Reklama

Acid Incest

"Wkraczając w pustkę", reż. Gaspar Noé, Włochy, Francja, Niemcy 2009, dystrybutor: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, premiera kinowa: 21 stycznia 2011

Macie ochotę wkroczyć w pustkę? Przez obskurny fronton małego porno-kina, Bóg jeden wie gdzie. Mijając zepsutą, migoczącą maszynę do prażenia kukurydzy, groteskowego burdel-tatę z mopem, który taksuje cię niewidzącym wzrokiem, patrząc w punkt 150 metrów poza tobą. Potem już tylko zanurzasz się w lepkim fotelu, obitym czerwonym pluszem i następne co słyszysz to wściekły ryk głośnika, któremu na ekranie wtóruje agresywny, wielokolorowy stroboskop. I już wiesz, że nie możesz się ruszyć, że osuwasz się w pustkę razem z bohaterami. Ześlizgujesz po miękkiej fakturze obrazu, bez szczelin mogących stanowić oparcie dla rąk, w samo centrum orgii.

Reklama

Jakkolwiek pretensjonalnie by to nie brzmiało, tak właśnie jest. Tak intensywnie i tak pretensjonalnie. Jeśli przypomina wam to opis kwasowego tripa - tym lepiej, jesteście dzięki temu bliżej prawdy. W ostatnim czasie tylko jeden film zrobił na mnie podobne, choć skrajnie odmienne wrażenie. Tym filmem było "The Limits of Control" Jima Jarmuscha. Tam podróżowaliśmy po rewersie klasycznego widowiska filmowego, samym szkielecie naszych oczekiwań. Śledziliśmy syntezę intelektualnych procesów dedukcji towarzyszących rozwiązywaniu intrygi fabularnej. Tu mamy do czynienia z czystym, obdartym z treści procesem identyfikacji.

Moje bredzenie we wstępie przypomina wpisy z forów użytkowników psychodelików. Teraz to widzę, ale wiem, że jakkolwiek bym się nie starał, wszystko będzie brzmiało podobnie. Bo fabularnie nic się tu nie dzieje. Mało tego - to niedzianie, pretekstowa historia, powtórzona zostaje trzy razy. Historia Oscara i Lindy (w którą wciela się zjawiskowa Paz de La Huerta) jest tylko pożywką dla generowanych z podświadomości obrazów. Kilkanaście scen z życia ustawia się w konfiguracje kompleksów Edypa i Elektry, generuje wstrząsy, spięcia, podniecenie i niepokój. Ciągle przemielane, prześwietlane stroboskopową wiązką o zmiennej częstotliwości i barwie. Całość prowizorycznie spięta jest klamrą, wydestylowaną przez naćpanego bohatera, z tybetańskiej Księgi Umarłych. Wrzućcie to na koniec do blendera i podlejcie eterem. Tak. To by się mniej więcej zgadzało.

Gaspar Noé od początku swojej kariery konsekwentnie kroczy zerwaną ścieżką kina atrakcji, na którą od czasów Eisensteina, mniej lub bardziej świadomie, zapuszczali się jedynie twórcy oscylujący na granicach pornografii, horroru i wyciskaczy łez. Noe wszedł na ten szlak w pełni wyekwipowany i już dawno zniknął z oczu konkurencji. Zaawansowane eksperymenty z montażem prowadzone od czasów Sodomites, nadawanym na odpowiednich częstotliwościach dźwiękiem, wywołującym u widza mdłości ("Nieodwracalne"), światłami stroboskopowymi i hipnozą - wszystko to należy dziś do arsenału twórcy "Wkraczając w pustkę". Aż chce się krzyknąć, że stworzyliśmy potwora. Całą jego filmografię można by streścić tytułem najnowszego filmu Kornél Mundruczó (który za sprawą Nowych Horyzontów również pojawi się w naszych kinach) - "Projekt: Frankenstein".

Ten sposób komunikowania, likwidujący nasz nadrzędny stosunek do ekranu, ma w sobie pewien perwersyjny urok. Wchodzimy z filmem w relację jeden do jeden, ryzykując, jeśli nie swoją tożsamością, to chociaż zachwianiem poczucia pewności siebie. Od czasów Pasoliniego i Viscontiego nikt równie niepokojąco nie odkrywał przed nami wstydliwej genezy naszej seksualności. A nawet oni nie kazali nam równie intensywnie ocierać się o kulturowe tabu kazirodztwa, grząźć w sączącym się (dosłownie) świetle nieokiełznanego libido.

Oglądając "Wkraczając w pustkę" mam niesłabnącą nadzieję, że Carl Gustav Jung miał rację w kwestii zbiorowej nieświadomości. Trudno byłoby mi zaakceptować fakt, że tylko ja czuję ten dziwaczny dyskomfort, te migotliwe momenty wstydliwej identyfikacji, gdyż w trakcie seansu, jak pisał John Berryman:

"przyszło mi na myśl / że pewnej nocy, miast wkładać ciepłą piżamę, / rozbiorę się całkiem / i przejdę przez mokry zimny trawnik i urwisko / do tej okropnej wody i zawsze już będę szedł / pod nią, dalej"

10/10

Nie wiesz, w którym kinie możesz obejrzeć film "Wkraczając w pustkę"? Sprawdź repertuar kin w swoim mieście!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy