"Załoga G": Ach, co za głosy
Bruckheimer powtarzał, że bez pozyskania odpowiednich aktorów, zwłaszcza tych, którzy użyczyli głosów postaciom Załogi, cały ryzykowny przecież pomysł mógł się po prostu nie powieść. Rolę Specklesa, błyskotliwego kreta, zgodził się zagrać Nicolas Cage. To już jego szósty występ w filmie produkowanym przez Bruckheimera. Gwiazdor wielokrotnie deklarował się jako wielki wielbiciel animacji. W dodatku znalazł się w wymarzonej wręcz dla aktora sytuacji. - Jerry pokazał mi obrazki przedstawiające bohaterów filmu i powiedział, że mogę wybrać rolę, jaka najbardziej mi odpowiada - wspominał aktor. - Gdy zobaczyłem Specklesa, coś mi podpowiedziało, że to postać dla mnie. Moim zamiarem było mówić zupełnie innym głosem niż mój, znany i rozpoznawalny. Chciałem nasycić tego bohatera zwariowaną intensywnością. To dało mi radość podczas grania i mam nadzieję, że rozbawi też widzów.
Cage starał się w pewien sposób naśladować (choć oczywiście nie kopiować) jednego ze swych wielkich poprzedników. -Jednym z moich ulubionych aktorów był Mel Blanc - wyznał Cage. - To wybitny aktor charakterystyczny, wspaniale operował głosem. Stworzył takie klasyczne postaci w kreskówkach Warnera, jak królik Bugs, Elmer Fudd, kaczor Daffy czy Yosemite Sam. Tak więc Cage traktował swój nowy występ jako rodzaj hołdu dla tego świetnego aktora.
- Nic dał popis nawiązujący celnie do tradycji lat 30., natomiast Sam Rockwell nie pozostał w tyle, odtwarzając postać szefa grupy, Darwina - zachwalał swe gwiazdy Bruckheimer.
- To było nieco dziwne: stworzyć postać w filmie opowiadającym o dzielnych świnkach. Chciałem, by Darwin był superszpiegiem, kimś przypominającym Steve'a McQueena - tłumaczył swe intencje pamiętny z "Niebezpiecznego umysłu" i "Frost/Nixon" aktor. -Świnki morskie nie są mi obce. Miałem w dzieciństwie Ralpha i do dziś nie jestem pewien, czy mnie lubił. W każdym razie nieraz miałem pogryziony przez niego palec. Muszę przyznać, że Darwin jest o wiele lepiej ułożoną świnką, choć oczywiście lepiej z nim nie zadzierać - śmiał się Rockwell.
Dobry przyjaciel Rockwella, aktor i reżyser Jon Favreau ("Swingers", "Cztery gwiazdki", "Iron Man"), użyczył głosu otyłemu i zadowolonemu z siebie Hurleyowi, który trafił do spec grupy ze sklepu zoologicznego. - Jeśli zamierzasz grać świnkę morską, powinieneś się postarać być naprawdę zabawną świnką morską - wykładał swe artystyczne zamierzenia aktor. - Hurley jest przekonany, że Darwin jest jego bratem i chce go olśnić. Poza tym jest wychowany w sklepie, nie miał prawdziwej rodziny, potrzebuje zatem miłości i zrozumienia. Załoga G staje się więc jego rodziną, a Darwin, który nie jest raczej jego bratem, zaczyna pełnić niejako zastępczo tę rolę. Jestem przekonany, że postać, którą odtwarzam, stanowi centrum emocjonalne grupy. Favreau chwalił sobie pracę nad filmem z, można rzec, także pozaartystycznych względów. - Gdy podkładasz głos, odpada wiele uciążliwości związanych z naszym zawodem. Nie musisz się szwendać po hotelach, nakładać sobie makijażu czy charakteryzacji. Poza tym mam troje dzieci i jest mi miło uczestniczyć w czymś, co pewnie obejrzymy sobie razem.
Czarnoskóry komik Tracy Morgan, znany chociażby z serialu "Rockefeller Plaza 30" ("30 Rock") czy filmu "The Longest Yard" (DVD: "Wykiwać klawisza"), wcielił się w postać Blastera. - To maniak adrenaliny i spec od broni i ryzyka - opisywał tę postać aktor.
Yeatman bardzo się cieszył, że do roli seksownej mistrzyni walk wschodu udało się pozyskać Penélope Cruz. - O ile wiem, to jej pierwszy występ w filmie animowanym, ale ten zmysłowy aksamitny głos to było to, czego nam było trzeba. Juarez to ktoś, kogo nie da się pokonać - komentował.
- Bucky to zabawny, rozzłoszczony chomik. Któż by go mógł zagrać jak nie Steve? - żartował Bruckheimer na temat Steve'a Buscemiego, świetnego aktora charakterystycznego, pamiętnego z dziesiątków filmów, jak chociażby "Wściekłe psy" ("Reservoir Dogs") Quentina Tarantino czy "Barton Fink" braci Coen. - Bucky pojawił się podczas pracy nad scenariuszem, jako jeden ze sklepowych zwierzaków; to postać oparta na skrajnych emocjach - opowiadał reżyser. - Steve pracował już przedtem w animacji i był po prostu świetny.