Reklama

"Źródło": JEDEN CZŁOWIEK. JEDNA MIŁOŚĆ. JEDNO DĄŻENIE. JEDNO PRZEZNACZENIE

Znając solidne przesłanie swego zamysłu, Aronofsky zaczął szukać motywacji dla postaci, która rzuciłaby się z pasją na poszukiwanie Źródła. Thomas Creo – jako konkwistador, naukowiec i astronauta – ma wytyczony cel i pasję. Ale opowiadanie o człowieku, który nie chce zaakceptować swego losu i losu tych, których kocha, jest dziś wyzwaniem szczególnym. „Trudno teraz opowiadać o dążeniu do nieśmiertelności. Dlatego historia Thomasa została przeniesiona na różne płaszczyzny czasowe, w wiek XVI i XXVI – mówi Aronofsky. – Ale „Źródło” nie jest filmem o podróży w czasie w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. To bardziej trzy przenikające się spojrzenia na trzy okresy, w których żyją postacie będące częściami tej samej osoby”.

Reklama

Chociaż tysiącletnia rozpiętość czasowa nadaje opowieści o Thomasie epickiego rozmachu, czas jest jej największym wrogiem. Wszystkie trzy historie dotyczą wyścigu z czasem w imię miłości. Konkwistador Tomas szuka Źródła Młodości, by ochronić swoją królową przed wrogiem, który poprzysiągł jej zemstę. Naukowiec Tommy próbuje wynaleźć lek na raka, zanim pokona ją choroba. A astronauta Tom, który żyje poza czasem należnym przeciętnemu człowiekowi, ciągle szuka sposobu, by połączyć się ze swą zmarłą ukochaną.

„W swej istocie „Źródło” jest prostą historią miłosną o stracie kogoś i o tym, jaka płynie z tego nauka” – mówi Aronofsky, jednocześnie dodając: „W każdym wcieleniu Thomas kocha Izzi tak głęboko, że zrobi wszystko, aby zatrzymać ją przy życiu. Ostatecznie uświadamia sobie, że dążąc do tego, by być z nią na wieczność, przegrywa teraźniejszość”.

Postać Tomasa/Tommy’ego/Toma jest złożona. Kocha bezgranicznie, szuka kontroli nad zjawiskami, które kontroli się wymykają. Musi nauczyć się akceptacji. Aktor, który miałby ją zagrać, musi mieć ogromne możliwości i wielką wytrzmałość. Takim aktorem według Aronofsky’ego jest Hugh Jackman, który swą sławę zawdzięcza postaci Wolverrina z cyklu „X-Men”, a który sprawdził się w brawurowej kreacji Petera Allena, piosenkarza i twórcy piosenek, w musicalu „The Boy from Oz”. Ta rola przyniosła Jackmanowi nagrodę Tony i status gwiazdy sceny i ekranu.

„Kiedy po raz pierwszy czytałem scenariusz, poczułem zapał i nadzieję – mówi Hugh Jackman. – Ta historia to współczesny mit, a moim zdaniem mity to historie, które pomagają nam zrozumieć sens życia. Ponieważ jednak trudno zdefiniować go do końca, próbujemy za pośrednictwem mitów zbliżyć się do istoty i poczuć się, jakbyśmy to zrozumieli. Nie ma w nich naukowej precyzji, lecz w jakimś sensie objaśniają nam świat. Tak odczytałem „Źródło”, które wprawdzie przenosi nas w światy fantastyczne, ale zmagania Thomasa są bardzo ludzkie. Innymi słowy, Thomas pojawia się w każdej scenie filmu, a wszystkie trzy role składają się na jednego człowieka. Mógłbym marzyć, by zagrać trzy takie postacie w trzech różnych filmach, ale nawet mi się nie śniło, by taką szansę dostać w jednym filmie. Byłem gotów warować u drzwi Darrena dopóki nie dałby mi tej roboty” – śmieje się aktor.

Zapał Jackmana nie pozostał niezauważony. „Wiedzieliśmy, że będzie to rola wymagająca od aktora sprostaniu trudnych zadań natury zarówno psychicznej, jak i fizycznej – mówi Eric Watson. – To musiał być aktor gotowy na takie wyzwania”.

Paradoksalnie o zaproponowaniu roli Jackmanowi nie zadecydowała jego sztandarowa postać Wolverine’a. Aronofsky przekonał się do Jackmana oglądając go w musicalu „The Boy from Oz”.

„Hugh miał w tym spektaklu tyle charyzmy – mówi Aronofsky. – Grał dla 3 tys. widzów, ale każdy mógł to odebrać jako widowisko wyłącznie dla niego. Poszedłem za kulisy i dałem mu scenariusz. Następnego dnia rano zadzwonił, że chce to zagrać. Byliśmy wszyscy tak tym podekscytowani, że nie było wątpliwości, czy to właściwy wybór”.

Watson dodaje: „Hugh miał kontrakt na jeszcze osiem miesięcy, więc musieliśmy na niego zaczekać. W tym czasie Darren i Hugh spędzali każdą wolną chwilę na dyskusji o postaci. Kiedy zaczęliśmy zdjęcia, Hugh był gotowy do roli”.

„Ta postać jest wspaniała – mówi gwiazdor. – Konkwistador Tomas ma cel i trudną do pojęcia pasję. Jego oddanie wobec królowej jest zupełne. Kiedy poleca mu znalezienie Źródła Młodości, pędzi niczym strzała wystrzelona z łuku. Musi je znaleźć, jest w tym zawzięty i bezkompromisowy”.

To samo można powiedzieć o Tommym, konkwistadorze XXI wieku. „Tommy jest naukowcem, patrzy na śmierć jak na chorobę, którą można wyleczyć – kontynuuje Jackman. – Jego żona Izzi próbuje mu przekazać, że być może śmierć jest wpisana w nasze życie i sprostanie jej jest miarą naszej dojrzałości. Ale Tommy ma poczucie misji: umiera mu żona, którą kocha, więc musi pokonać śmierć”.

Jackman wierzy, że ta sama miłość kieruje jego bohaterem z XXVI wieku, Tomem Creo. „Kiedy Izzi odeszła, spotykamy Toma przemierzającego kosmos z Drzewem Życia. Przeniósł swoją miłość z Izzi na Drzewo: dopóki żyje Drzewo, żyje i ona. W końcu zrozumiał, że nie mógł jej uratować, ale może ocalić Drzewo. To Izzi opowiedziałą Tommy’emu o Xibalbie – kiedy mgławica eksploduje, żyjące wokół niej dusze powrócą do życia. Tom ma nadzieję, że jeśli dotrze tam z Drzewem, znów on i Izzi będą razem”.

Taka jest ostatnia wola ukochanej, a Tom w nią wierzy. Ale nawet przemierzając kosmos Tom próbuje oszukać śmierć. Mimo minionego tysiąca lat ciągle nie pojął lekcji, którą przekazała mu żona.

„Tommy zdaje sobie sprawę z nieuchronności śmierci i wie, że to nastąpi – mówi Jackman. – Ale chce wiedzieć, dlaczego ona musi nadejść? Przed wiekami życie ludzkie trwało góra 40 lat, dziś dożywamy 80. A dlaczego nie dwustu albo czterystu lat? Dlaczego nie potrafimy rozwiązać tego, że życie musi kończyć się śmiercią?”.

Szukanie odpowiedzi na to pytanie prowadzi bohatera na dno rozpaczy. „Tommy jest załamany, że nie potrafił ocalić Izzi, a jeszcze bardziej żałuje, że nie poświęcił jej dość czasu, kiedy żyła. Ale z natury jest człowiekiem aktywny, więc prze do przodu”.

Aronofsky potwierdza: „Zajmie mu to więcej czasu niż Izzi, ale wreszcie zrozumie istotę tej podróży”.

Jackman nie tylko musiał być przygotowany na emocjonalne zawiłości, wynikające z konieczności zagrania trzech ról, ale również na wymagania kondycyjne, związane z każdą fazą filmu. W części dotyczącej Hiszpanii, w trakcie przedzierania się do zaginionej świątyni Majów Tomas musi zmierzyć się z przeciwnikiem walczącym płonącym mieczem. Aby się przygotować, aktor przez 14 miesięcy studiował tai chi i jogę. Część futurystyczna wymagała od niego również ogolenia głowy.

Zdaniem Aronofsky’ego: „Hugh dał nam z siebie wszystko, aby ożywić Tommy’ego, jednak aby właściwie odebrać naszą historię, widz musi być przekonany o głębokości uczucia łączącego Tommy’ego i Izzi”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Źródło
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy