"Życie ukryte w słowach": JOHN BERGER O FILMIE
Gdy oglądam film, nie myślę o grze aktorów czy o plenerach. Bohaterów określa ich styl życia, a ich (i nasze) słabości biorą się z doświadczenia, jakie przynosi życie.
Dystans, jaki dzieli historię i prawdziwe życie, jest nieznaczny. Przypominają mi się filmy Rosselliniego i de Sici, kręcone w powojennych Włoszech. Kino pokazuje świat inaczej, z punktu widzenia estetyki obrazu filmy te kojarzą się z renesansowym malarstwem, np. Mantegną.
Jednym z motywów przewijających się w filmie jest jedzenie i przyjemność, jaką daje gotowanie. Kolejnym motywem jest dowcip, który pojawia się w chwili, gdy wszystko inne zawodzi. Oba elementy przypominają nam, że życie może być dla nas darem. Na platformie żyje gęś, którą częściowo oswoił oceanolog, zajmujący się pomiarem siły fal morskich. To dobry znak. Film ukazuje pragnienie człowieka, chcącego się przekonać, że życie jest jednak darem. Niepotrzebnie używam wielkich słów – proszę się wsłuchać w małe słowa, które padają w filmie. Starczą za całe wytłumaczenie.
Film pomyślano jako coś więcej niż przypowieść o męczeństwie. Ile obrazów poświęcono temu tematowi na przestrzeni wieków? Mnóstwo. W świecie takim, jakim go widzą bogaci i media, pozostające pod ich kontrolą, nie ma jednak miejsca na męczeństwo. Zastąpiło je wyzwolenie: od bólu i przemocy. Komfort ten zapewniają pieniądze, a w drugiej kolejności złudzenia, jakie dają przedmioty, którymi się otaczamy. W tym filmie nie ma miejsca na wyzwolenie i dlatego utożsamiamy się z jego bohaterami. Nie chcemy jednak hołubić cierpienia. Pokazujemy, że może ono prowadzić do wspólnego zbawienia. Nie ma w tym nic trywialnego czy przemądrzałego. To odwieczna prawda, którą poznają ci, którzy niewiele znaczą.
Poparzony, ociemniały robotnik (Tim Robbins), ucierpiał próbując ratować życie kolegi-samobójcy. W zetknięciu z jego cierpieniem i samotnością Hanna odzyskuje niewinność, którą wcześniej brutalnie jej odebrano. Te dwa imiona – Josef i Hanna – wypełniają całą wieczność. Wietnamczyk Le Thi Diem Thuy pięknie kiedyś napisał: „Zachowuj pokorę słowa, niech pamiętają, że świat nie zrodził się ze słów, lecz z bliskości dwóch ciał – jedno łka, drugie śpiewa”.