Reklama

"Zakochany Paryż": MONTOWANIE EKIPY

CLAUDIE OSSARD: Dostarczyliśmy każdemu z reżyserów mnóstwo informacji o dzielnicy, którą wybrał, tak by wiedział gdzie są wszystkie zabytki, pomniki, najlepsze knajpki… Większość z nich sama wyszukiwała miejsca podczas pracy nad scenariuszami, albo zaraz przed zdjęciami. Tak było z Gusem van Santem. W maju 2005, zaraz po Cannes gdzie pokazywał Last days, przyjechał powłóczyć się po Marais, by dopracować pomysł na historię, którą miał w głowie.

Wybraliśmy potencjalne ekipy i przesłaliśmy informacje o nich wszystkim reżyserom, tak, by każdy z nich mógł dokonać wyboru. To oznaczało, że wszyscy twórcy, z paroma wyjątkami, będą pracować z ekipami, których nie znają. Bracia Coen, na przykład, przyzwyczajeni do swych stałych współpracowników, nigdy nie byli w podobnej sytuacji. Zdecydowaliśmy, że chcemy tylko europejskich, głównie francuskich techników. Chcieliśmy żeby zagraniczni reżyserzy poznali ich, zobaczyli jacy są dobrzy, to mogłoby ich zachęcić, by wrócili kiedyś kręcić do Europy.

Reklama
materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Zakochany Paryż
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy