Reklama

"Zanim zasnę": NICOLE KIDMAN - CHRISTINE

Rola Christine stanowiła wielkie wyzwanie, wymagając od aktorki odgrywania trudnych emocjonalnych wzlotów i upadków. Producenci wiedzieli, że to właśnie od wiarygodności w ukazaniu głównej bohaterki będzie zależało zaangażowanie widzów w opowiadaną historię. Nie musieli jednak długo szukać odpowiedniej kandydatki, gdyż Nicole Kidman śledziła losy projektu już od samego początku. "Scenariusz mocno oddziaływał na moją wyobraźnię, nie potrafiłam wyrzucić go z pamięci. Książka była wielkim hitem, więc gdy mówię teraz znajomym, że zagrałam w Zanim zasnę, reagują ogromną ekscytacją", opowiada Kidman. "Sama zaczęła starać się o tę rolę", wspomina Marshall. "Zawsze podziwiałam ją jako aktorkę, ponieważ dokonywała ciekawych i odważnych wyborów ról, a Christine w jej wykonaniu okazała się idealna - widzowie są od początku zaangażowani w jej historię i chcą poznać zakończenie". Christine jest postacią tak ciekawą, ponieważ nieustannie poszukuje swojej tożsamości, tego co ją definiuje, a Kidman gra perfekcyjnie zarówno niezwykle kruchą, jak i zdeterminowaną kobietę. "Rola Nicole jest bardzo wyciszona, ale w jej oczach i na twarzy dzieje się tak wiele, że ciężko powstrzymać się od braw", mówi Joffé. "W ciągu kilku sekund potrafi przejść całkowitą transformację. Dlatego w filmie często polegamy wyłącznie na zbliżeniach jej twarzy".

Reklama

To drugi projekt Kidman z udziałem Colina Firtha, wcześniej wystąpili razem w "Drodze do zapomnienia" Jonathana Teplitzky'ego. "To dla mnie kolejna możliwość zagrania u boku jednego z najlepszych aktorów świata. Przy każdym projekcie, w którym teraz gram, mówię producentom, żeby zaoferowali Colinowi jakąś rolę", dodaje ze śmiechem aktorka. "Uwielbiam z nim pracować, jest świetny w tym co robi, potrafi słuchać i wyciągać z każdej postaci mnóstwo niuansów. To na dodatek przezabawny facet, prezentujący najlepszy możliwy typ brytyjskiego humoru, co w pewien sposób pomagało nam na planie. Nie ma się bowiem co oszukiwać, w tym filmie musiał zrobić kilka mało pozytywnych rzeczy i takiego bohatera w jego wykonaniu widzowie na pewno się nie spodziewają". Firth, który wciela się w Bena, męża Christine, wychwala wyjątkową grę australijskiej aktorki. "Tworzy niewiarygodnie realistyczną postać, wiedziałem, że muszę wznieść się na wyżyny moich umiejętności, żeby jej dorównać", wspomina Firth. "W jej twarzy widziałem reakcję na wszystko co robiłem, nie mogłem w żaden sposób oszukiwać czy wymigiwać się łatwymi aktorskimi trickami - Ben musiał być równie wiarygodną i skomplikowaną postacią".

Aktorzy nie obawiali się improwizować na planie. "Scenariusz dał nam szereg różnych możliwości", mówi Firth. "Mógłbym to porównać do kawałka jazzowego. Masz melodię i rytm, ale grasz tak, jak na to pozwalają ci twoi partnerzy, tak więc całość może nagle całkowicie zmienić kierunek". Joffé pracował z Firthem nad scenariuszem w jego domu, kontaktując się z Kidman przez Skype'a. "Dla mnie, jako reżysera i scenarzysty, taki poziom zaangażowania ze strony aktorów to coś wspaniałego", mówi Joffé. "Wiązało się z tym także wielkie wyzwanie, ponieważ nie chcieliśmy przeładować filmu szczegółami lub zaburzyć równowagi pomiędzy najważniejszymi wątkami". Kidman, znana ze swoich drobiazgowych przygotowań do każdej roli, przyznaje, że tak obsesyjnie podeszła do swojej bohaterki, że przeczytała całą istniejącą literaturę na temat amnezji, zgłębiając się w tę skomplikowaną i nie do końca jeszcze zbadaną chorobę. "Obejrzałam kilka dokumentów o ludziach cierpiących na amnezję, to absolutnie przerażająca choroba. Jedna z osób porównywała amnezję z "utratą duszy", ponieważ traci się pojęcie własnej tożsamości, tego kim się jest. To niesamowicie smutne", dodaje aktorka. "Niektórzy psychologowie i psychiatrzy zastanawiają się czy amnezja naprawdę istnieje, ale ja wierzę całą sobą, że tak jest. Wystarczy popatrzeć na tych ludzi. Wyłączyła im się w pewnym momencie część mózgu".

Wkładem Bena w radzenie sobie z chorobą żony jest specjalna tablica umieszczona w kuchni, na której zostały spisane najważniejsze informacje potrzebne Christine do życia: gdzie kobieta może znaleźć aspirynę czy ręczniki, na jakie rodzaje alergii cierpi itd. Najważniejszym bowiem elementem filmu jest relacja pomiędzy Christine i Benem, który każdego dnia musi udowadniać swojej żonie, że jest jej mężem i że przeżyli razem wiele szczęśliwych lat. "Z każdą kolejną minutą filmu odkrywamy ich życie", opowiada Firth. "To bardzo dobrze napisana historia, ponieważ od początku nie doceniamy wagi tego, co dzieje się z Christine, dopiero później zaczynamy coraz bardziej rozumieć jej stan, a także poczynania Bena. Przykładowo, w niektórych chwilach mój bohater instynktownie czuje, że powinien podejść do żony i ją przytulić, pocieszyć, ale z jej perspektywy Ben jest nieznajomym, potencjalnie niebezpiecznym mężczyzną. Podchodziłem do żony, która była wyraźnie coraz bardziej zdenerwowana, po czym odsuwałem się, widząc, że Christine nie jest gotowa na jakikolwiek uścisk". Podejście Kidman do aktorstwa pasowało również idealnie Markowi Strongowi, czyli ekranowemu dr. Naschowi. "W każdej scenie w jej zachowaniu pojawiały się różne niuanse, a jej aktorstwo pozwalało mi na odkrywanie w moim bohaterze różnych rzeczy, z których korzystałem w kolejnych ujęciach. Tak się buduje rolę", mówi aktor.

Praca z tak wielkimi gwiazdami filmowymi i siłowanie się z ich zapełnionymi po brzegi grafikami to wyzwanie dla każdego reżysera. "Jeśli dany aktor czy aktorka zgodzi się wystąpić w twoim filmie, nigdzie nie jest powiedziane, ile czasu tak naprawdę od niego czy od niej dostaniesz. To nigdy nie jest łatwe, bo po drodze może się przydarzyć tyle różnych rzeczy", mówi Joffé. "Miałem to szczęście, że Nicole była bardzo zaangażowana w nasz projekt i co najmniej raz w tygodniu rozmawialiśmy przez Skype'a. To niesamowita aktorka. Przygotowuje się perfekcyjnie, uczy wszystkich kwestii, uzupełnia scenariusz swoimi uwagami, które często są tak dobre, że nie można nie znaleźć dla nich miejsca w filmie. Przyznaję, nie zawsze się zgadzaliśmy, ale na tym również polegała przyjemność pracy z nią przy Zanim zasnę". Steven Watson był zachwycony, gdy dowiedział się, że Kidman i Firth zagrają główne role w adaptacji jego powieści. "Kiedy tylko usłyszałem o ich obsadzeniu, wiedziałem, że będą idealni", mówi pisarz. "Oboje byli nieco inni niż bohaterowie, których stworzyłem w swojej wyobraźni, ale znając ich możliwości, byłem pewien, że w taki czy inny sposób ożywią Christine i Bena na ekranie".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Zanim zasnę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy