Reklama

"Zanim zasnę": O PROCESIE PRODUKCJI

Przyjaciel z branży wydawniczej dał Marshall cynk, że niedługo na rynku pojawi się nowa, ekscytująca powieść. Producentka zareagowała bardzo szybko. Był początek 2010 roku i Marshall, pracująca w Scott Free, londyńskiej firmie Ridleya Scotta, zdobyła próbny egzemplarz "Zanim zasnę" S. J. Watsona. Przeczytała powieść jednym tchem, nie potrafiąc oderwać się od fascynującej historii. Wiedziała, że nie jest jedyną zainteresowaną kupnem praw do jej sfilmowania, dlatego jak najszybciej zdobyła e-maila do Watsona i skontaktowała się z pisarzem. Pracując jeszcze w brytyjskim Channel 4, Marshall nakręciła dwa projekty z Rowanem Joffé. Ceniła tę współpracę, kiedy więc nadarzyła się okazja do jej ponowienia, od razu zwróciła się do filmowca z propozycją napisania scenariusza oraz wyreżyserowania "Zanim zasnę". Joffé przeczytał powieść Watsona podczas wakacji w Portugalii. "Siedziałem przy basenie i dosłownie ją połknąłem," - wspomina reżyser. "Tak mnie zafascynowała, że zacząłem opowiadać o niej żonie. W pewnym momencie zorientowałem się, że pozostali członkowie mojej rodziny przestali się pluskać w wodzie i słuchają mnie z uwagą. Wiedziałem już wtedy, że muszę nakręcić ten film".

Reklama

Przyszły reżyser "Zanim zasnę" odczuł również osobistą więź z opowiadaną przez Watsona historią, ponieważ kilka lat wcześniej był świadkiem czegoś podobnego - po przebytym wylewie jego matka zaczęła cierpieć na amnezję. "Pamiętam, że kiedyś wszedłem do pokoju szpitalnego, a ona nie poznała mnie", wspomina Joffé. Razem z Marshall przekonali Watsona, że to właśnie oni najlepiej przełożą jego powieść na warunki filmowe. Przez następny rok pracowali nad projektem scenariusza, z którego i oni, i pisarz byliby zadowoleni. Jednym z największych wyzwań adaptacyjnych była kwestia pamiętnika pisanego przez Christine. Znaczna część napięcia wynika w powieści Watsona z konfliktu, który kobieta odczuwa wewnątrz siebie, próbując zrozumieć własną tożsamość. W pewnym momencie twórcy wpadli na pomysł, że filmowa Christine powinna prowadzić pamiętnik video. "W ten sposób stworzyliśmy też ciekawszą rolę dla aktorki grającej Christine", opowiada producentka. "Zawsze uznawaliśmy, że to film Christine, że widz musi zrozumieć, co to znaczy budzić się każdego ranka i nie pamiętać, kim się jest. Jak straszne musi to być uczucie?"

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Zanim zasnę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy