Reklama

"Zew krwi": JAK POWOŁANO DO ŻYCIA BESTIĘ ?

Stan Winston, wielki miłośnik wilkołaków i filmów o nich, czterokrotny laureat Oscara za efekty wizualne i charakteryzację, twórca niezwykłych istot występujących w tak słynnych hitach jak: "Obcy - decydujące starcie", "Predator", "Terminator 2", "Powrót Batmana", "Park Jurajski", "Zaginiony świat", "A.I. - sztuczna inteligencja" i wielu innych, podjął się stworzenia Skinwalkers.

"Jako fan filmów o wilkołakach oglądałem ostatnie dokonania w kreowaniu postaci wilkołaków przy użyciu zaawansowanej animatroniki i efektów komputerowych. Muszę stwierdzić, że zatracono w nich ludzki aspekt tych istot". - wyjaśnia Winston.

Reklama

Zainspirowany fantastycznymi komputerowo opracowanymi portretami człowieka-bestii autorstwa Daniela Lee, Winston postanowił, że jego wilkołak będzie człowiekiem-wilkiem, wilkiem na dwóch nogach. Przyświecała mu idea, żeby zachować pozostałości ludzkich cech, bowiem w filmie liczy się aspekt psychologiczny. "Chciałem by postaci kreowali aktorzy, a nie komputer. Moi Skinwalkers są najpiękniejszymi bestiami na ziemi. Za każdym razem, gdy na nich patrzę, czuję podziw".

Postaci stworzono z wykorzystaniem protez, a następnie studio efektów specjalnych Dennisa Berardiego delikatnie je przetwarzało komputerowo, żeby powiększyć oczy oraz stworzyć trójkątny kształt twarzy. Cały proces zaczynał się w Stan Winston Studios w Los Angeles, gdzie aktorzy byli wyposażani w uzębienie, które jednak nie mogło przeszkadzać w wypowiadaniu tekstu, szkła kontaktowe upodabniające oczy do wilczych, łapy i pazury, które nie mogły przeszkadzać w posługiwaniu się bronią i w wykonywaniu numerów kaskaderskich, kombinezon imitujący futro oraz protezę na twarz, która nie utrudni aktorskiej ekspresji. Winstonowi zależało, aby uniknąć potężnej charakteryzacji, zmuszającej aktorów do wzmożonej ekspresji, która i tak jest ledwo widoczna na ekranie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Zew krwi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy