Reklama

"Zakochany Molier": UCZŁOWIECZYĆ POSĄG

"Żeby zrozumieć postać taką jak Molier trzeba zapomnieć o jej ciężarze historycznym", twierdzi Grégoire Vigneron. "To przede wszystkim bohater, jakiego wszyscy lubimy: wszechstronny, wszechmocny - bądź co bądź napisał "Świętoszka" w dwa tygodnie!

A przecież był to także wielki tchórz. Poznaliśmy smakowitą anegdotę z jego życia.

Wielu widzów i czytelników obrażało się na twórcę za to, że nieprzychylnie ich portretował. Pewnego dnia leciwy żołnierz, który rozpoznał się w jednej ze sztuk Moliera, udawał, że chce go uściskać na oczach setek osób w Wersalu. Gdy pisarz zbliżył się do niego, ten zranił go w policzek. Ktoś inny potraktowałby to jako wyzwanie na pojedynek. Jako że Molier nie miałby w nim najmniejszych szans, zhańbiony udał, że nic się nie stało i odszedł bez słowa!".

Reklama

Inną ciekawą cechą pisarza było zainteresowanie odbiorem jego sztuk. Vigneron wyjaśnia: "Molier dbał o dużą widownię. Sam reżyserował aktorów i walczył ze wszystkich sił

o sukces. Miał niezwykły zmysł marketingowy i umiejętność komunikacji z widzem. Dzięki notatkom Lagrange'a wiemy, że z uwagi na popularność swoich dzieł był gotów je poprawiać". Cechami, którymi Laurent Tirard uzupełnia portret pisarza, są także nadwrażliwość, przesada i megalomania. Reżyser podkreśla, że ukazane w filmie spotkanie pisarza z dojrzalszą od niego Elmirą, stanowi przełom w jego życiu: "Jej punkt widzenia pokazuje, mu jak ma żyć".

Grégoire Vigneron wskazuje na inne ważne fakty z życia Moliera, również zaznaczone w filmie ze względu na ich znaczenie dla jego twórczości: "Był synem tapicera, w jego sztukach widać więc kunszt rzemieślnika. Przede wszystkim Molier był jednak aktorem. Dziadek zaraził go upodobaniem do sceny, zabierając go na występy kuglarzy na Pont Neuf.

Pisać zaczął nie z zamiłowania do słów, lecz właśnie do gry na scenie. Wykształcenie zdobył u Jezuitów w Clermont i na wydziale prawa, stąd jego solidne przygotowanie teoretyczne. Bez tych wszystkich czynników nie zdołałby tyle później osiągnąć".

Film Laurenta Tirarda "Zakochany Molier" to świeże spojrzenie na geniusza francuskiej komedii. Hołubiony dotąd za klasycyzm swoich dzieł, twórca zyskuje ludzką twarz. Filmowcy postanowili odejść od posągowego traktowania Jean-Baptiste'a Poquelina, koncentrując się na okresie jego życia, który pozostaje zagadką dla biografów. Co działo się po zniknięciu 22-letniego dramatopisarza? Czy mógł wtedy spotkać pierwowzory swoich słynnych postaci? I wreszcie czy przygody z tego zagadkowego okresu zainspirowały wielkie namiętności i prawdy o ludzkiej naturze, w które obfitują komedie Moliera?

Reżyser Laurent Tirard wspomina, że pomysł nakręcenia filmu zrodził się przypadkowo.

"Po realizacji mojego debiutu 'Zdrady, kłamstwa i coś więcej' miałem ochotę odejść

od współczesnej komedii. Wielką przyjemność sprawiło mi przygotowanie do tamtego filmu krótkich scen rozgrywających się w prehistorii, średniowieczu, XIX wieku i latach 80.

Stąd moja słabość do szalonej komedii, która współczesną tematykę rozgrywałaby

w historycznym kostiumie". Tirard, który pamięta lekturę "Mizantropa" jeszcze z liceum,

a "Uczone białogłowy" poznał dopiero niedawno, podkreśla takie atuty twórczości Moliera jak "magia w posługiwaniu się słowem, uniwersalność ukazywanych tematów i wnikliwe portretowanie natury ludzkiej". "Adaptacja jednego dzieła nie wydała mi się wystarczająca, zainteresowałem się więc biografią autora", zaznacza reżyser.

Wraz ze współscenarzystą Grégoirem Vigneronem Tirard postanowił zainscenizować coś niesłychanego - spotkanie twórcy z własnym dziełem. "Oddając ducha jego dramatów, chcieliśmy podzielić się własnym spojrzeniem na pisarza", dodaje Tirard. Producent Marc Missonnier chwali scenarzystów za odejście od klasycznego sposobu przedstawienia twórcy,

co pozwoliło "uaktualnić mit wielkiego Moliera, tchnąć w niego nowe życie, humor i emocje, które uczynią go naprawdę ponadczasowym". Vigneron utożsamia się z twórczością Moliera, a zwłaszcza z analizą obyczajów i wnikliwym studium ówczesnego społeczeństwa: "To jemu zawdzięczamy nasz ulubiony gatunek komedii obyczajowej, który teraz uprawiają tacy mistrzowie jak Woody Allen".

Tirard, który wiele uwagi poświęcił biografiom dramaturga, wyróżnia pracę Michaiła Bułhakowa: "Wielu historyków kręci na nią nosami, ale to właśnie Bułhakow wytknął szereg wad Moliera - niewielki dystans do samego siebie, ostry temperament, tchórzliwość - przybliżając go tym samym zwykłym śmiertelnikom". Vigneron dodaje, że "Zakochany Molier" jest obrazem fikcyjnym, ale bezpośrednio inspirowanym duchem dzieł pisarza oraz faktami takimi jak klęska inscenizacji jego tragedii, tournee po prowincji, uwięzienie za długi i zniknięcie pisarza. "Chcieliśmy zrozumieć mechanizm powstawania jego dzieł. Zupełnie zmieniło to nasze spojrzenie na komedię. Karierę filmową będziemy odtąd dzielić na okres 'przed' i 'po Molierze'", podsumowuje scenarzysta.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Zakochany Molier
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy