Reklama

"Ziemia niczyja": GŁOSY PRASY

Myślałem, że mam już dość tematu wojny jugosłowiańskiej w kinie, ale oparty na świetnym scenariuszu film 30-letniego Bośniaka Danisa Tanovicia znalazł celną formę pokazania absurdu wojny. Dramat przechodzi w czarną komedię, ta z kolei kończy się gorzkim grymasem (…). Tanović okrutnie igra z naszymi oczekiwaniami, nie dając widzowi chwili wytchnienia. Chcielibyśmy zobaczyć filmową akcję dobrej woli, w której obie strony zjednoczyłyby się dla ratowania czyjegoś życia. Było wiele takich filmów: amerykańskich, radzieckich. Tutaj też cały świat pochyla się nad transzeją, gdzie leży ranny, ale czy może być dobre rozwiązanie? Tanović dokłada wszystkim po kolei: zbrodniczym Serbom, ale i Bośniakom, międzynarodowym mediom, a najbardziej siłom oenzetowskim za unikanie ryzyka: wobec zbrodni nie można być neutralnym – mówi bezradny francuski oficer. Jednak satyra w tym filmie również ma swoje granice. Nad transzeją zapada noc, diabelska mina czeka”.

Reklama

Tadeusz Sobolewski, „Gazeta Wyborcza” 14.05.2001

Tanović ze skrupulatną dbałością o fakty i rozbrajającą bezstronnością umiał z jednej sytuacji wyjściowej wydobyć bodaj wszystkie możliwe konkluzje (…). Wielki film.

Jerzy Płażewski, „Kino” 7-8/2001

Koszmar wojny można pokazać nie dysponując milionami dolarów i hollywoodzką machiną (…). Dziennikarze obejrzeli [na MFF w Cannes 2001- przyp. red.] Ziemię niczyją 30-letniego pochodzącego z Bośni reżysera Danisa Tanovicia. I to był prawdziwy szok. (…). Ziemia niczyja w całej swojej skromności poraża siłą i prawdą. Właściwie dopiero patrząc na takie filmy widz uzmysławia sobie, jak fałszywe są obrazy wojny w telewizyjnych newsach. Informacje o tysiącach zabitych w konfliktach wybuchających w różnych częściach globu nie są w stanie pokazać nienawiści, strachu, bezmiaru ludzkiego nieszczęścia. Kłamstwa. Tego wszystkiego, co jest w (…) skromnym obrazie Tanovicia.

Barbara Hollender, „Rzeczpospolita” 12.05.2001

Danis Tanović kreśli ponury obraz wojny w byłej Jugosławii, nie stroniąc przy tym od gorzkiego i absurdalnego humoru. W pierwszej połowie filmu przyglądamy się bośniackim i serbskim żołnierzom, którzy znaleźli się w okopie w strefie niczyjej. Sceny, które się tam rozgrywają, przypominają świetnie napisaną sztukę teatralną. To, co się tam wydarzy w ciągu długiego, letniego dnia, jest doskonałą metaforą ludzkiej tragedii, która dotknęła Bałkany. Główni bohaterowie Čiki i Nino mówią tym samym językiem. Co więcej, okazuje się, że prawdopodobnie byli zakochani w tej samej blondynce, która mieszkała w Banialuce. Pomimo to mają wobec siebie tyle żalu i pretensji, że bez przerwy skaczą sobie do gardeł. Nawzajem obwiniają swe narody o rozpoczęcie wojny. Oczywiście żaden z nich nie chce się przyznać do winy, chyba że ten drugi zagrozi mu zastrzeleniem. Wydaje się jednak, że to Bośniak Čiki ma w ręku najsilniejszy argument, gdy w pewnym momencie stwierdza: „Cały świat myśli tak jak ja” (...). W drugiej połowie filmu reżyser oskarża Francję i Wielką Brytanię - stałych członków Rady Bezpieczeństwa. Zarzuca im obojętność i brak zdecydowanych działań, które mogłyby powstrzymać rozlew krwi na Bałkanach. Jedynie francuski sierżant Marchand wydaje się przejmować losem żyjących tam ludzi. „Mam dość biernego przyglądania się temu, co się tutaj dzieje” - zwierza się angielskiej dziennikarce telewizyjnej. „Nie robiąc nic, opowiadamy się po jednej ze stron” (…). Reżyser filmu nie wierzy, że samotni bohaterowie są w stanie odmienić losy historii. Dlatego sierżant Marchand także przegrywa (...). Ziemia niczyja to metafora Bośni, którą świat pozostawił własnemu losowi.

Richard Kelly, „Sight and Sound” 4/2002

Na początku filmu żołnierze szukają drogi w nocy. Potem wybuch pocisku zamienia okop na pułapkę bez wyjścia, w której zmuszeni są pozostać ze sobą dwaj Bośniacy i Serb. I szybko, z niejakim zażenowaniem odkrywamy, że śmieszy nas ta sytuacja. Właśnie dzięki humorowi Danis Tanović chce ukazać absurd wojny. Posuwa się do tego, że pokazuje swoich bohaterów w kalesonach, czyni nas świadkami ich zdziecinnienia, ich infantylnych, bezsensownych kłótni oraz obdarza ich tą samą przyjaciółką. Źródłem śmiechu w Ziemi niczyjej jest również obojętność władz, brak jakiegokolwiek działania ze strony „błękitnych hełmów”, nadużycia mediów wiecznie poszukujących sensacji. Ale ten żartobliwy duch ma swoje granice. Danis Tanović czuje się zawsze zobowiązany do powrotu do powagi, powstrzymuje się od przesadnego nadużywania humoru (…). Ziemię niczyją cechuje pewien umiar, aż do zbijającego z tropu końca. Bośniackiemu reżyserowi przez cały film udało się utrzymać równowagę, odrzucając wszelkie nadmiernie upraszczające sądy. Lecz, ponieważ trzeba było poświęcić jednego ze swych bohaterów, aby dopełnić dzieła, reżyser woli, aby Bośniak raczej niż Serb był odpowiedzialny za końcowe, krwawe zamieszanie. Jest to śmiałe zakończenie przypominające rysunek na koszulce jednego z żołnierzy: długi, czerwony język pokazany całemu światu.

Laure Charcossey, „Cahiers du cinéma” 6/2001

W filmie Tanovicia Serb i Chorwat bez przerwy kłócą się o to, który z nich ma rację. Sam reżyser uważa, że konflikt na Bałkanach przypomina teatr absurdu: po każdej ze stron nagromadziło się tyle wzajemnych żalów i oskarżeń, że porozumienie nie jest już możliwe. Mina, wokół której skupia się akcja filmu, jest symbolem beznadziejnej sytuacji Bośni (...). Krytycy porównują Ziemię niczyją do takich dzieł jak Paragraf 22, Mash, a także Czekając na Godota Becketta. Z filmem Tanovicia łączy je ironia i atmosfera oczekiwania na coś, co nigdy się nie wydarzy. Bohaterowie Ziemi niczyjej tkwią w bezruchu. I choć ten bezruch jest dla nich nie do zniesienia, nie podejmują żadnych działań, wiedząc, że niosłyby ze sobą śmierć (...). To zadziwiająco piękny film. Bezruch, w którym tkwią bohaterowie, uświadamia nam, że ta okrutna wojna jest prowadzona w otoczeniu pięknej przyrody. Nad głowami żołnierzy rozpościera się błękitne niebo. Ktoś powiedział kiedyś, że świadomość, iż za chwilę zostanie się powieszonym, pozwala skoncentrować się na tym, co naprawdę ważne. Żołnierz leżący na minie, która za chwilę może wybuchnąć, na pewno dostrzega jak piękne są chmury, ptaki i błękitne niebo.

Roger Ebert, „Chicago Sun-Times” 21.12.2001

Ziemia niczyja to okrutna komedia o wojnie w byłej Jugosławii. Reżyser znakomicie połączył w niej komizm, tragizm i absurdalną groteskę. Tanović w niezwykle emocjonalny sposób pokazuje swój punkt widzenia, a jednocześnie stara się zrozumieć racje każdej ze stron konfliktu. Film pokazuje, że śmiech i śmierć dzieli czasami zaledwie kilka sekund (…). Tanović nie przemawia do świata z pozycji wszechwiedzącego kaznodziei. Jego film jest pełnym autentycznego gniewu protestem przeciwko bezsensowi wojny i cierpieniu wplątanych w nią ludzi (…). Reżyser nie oskarża w swym filmie konkretnych osób. Twierdzi, że wszyscy, nie wyłączając Organizacji Narodów Zjednoczonych i żerujących na wojnie mediów, są odpowiedzialni za tragedię Bałkanów. W filmie tragizm przeplata się co chwila ze specyficznym, bałkańskim humorem. Źródłem komizmu w filmie są także problemy językowe, trudności z porozumieniem między siłami pokojowymi i stronami konfliktu. Pomimo akcentów komediowych Tanović ani na chwilę nie pozwala nam zapomnieć, że tragedia, którą oglądamy na ekranie, jest boleśnie prawdziwa. Film jest niezwykle autentyczny. Ekipa filmowa i sami aktorzy przeszli przecież przez piekło wojny bałkańskiej. Na jednej z konferencji prasowych w czasie filmowego festiwalu w Toronto Branko Djurić (Čiki) powiedział: „Moja przewaga nad Tomem Hanksem i innymi facetami, którzy grają w amerykańskich filmach wojennych, polega na tym, że w odróżnieniu od nich, ja przeżyłem prawdziwą wojnę. Doskonale wiem, jakie to uczucie, gdy nagle tuż obok wybucha granat albo snajper wroga zabija stojącego obok ciebie przyjaciela. Nie muszę grać. Po prostu to wszystko pamiętam”.

Kenneth Turan, „Los Angeles Times” 14.12.2001

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ziemia niczyja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy