Reklama

"Zanim zasnę": FILMOWE LOKACJE

Przekładając świat przedstawiony "Zanim zasnę" z literackich opisów w ramy stricte wizualnego medium filmowego, ekipa wybrała się na poszukiwania ciekawych lokacji, które wprowadzałyby w umysły Christine oraz wszystkich widzów poczucie dezorientacji. Powieść została osadzona w Londynie, ale w filmie pojawia się trudne do nazwania i nieco odizolowane miejsce, które odzwierciedla stan umysłu głównej bohaterki. Dom, w którym mieszkają wraz Benem, staje się również jednym z głównych bohaterów "Zanim zasnę". "W trakcie pre-produkcji rozmawialiśmy dużo o domu, w którym mieszkają nasi bohaterowie", wyjaśnia Marshall. "W książce jest to typowa angielska budowla z epoki wiktoriańskiej. W trakcie czytania stwierdziłam, że to mało kinowa lokacja. Rozglądaliśmy się z Rowanem po różnych miejscach w Londynie i znaleźliśmy w końcu fantastyczny dom z końca lat 60. XX wieku, znajdujący się tuż za miastem. Jego największą zaletą było to, że mógł być położony w różnych miejscach świata". Co oczywiste, filmowcy pragnęli, by film trafił do wyobraźni różnych ludzi z całego globu, nie chcieli więc po prostu oddawać klimatu współczesnego Londynu. "Szukałem domu, który wyglądałby na bardzo sterylny, chłodny, trochę jak pokój hotelowy", mówi Joffé. "Życie na przedmieściach izoluje naszą bohaterkę od jakiejkolwiek społeczności. W zasięgu wzroku nie ma sąsiadów ani głównej ulicy, tylko las otaczający dom. Jest w tym trochę zabawy ze schematem księżniczki zamkniętej w wieży".

Reklama

Architektura z lat 60. XX wieku posiadała także wiele innych zalet. "Piękno tamtych domów polegało na tym, że miały wiele ukrytych przestrzeni oraz lustrzanych powierzchni, co dało Benowi możliwość dokładniejszego kontrolowania ruchów Christine. Czasami kobieta wygląda tak, jakby mieszkała w domku dla lalek", mówi Quinn. Ujęcia zewnętrzne domu nakręcono w Surrey, na południowy-wschód od Londynu, ekipa pojechała także w różne inne nietypowe miejsca stolicy znajdujące się w Anglii, aby tam stworzyć dziwne ujęcia pogłębiające poczucie izolacji Christine. "Kiedy ona idzie przez park lub przechodzi przez drogę, widzowi towarzyszy niepokojące uczucie, które ciężko nazwać. Christine widzi mało znane zakątki Londynu, nie ma w filmie ujęć Big Bena czy innych rozpoznawalnych miejsc tego miasta. Nie o to chodzi w tej historii", wyjaśnia Quinn. Jedyną łatwo rozpoznawalną lokacją, w której pojawia się zresztą elegancka Claire, jest Greenwich Park, niedaleko górującego nad miastem Greenwich Observatory", mówi Joffé. "Korzystamy z tego miejsca w finałowym akcie filmu, żeby przekazać widzowi informację, że Christine być może dotarła już do odpowiedniego miejsca w swoich poszukiwaniach. Spotyka się ze starą przyjaciółką i dzięki niej składa resztę fragmentów układanki w jedną całość - a przynajmniej tak jej się wydaje".

Wszystkie pozostałe filmowe lokacje niewiele powiedzą widzom szukających wizualnej identyfikacji Londynu. Gdy Christine jedzie samochodem, na zewnątrz pada deszcz, a kiedy siedzi w biurze, okna są zaparowane. "Chciałem wprowadzić na ekran klaustrofobiczny klimat", wyjaśnia Joffé. "Do momentu, w którym Christine zaczyna przejawiać jakąś większą kontrolę nad swoim życiem, nie ma w filmie żadnych szerszych ujęć, nie wspominając o panoramicznych kadrach. Ta kobieta widzi jedynie to, co dzieje danego dnia się bezpośrednio wokół niej i tylko pamiętnik video pomaga jej w zauważeniu szerszego obrazu swojego życia. Aż do samego końca filmu jej świadomość otaczającego świata jest bardzo mała". Scena w Greenwich Park jest zresztą nie tylko wpisana w strukturę filmu, lecz jest także hołdem Joffé dla powieści Watsona, wobec którego reżyser, jak sam mówi, "ma ogromny dług wdzięczności". Nastepnie przez trzy tygodnie ekipa kręciła zdjęcia we wnętrzach, zbudowanych w londyńskim Twickenham Studios. Inżynier dźwięku, Simon Hayes, nazywa to miejsce idealnym. "To jedno z najlepszych tego typu miejsc w Londynie, ponieważ jest bardzo dobrze wyciszone, co dało nam okazję do uchwycenia rodzącej się intymności pomiędzy Benem i Christine. Reżyserowi kręcenie w Twickenham dało z kolei możliwość ustawiania kamery w każdym możliwym miejscu. "Mogłem ściągnąć sufit lub usunąć ścianę, postawić kamerę kilkadziesiąt metrów dalej, zakładać różne obiektywy. Cudowne doświadczenie".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Zanim zasnę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy