Reklama

"Życie, którego nie było": ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI

Filmy, w swoim najlepszym wydaniu, są w stanie przenieść widzów w odmienne stany świadomości. W przypadku produkcji Życie, którego nie było, scenarzysta Gerald DiPego czerpał inspirację z jednego ze swoich snów. Zobaczył w nim rodzinną fotografię – matka, ojciec, syn – na której wizerunek syna zaczynał nagle blaknąć i w końcu całkowicie zniknął. DiPego obudził się gwałtownie. Spojrzał na zegarek. Była 6:30 rano. Skupił się na przerażającym obrazie, jaki zobaczył we śnie i zaczął budować na nim historię. Jak wspomina, około 8:30, obudził żonę i powiedział jej “Chyba mam pomysł na nowy scenariusz."

Reklama

Wynikiem tego był unikalny w podejściu do tematu thriller psychologiczny. DiPego przekazał ukończony scenariusz swojemu agentowi, który zasugerował mu spotkanie z szefem Revolution Studios Joe Rothem. W ciągu 24 godzin, Roth kupił scenariusz i zwrócił się z propozycją jego wyreżyserowania do Josepha Rubena, autora filmu z Julią Roberts Sypiając z wrogiem (Sleeping With the Enemy). “Tym, co natychmiast zwróciło moją uwagę na scenariusz, były zawarte w nim olbrzymie emocje," mówi Ruben, “walka matki o ocalenie dziecka. Napędem całej historii są pierwotne uczucia, które natychmiast przyciągają uwagę publiczności i poruszają ją emocjonalnie."

Poza Sypiając z wrogiem (Sleeping With the Enemy), Ruben wyreżyserował także thrillery Synalek (The Good Son) i True Believer. Właśnie ten gatunek filmowy jest jego ulubionym. “Dobry thriller potrafi złapać widzów za gardło, w sposób, którego nie uczyni żaden inny gatunek. Życie, którego nie było jest tym bardziej emocjonujące, ponieważ mamy tutaj do czynienia z kobietą, która być może miała syna, a może po prostu przeżywa załamanie psychiczne. Innymi słowami, Telly przeżywa koszmar, nie wiemy, jednak czy jest on realny, czy tylko odbywa się w jej głowie. Zaletą wynikającą z zaangażowania takiej aktorki jak Julianne Moore jest aura realizmu i autentyczności, które wnosi ona do każdej kreowanej przez siebie postaci."

Zdobywcy nagrody Akademii® - Bruce Cohen i Dan Jinks (American Beauty) są także fanami gatunku. Mówi Cohen, “Dan i ja od pewnego czasu mieliśmy ochotę na zrealizowanie dobrego, niekonwencjonalnego thrillera. Chcieliśmy popracować nad czymś intrygującym, czego nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Takie właśnie jest Życie, którego nie było. Przewracałem niecierpliwie strony scenariusza nie mogąc się doczekać tego, co nastąpi na końcu. Scenariusz przykuwał uwagę w sposób, od którego cierpła skóra."

Producent wykonawczy Steve Nicolaides mówi, że Ruben był idealnym reżyserem. Potrafił bowiem pokazać na ekranie wszystkie podteksty zawarte w scenariuszu. “Joe bardzo ciężko pracuje nad tym, aby przeniknąć do wewnętrznych warstw każdej sceny. Prowadzeni przez niego aktorzy nie ślizgają się po powierzchni. To bardzo ważne dla tego rodzaju filmu. Joe jest zabawny i ma duże poczucie humoru. Wszyscy ufają jego osądowi i uwielbiają z nim pracować. Jego asystent zrobił z nim wcześniej siedem filmów. Podobnie jest ze scenografem. To rodzaj człowieka, dla którego każdy stara się dać z siebie 120%."

Ruben mówi, że postać Telly Paretta “wymagała aktorki, która potrafi zasugerować załamanie nerwowe swojej bohaterki, a jednocześnie sprawić, by widzowie identyfikowali się z nią. Julianne jest tak żywotna i sympatyczna, że trudno nie być po jej stronie. Ponieważ jest matką dwójki dzieci, w jej kreacji wyczuwa się tę unikalną więź, jaka istnieje między matką i dzieckiem."

Producent Jinks, który podczas ponownego czytania scenariusza wiedział już o Julianne Moore, tak o tym mówi. “Kiedy wyobraziłem sobie Julianne w roli Telly, scenariusz stawał się coraz bardziej przerażający – szczególnie w scenach, kiedy nie jesteśmy pewni, czy kobieta jest szalona, czy to właśnie ona ma rację, a wszyscy dookoła są w błędzie."

Cohen dodaje, “Każdy z nas może identyfikować się z położeniem, w jakim znalazła się Telly. To prawdziwy koszmar – obudzić się pewnego dnia i zdać sobie sprawę, że to co uważaliśmy za prawdę wcale nią nie jest, a nam wydaje się że tracimy zmysły. Wszyscy przeżywaliśmy chwile, w których zupełnie odmiennie od całego otoczenia interpretowaliśmy, to co się wydarzyło. Wyobraźmy sobie, że nie jesteśmy w stanie znaleźć ani jednej osoby, która nas popiera. To naprawdę przerażające."

Moore zaangażowała się w projekt zaraz po przeczytaniu scenariusza. “Scenariusz podoba mi się wtedy, kiedy szybko go czytam," mówi aktorka. “Ten przeczytałam w olbrzymim tempie, zachwycona jego klasyczną formą. Lubię filmy, które mają odpowiednie tempo, są przerażające, a przy tym stanowią niezłą rozrywkę. W tym filmie jest ponadto wzruszający pierwiastek ludzki – to, co czujemy w stosunku do naszych dzieci, naszej rodziny, tych których kochamy."

Aktorka była także zaintrygowana zestawieniem pragmatyzmu Telly i chaosu, w jaki zamienia się jej życie. “Telly jest zaradną, pracującą matką mieszkającą w Brooklyn Heights," mówi Moore. “Czułam się tak, jak gdybym ją znała, była nią, miała takich przyjaciół jak ona. Stara się za wszelką cenę udowodnić, że jej syn naprawdę istniał. W swoim poszukiwaniu prawdy usiłuje znaleźć ludzi, którzy jej w tym pomogą."

Corrella (Dominic West). Spotykają się przypadkowo na placu zabaw, na którym jak wierzy Telly, jej syn Sam bawił się z córką Asha, Lauren.

Pochodzący z Wielkiej Brytanii, West w ciągu ostatnich kilku lat zyskał wśród widzów sporą popularność. Cohen zauważył go na scenie jednego z teatrów na Broadwayu w klasycznej komedii Noela Cowarda “Design for Living" z Alanem Cummingiem i Jennifer Ehle, a następnie w serii HBO “The Wire." Ostatnio aktor wystąpił w filmie Uśmiech Mony Lisy (Mona Lisa Smile) z Julią Roberts. Te trzy role prezentują jego wszechstronny talent, a w filmie Życie, którego nie było, jak mówi Cohen, “Dominic świetnie dotrzymuje kroku Julianne."

Moore już w trakcie prób czytanych, wiedziała, że West był idealny do roli Asha. “Chociaż na próbach mieliśmy do czynienia z wieloma aktorami, od razu wiedziałam, że to właśnie Dominic powinien być Ashem. Jest przystojny, seksowny i zabawny. Potrafi być prawdziwym facetem, którego targają emocje. Łatwo wchodzi w rolę."

Dla Westa, rola Asha Corrella była prawdziwą odskocznią od tego, co zwykle grywał, “Najczęściej grałem role nieznośnych narzeczonych ewentualnie pijanych narzeczonych," śmieje się. “W tym filmie też gram faceta, który pije – przynajmniej na początku – ale który staje się swego rodzaju bohaterem. To dla mnie coś nowego. Grana przeze mnie postać jest mięsista, musi walczyć o swoje ja."

Podobnie jak Telly, na początku filmu Ash jest pogrążony w depresji i zdezorientowany. “W jego życiu wydarzyło się coś strasznego," mówi West, dodając, że usiłował oddawać poszczególne emocje wbrew stereotypowi zawodowego sportowca. “Ash jest inteligentny. Czyta książki. Chociaż jego stan emocjonalny jest w rozsypce, Ash jest interesującym człowiekiem. I to właśnie ma wpływ na rozwój jego związku z Telly."

Fakt, że Życie, którego nie było to świetny thriller, miał podstawowe znaczenie dla Westa. “W trakcie trwania filmu, Telly i Ash znajdują się pod narastającą presją otoczenia. Pamiętają coś, czego nikt inny sobie nie przypomina. Żyją we własnym świecie, którego nikt inny nie rozumie. Dla nich to szaleństwo."

West z przyjemnością wspomina pracę z Rubenem. “Joe zachęca aktorów do myślenia," mówi. “Sugeruje pewną kwestię, którą aktor może na własny sposób zinterpretować. To bardzo zachęcające."

Aktor był także pod wrażeniem umiejętności Moore. “Jest bardzo dobra. Może rozmawiać o czymś zupełnie innym tuż przed ujęciem, ale kiedy tylko usłyszy słowo ‘akcja!’, zalewa się łzami lub wybucha gniewem. Natychmiast wciela się w swoją postać."

Cztery pozostałe role zostały obsadzone aktorami tego samego kalibru, co Moore i West — Gary Sinise, Alfre Woodard, Anthony Edwards, i Linus Roache. Sinise, nominowany do nagrody Akademii® za rolę porucznika Dana w filmie Forrest Gump, gra dra Munce, psychiatrę leczącego Telly. “Rola Munce całkowicie różni się od ról, które grałem wcześniej," mówi Sinise. “Zwykle gram bardziej porywcze postaci, a Munce jest raczej skupiony, zamknięty w sobie. To zachęcająca odmiana, a poza tym miałem możliwość pracy z Julianne Moore."

Plusem dla Sinise była także opowiadana w filmie historia. Tak o tym mówi, “Zainteresowała mnie nieprzewidywalność zdarzeń prezentowana w scenariuszu. Dobry thriller psychologiczny, to coś co lubię… Nigdy nie wiadomo komu zaufać, co się wydarzy."

Woodard gra Ann Pope, detektywa zaangażowanego w przypadek Telly. Przed rozpoczęciem zdjęć, Woodard spędziła trochę czasu z kobietą – detektywem z nowojorskiego wydziału policji. To ona powiedziała jej, że w przypadkach, w które wplątana jest kobieta, należy natychmiast przyjrzeć się mężczyznom z jej otoczenia. “Dowiedziałam się, że bardzo rzadko zdarza się, że w sprawę zamieszana jest jakaś zazdrosna siostra czy irytująca sąsiadka," mówi Woodard. “Powiedziała, ‘Przyglądaj się facetom z jej otoczenia, a szybko wpadniesz na trop.’ Często należy wierzyć kobietom, szczególnie gdy mówią szczerze. W przypadku Telly tak właśnie jest. Ann Pope stawia głównie na fakty i jest otwarta na wszystko, o czym mówi jej dr Munce, jest jednak coś, co przyciąga ją do Telly. Nie wierzy w to, co mówią mężczyźni. Kiedy kobieta płacze po stracie dziecka, trudno jest przejść obojętnie obok, lub zanegować to, o czym mówi."

Edwards wciela się w rolę odtrąconego męża Telly, Jima. “To nie jest zwyczajna i oczywista historia. Kilkakrotnie mnie zaskakiwała. Kiedy już podczas czytania scenariusza przeżywa się tyle emocji, pewne jest, że film także będzie interesujący."

Rola Jima jest trudna, mówi Edwards, ponieważ stoi on w całkowitej opozycji w stosunku do Telly, a przy tym musi być wiarygodny i współczujący. “Jim wszelkimi metodami stara się pomóc Telly, która przechodzi prawdziwy kryzys. Jest przerażony, ponieważ ktoś, kogo dobrze znał całkowicie zmienia się na jego oczach. Gdyby coś takiego przydarzyło się w prawdziwym życiu, mielibyśmy do czynienia z wszystkimi emocjami – gniewem, frustracją, współczuciem i desperacją."

Brytyjski aktor, Linus Roache wcielił się w bardzo tajemniczą postać nazwaną po prostu “Przyjacielskim Mężczyzną". Tak mówi o tym Roache, “Mężczyzna wydaje się być przyjaźnie nastawiony i dlatego scenarzysta tak go okreśłił. Ta postać, tak jak cały film, jest wielowymiarowa. Wydaje się nam, że oglądamy jeden film, a po chwili zmienia się on w zupełnie inny gatunek filmowy. To bardzo intrygujące. Ale to wszystko, co mogę powiedzieć o moim bohaterze. Każda dodatkowa informacja zniszczyłaby cały efekt."

Praca nad tworzeniem osobowości tak skomplikowanego bohatera wymagała ścisłej współpracy z reżyserem. Mówi Roache, “Należało całkowicie zaufać reżyserowi. Właśnie tak pracuje Joe. Nie oznaczało to jednak, że godzinami rozmawialiśmy o tej postaci. Kierowaliśmy się intuicją i instynktem. Joe żartował, ‘Kim tak naprawdę jest twój bohater?’ Wiem, że doskonale wiedział, kim jest i rozumiał jego funkcję w opowiadanej na ekranie historii. Zamiast jednak ciągłego rozmyślania nad tym, po prostu zaufaliśmy sobie. Było to bardzo organiczne."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Życie, którego nie było
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy