być czymś więcej niż tylko bardzo dobre, sprawnie zrobione kino. Musi mnie w jakiś sposób poruszyć" - mówi Interii Sandra Drzymalska. W czasie 16. edycji Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego OFF Camera mieliśmy okazję porozmawiać z aktorką nie tylko o jej rolach, ale i jej oczekiwaniach m.in. odnośnie kina.

"Powrót" Magdaleny Łazarkiewicz, "IO" Jerzego Skolimowskiego, polsko-włoski "Sole", netfliksowy serial "Sexify". Trzy wyróżnienia (za role w "Sole", "Każdy ma swoje lato", "Ostatnim komersie") i kolejne projekty, o których na razie nie może mówić. O Sandrze Drzymalskiej już głośno i wydaje się, że będzie jeszcze głośniej. W rozmowie z Interią aktorka opowiada o tym, jak dobiera role, o swojej miłości do zwierząt, kinie niezależnym, projekcie marzeń i swoich ulubionych filmach. 

Reklama

Katarzyna Ulman, Interia: Za tobą bardzo intensywne miesiące. Premiera i światowy sukces "IO"; po drodze premiera filmu "Filip" czy serialu "Mental" i drugiego sezonu "Sexify". Co dalej?

Sandra Drzymalska: To jest pytanie, na które nie mogę konkretnie odpowiedzieć, bo zawsze jestem w jakiś sposób objęta tajemnicami produkcji. Szykują się nowe rzeczy z moim udziałem, ale nie mogę nic więcej na ten temat powiedzieć.

Wspominałaś, że to twój pierwszy dzień na Festiwalu Mastercard Offcamera. Czego spodziewasz się po festiwalu i jakie filmy zamierzasz obejrzeć?

- Jest tak wiele filmów, które chciałam zobaczyć, ale niestety niektóre nie są już pokazywane. Miałam okazję zobaczyć "I Like Movies". To bardzo ciekawe podejście do kina; przykład bardzo interesującej kanadyjskiej produkcji. Rzadko widzi się taki sposób fotografowania świata i myślenia o świecie, jak w tym filmie.

Czym jest dla ciebie kino niezależne? Jakie jest twoje pierwsze skojarzenie i czego oczekujesz po tego typu filmach? Jest to kino, w jakim chciałabyś się spełnić jako aktorka?

- Oczekuję świeżości i wyrazu artystycznego w kinie niezależnym. Osobiście, mnie jako aktorkę, te projekty interesują. Wydaje mi się, że kino niezależne jest kinem, gdzie cały czas odkrywa się coś nowego, coś interesującego; coś, co nie miało wcześniej miejsca. Ja lubię odkrywać i cały czas iść do przodu; poznawać i doświadczać nowych rzeczy, więc mam nadzieję, że będzie więcej takich projektów w moim życiu.

Nigdy nie bałaś się podejmować ważnych i czasami trudnych ról. Jak bardzo dla ciebie, jako aktorki, jest ważne przesłanie filmu i jego społeczny wydźwięk?

- Dla mnie jest bardzo ważne, żeby w filmie czy serialu - w produkcjach, które powstają i które też mnie interesują jako widza - było drugie dno. Pojawiają się filmy, sprawnie zrobione, gdzie wszystko gra i obiektywnie można powiedzieć, że to jest bardzo dobre kino, ale jest to kino, które na przykład mnie nie porusza, z którym się nie identyfikuję. Ja jednak od kina oczekuję czegoś więcej - poruszenia głębszych tematów dotyczących życia czy tematów, które są dla mnie w jakiś sposób ważne. Sztuka filmowa musi dotykać głębiej i być czymś więcej niż tylko bardzo dobre, sprawnie zrobione kino. Musi mnie w jakiś sposób poruszyć.

Roli superbohaterki jednak mówisz nie?

- Myślę, że można wszystko zrobić w kinie - nakręcić film superbohaterski w sposób poruszający i wrażliwy. Kino to taki rodzaj sztuki, gdzie w wielu konwencjach można wprowadzać bardzo ważne tematy. Mnie się też to bardzo podoba - filmy nagrane w jakiejś konwencji potrafią nas zaskoczyć. I to jest super. Ja lubię, kiedy kino mnie zaskakuje.

Co decyduje o przyjęciu przez ciebie roli? Co musi znaleźć się w scenariuszu, żebyś mogła powiedzieć “tak, to jest ta bohaterka, w którą chcę się wcielić" czy “tak, zagram w tym projekcie"?

- Przede wszystkim tekst powinien mnie w jakiś sposób poruszyć. Muszę czuć jakieś połączenie z moją postacią i czuć potencjał tworzenia. Nie chcę tworzyć płaskich postaci, chcę też powiedzieć coś do widza poprzez swoje bohaterki. Jeśli nie mam nic do odkrycia, albo jest to coś, co już znam i nie jest to dla mnie nic nowego, to muszę się zastanowić. Ważna jest wrażliwość, na pewno bardzo imponuje mi odwaga w projektach, temat i to jaką postać mogę stworzyć. Czy ta postać będzie wielowarstwowa? Mnie na tym najbardziej zależy; na takiej głębi w kinie.

Czym był dla ciebie film "IO" Jerzego Skolimowskiego? Jakie doświadczenie wyniosłaś z planu tej produkcji?

- To było coś niesamowitego, a zarazem magicznego. Ten film i rola nie była tylko i wyłącznie zwykłym projektem - całość bardzo wyjątkowo na mnie wpłynęła. Zawsze byłam wrażliwa w stosunku do natury i zwierząt, ale "IO" wzbudził we mnie myśli na temat naszej egzystencji, odpowiedzialności ludzi za świat i środowisko, w którym żyjemy. Tak naprawdę to jest nasz dom, za który jesteśmy odpowiedzialni. Zgłębiłam ten temat; stałam się też bardziej uważna wobec natury, środowiska i zwierząt. Główną rolę w filmie gra zwierzę, co nauczyło mnie pokory - zdałam sobie sprawę przy "IO", że film nie opiera się tylko i wyłącznie na zawodowym aktorze. Praca nad tym filmem to było bardzo wspaniałe, uczące cierpliwości i pokory doświadczenie.

Kochasz zwierzęta. Często na swoim koncie na Instagramie zamieszczasz zdjęcia Kropki, swojego psa.

- Tak. Kocham strasznie. Bardzo, lubię psy. Myślę, że wszystkie zwierzęta darzę ogromną sympatią. Dla mnie miłość zwierząt jest bezinteresowna - nie ocenia. To jest bardzo ciekawe nie tylko w naszym, aktorskim zawodzie, ale wśród ludzi, ponieważ stale jesteśmy oceniani przez innych, wszędzie. A tu ta miłość jest czysta, szlachetna.

Wracając na chwilę do twoich serialowych bohaterek i budowania postaci. Jaką postacią jest dla ciebie Monika Nowicka z "Sexify". Swoją premierę w styczniu miał drugi sezon serialu, a Monika bardzo się zmieniła. Dziewczyna dorosła, a sam “Sexify" stał się bardziej poważny.

- Tak. Na podstawie Moniki można zobaczyć, tak jak w życiu, że w pewnym momencie dojrzewamy i albo nastąpi w nas jakiś rozwój, albo nie. W niej ten rozwój następuje co jest wspaniałe. Ja bardzo lubię postać Moniki - ona na początku wydaje się próżną dziewczyną z bogatego, dobrego domu, a idzie w totalnie innym kierunku. Jest bardzo uparta, odważna. Co mi w niej imponuje to fakt, że nie interesuje jej to, co myślą o niej inni. Monika idzie po swoje. W pierwszym sezonie jest bardzo samodzielna i chyba też nie wie, czym jest przyjaźń. Z upływem czasu poznaje Natalię i Paulinę [w te role wcielają się Aleksandra Skraba i Maria Sobocińska - przyp. red.] i okazuje się, że to jest największa wartość dla niej. Nie ma nic ważniejszego. To historia o siostrzeństwie; takim, które daje jej ogromną siłę, by znaleźć sobie kogoś  bliskiego.

W tym roku na Festiwalu Mastercard Off Camera po raz pierwszy zostanie przyznana nagroda Female Vocie. Jak sądzisz, jak zmieniło się podejście polskiego kina do historii tworzonych dla kobiet, ale przede wszystkim historii tworzonych przez kobiety?

- Osobiście uważam, że ciągle jest bardzo mało projektów dla kobiet, dla aktorek w różnym wieku. Biorąc pod uwagę, ile jest ważnych ról męskich, to ról kobiecych jest po prostu mniej. To się jednak zmienia. Uważam, że wszystko co się robi, nawet jeżeli robi się to małymi krokami, jest ekstra. Mamy naprawdę wspaniałe reżyserki w Polsce - Agnieszkę Holland, Agnieszkę Smoczyńską, Małgorzatę Szumowską. To wspaniałe reżyserki - Agnieszka Holland jest legendą polskiego i zagranicznego kina, a za nią podążają Smoczyńska i Szumowska, które robią ogromną karierę na świecie, ich głos jest ważny. Wydaje mi się, że ta sytuacja cały czas się w Polsce rozwija i myślę, że w bardzo dobrą stronę. Nie jest może do końca tak, jakbym chciała, ale idziemy do przodu.

Masz jakiś swój wymarzony projekt, czy typ bohaterki, jaką chciałabyś zagrać lub do tej pory nie grałaś?

- Wiesz co, to jest bardzo ciekawe, bo jak ja mam marzenia, one realizują się w momentach, kiedy otrzymuję rolę i wtedy właśnie orientuję się, że "o Boże, marzyłam o tym". Dla mnie są to czasami nieosiągalne, głęboko skryte marzenia. Sama współpraca z Jerzym Skolimowskim... Nigdy nie myślałam, że tego doświadczę. Wydawało mi się to niemożliwe, a jednak się wydarzyło. Z perspektywy czasu, mogę przyznać, że to było moje marzenie.

Jaki jest twój - polski i zagraniczny - film wszechczasów?

- Myślę, że pomijając "IO", to z polskich "Chleb i sól" Damiana Kocura zrobił ostatnio na mnie bardzo duże wrażenie. A moim filmem wszechczasów jest film  Pedro Almodóvara "Wszystko o mojej matce".

Z którą ze swoich postaci filmowych lub serialowych najbardziej się utożsamiasz?

- Z żadną chyba nie utożsamiam się w 100 procentach. Najbliżej jest mi chyba do Moniki, bo to współczesna dziewczyna, choć tak naprawdę muszę przyznać, że ze wszystkimi swoimi postaciami mam bardzo mało wspólnego. Coś nas łączy, ale nie wszystko. I to też jest najciekawsze w pracy aktorki... Chociaż, muszę przyznać, z Kasandrą z "IO" mam trochę wspólnego. Ona posiada cechy, które ja w sobie chciałabym pielęgnować - taką niewinność wobec świata, taką delikatną naiwność, że świat jest jednak dobry.

Pielęgnuje takie wewnętrzne dziecko.

- Tak, ja mam takie podejście do aktorstwa, że chcę zachować w sobie tę wrażliwość dziecięcą i to podejście do świata - co jest bardzo ważne nie tylko w naszym zawodzie, ale i w życiu.

Zobacz też:

"Gra o tron": Aidan Gillen zagrał kultową postać Littlefingera. Co robi dziś?

"Sexify 2": O seksie po polsku po raz drugi! Netflix znów odniesie sukces?

"Dyplomatka": Serial okazał się hitem! Netflix zamawia drugi sezon

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy