Reklama

"Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda": BANDA JAMESA

Pisarz Ron Hansen wspomina, że gdy zobaczył po raz pierwszy Brada Pitta w filmowym wcieleniu, poczuł, jakby obiekt jego wieloletnich badań znów pojawił się wśród żywych. "Kiedy zobaczyłem go na planie, nie pomyślałem: ?O, to Brad Pitt!? Automatycznie nasunęła mi się myśl: ?To Jesse James!?".

Zgadza się z nim Dominik. "Jestem przekonany, że widzowie szybko zapomną, że to Brad Pitt, co jest doskonałym dowodem na jakość jego aktorstwa. Brad wykazał ogromną pasję w realizacji filmu i odtwarzaniu swej roli - to taki facet, który nie boi się stłuc kilku jajek, by zrobić omlet. Uchwycił wszelkie niuanse i wniósł do swej roli taką władczość, że zaczynamy rozumieć, dlaczego ludzie mówili, że Jesse James już samą swoją obecnością potrafił stworzyć atmosferę ciepła lub napięcia".

Reklama

"Wszyscy mówią, że Jesse był bardzo wyobcowanym człowiekiem" - zauważa reżyser. - "Nie wiem, na ile naprawdę zwracał uwagę na otaczających go ludzi. Mówiono, że był socjopatą, ale z definicji taka osoba nie ma sumienia i jest pozbawiona emocji, a to nie do końca odpowiada przypadkowi Jesse'ego, któremu zdarzały się wahania emocjonalne od gwałtownych wybuchów po długie momenty refleksji. Na pewno jednak miał jakieś problemy osobowościowe".

Pitt, który zrządzeniem losu wychował się w Springfield w stanie Missouri, niespełna 200 mil od miejscowości Kearney (również w stanie Missouri), w której urodził się i dorastał Jesse James, swoją kreację aktorską oparł na intuicji i badaniach Hansena. "Był niespokojny" - mówi Pitt o problemach, które targały Jesse'em w tamtym okresie. - "Czuł się przyparty do muru, zmęczony uciekaniem i życiem w ukryciu. Wydaje mi się, że przede wszystkim nie umiał sobie poradzić z własną legendą".

Ridley Scott, który w 1991 roku wyreżyserował przełomowy dla Pitta film Thelma i Louise, mówi o tej roli tak: "To prawdziwe studium postaci, która z pozoru nie wykazuje żadnych cech głównego bohatera. Naprawdę ukazuje ona aktorską dojrzałość i kunszt Brada".

Casey Affleck, który wraz z Pittem wystąpił we wszystkich trzech filmach z serii Ocean's, z podobną pasją potraktował skomplikowaną rolę Roberta Forda: "Darzę postać Roberta Forda wielkim uczuciem. Wcale nie uważam, by był tchórzem".

"Nie przypominam sobie postaci, która lepiej ukazywałaby tragiczne koleje życia ludzkiego niż Robert Ford" - kontynuuje aktor. - "Początkowo widzimy zafascynowanego dzieciaka, który ubóstwia Jesse'ego Jamesa opisywanego w czytadłach, potem poznaje go, napada wraz z nim na pociąg i zaprzyjaźnia się z nim. Później relacje te gmatwają się, aż w końcu Robert zabija Jamesa. To skomplikowana rola, która wywołała we mnie zarówno podekscytowanie, jak i onieśmielenie. Dziesięć razy widziałem film Andrew zatytułowany Chopper, który bardzo mi się podobał. Zagrałbym każdą zaproponowaną przez niego postać, ale na szczęście poprosił mnie o zagranie roli, na której najbardziej mi zależało".

"Ford to człowiek, z którym się identyfikujemy" - mówi Dominik, który - podobnie jak Affleck - polubił postać Forda. - "Jednak identyfikowanie się z nim powoduje dyskomfort ze względu na tę jego niepewność i niezdolność do dostrzegania granic. To postać uosabiająca tę część nas samych, której wcale nie chcemy w sobie widzieć".

Dede Gardner wspomina, jakie wrażenie zrobił na Dominiku Affleck podczas pierwszej próby scenariusza. "Andrew naprawdę był zachwycony, szczególnie sposobem, w jaki Casey przekazywał głębię porażki i smutku Forda. Ford początkowo zachowuje się też jak mądrala, co Casey również doskonale uchwycił. Jego postać to połączenie pewności siebie i zuchwałości z niepewnością i niewinnością. Trudno utrzymać równowagę w tej roli, trudno też taką rolę obsadzić".

Interpretując swoją postać, Affleck skoncentrował się głównie na "myśleniu jak Robert Ford. Choć o nim samym niewiele napisano, istnieje mnóstwo przekazów dotyczących Jesse'ego Jamesa, a przecież to on był najważniejszy dla Roberta Forda" - wyjaśnia. - "Aby poznać sposób jego myślenia, musiałem dowiedzieć się jak najwięcej o Jesse'em Jamesie, poznać wszystkie teksty i powieści, na których wychował się Ford i które pobudzały jego wyobraźnię. Przekonanie się o tym, jak wielkie było oddanie Forda, wpłynęło na wszystko, co mój bohater mówił i robił na ekranie".

Ponadto Affleck wykorzystał zdjęcie Forda "do wypełnienia niektórych luk". Mówi o tym tak: "Ze zdjęcia można wiele wyczytać. Jego poza i sposób patrzenia świadczą o pewnej postawie życiowej. Często przyglądałem się tej fotografii, poszukując w niej inspiracji".

Mówi Jules Daly: "Casey chyba odnalazł Roberta Forda w głębi samego siebie i to właśnie pokazał w swej bezbłędnej kreacji aktorskiej".

Brat Roberta, Charley Ford (w którego rolę wcielił się Sam Rockwell), choć na początku zachowuje się jak przeciętny starszy brat, na zmianę drocząc się z Robertem i go broniąc, z czasem, gdy Robert coraz bardziej zbliża się do Jesse'ego i czuje się coraz pewniejszy swoich możliwości, ich role zaczynają ulegać odwróceniu. Po niedługim czasie to Robert zaczyna dyrygować wszystkim, zaś coraz bardziej bierny i skłócony Charley próbuje za nim nadążyć.

"Charley nie należy do twardzieli" - mówi Rockwell. - "Są samce alfa i samce beta - Charley zawsze będzie należał do tych beta. Miał zniekształconą stopę, co zawsze starannie ukrywał, zawsze był trochę głodny, wrażliwy i tak naprawdę wdzięczny za to, że może należeć do bandy i przyjaźnić się z Jesse'em. Kochał Jesse'ego i według wszelkich przekazów, które czytałem, Jesse kochał jego i darzył go zaufaniem. Spotkali się przy partyjce pokera i od razu zaprzyjaźnili".

Rockwell dodaje: "Spędzając wraz z Bobem sporo czasu w domu Jamesów, obaj rozczarowali się Jesse'em i nabrali obaw, ale nawet mimo tego Charley wcale nie miał ochoty pomóc Bobowi w zdradzie czy zabiciu swojego przyjaciela. Dlatego był poważnie rozdarty pomiędzy lojalnością wobec Jesse'ego a lojalnością wobec swojego brata. Chciał zachować się właściwie wobec obu, choć było to niemożliwe. W książce Rona Hansena znalazł się fragment, który naprawdę pomógł mi wczuć się w tę atmosferę: ?Poczucie winy rozlewało się jak zatruta krew po sercu Charleya?. To naprawdę nie dawało mu spokoju".

Jednak jak mówi Dominik: "Mimo całej swej prostoty i pozornego braku sprytu Charley nie był głupi i to właśnie udało się uchwycić Samowi. Fascynuje mnie w tych wszystkich postaciach i w książce Rona to, że wrażenie, jakie sprawiają na pierwszy rzut oka, ma się nijak do wrażenia, które odnosimy widząc, jak pokonują swoje problemy".

Do pozostałych członków bandy Jesse'ego w ostatnim roku jego życia należeli jego kuzyn Wood Hite, którego zagrał Jeremy Renner, oraz Dick Liddil, w którego postać wcielił się Paul Schneider. Niespokojne relacje obu bohaterów, naznaczone romantyczną rywalizacją i latami skrywanych pretensji, wzmagały tylko ogólnie panujące napięcie w grupie w chwilach, gdy banda bezczynnie czekała na informacje od Jesse'ego o kolejnym skoku.

Hite miał najmniej powodów do obaw związanych z coraz bardziej nieobliczalnym zachowaniem Jesse'ego, a pewność ta pozwalała mu na pewną dozę arogancji. Mówi Renner: "Wood był spokrewniony z Jesse'em, a zarazem był jedynym żyjącym krewnym jego ojca. Maksymalnie wykorzystywał fakt pokrewieństwa z samym Jesse'em Jamesem. Miał poczucie, że wiele mu było wolno. Jesse coraz bardziej tracił kontrolę nad sobą, martwiąc się o to, że członkowie jego własnej bandy mogą go zdradzić, przez co wszyscy sypiali czujnie jak zając pod miedzą, ale nie wydaje mi się, by spodziewał się, że Wood może go zdradzić. W rezultacie Wood nie musiał się martwić, że Jesse mógłby dybać na jego życie. To jedyne, co różniło Wooda od pozostałych".

Znajomość Dicka Liddila z braćmi Jamesami rozpoczęła się, gdy ten należał wraz z nimi podczas wojny secesyjnej do bandy Quantrilla - jednostki partyzanckiej konfederatów. Opierając się na ograniczonych przekazach o Liddilu, w tym na zeznaniu, które Liddil napisał dla szeryfa, Schneider uważa, że ów bohater "zapewne nie był aż tak mocno zainteresowany napadami na pociągi i banki czy zabijaniem ludzi. Przypominał wielu innych biednych, niecierpliwych młodzieńców z tamtych czasów. Wojna dawała im zajęcie i ideały, w które można wierzyć. Później odkrywali, że strzelanie i kradzieże koni były zajęciami, w których dobrze sobie radzili, i w pewnym sensie ciążyli ku takim bandom. W międzyczasie zaś zapominali powoli o znaczeniu tego, co robili. Być może zaczynali jako żołnierze walczący dla idei, jednak później okazywało się, że byli zwykłymi bandytami".

W przeciwieństwie do zeznania Franka Jamesa, które Schneider uznał za "niezwykle odkrywcze, prawie poetyckie w swej próbie wytłumaczenia przestępstw", zeznanie Dicka Liddila - zdaniem Schneidera - przypominało raczej suchą relację: "?Obrabowaliśmy pociąg o godzinie 3.40 nad ranem. Miałem na sobie brązową kurtkę?. Był to człowiek, który nie zastanawiał się zanadto nad niczym, co robił. Nie wiem, czy takie stwarzał pozory, czy był taki naprawdę".

Nominowany do Oscara i nagrodzony Pulitzerem dramaturg Sam Shepard wcielił się w istotną, choć niedocenianą rolę starszego brata Jesse'ego, Franka Jamesa. Na początku Historii zabójstwa Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda i na kilka miesięcy przed śmiercią Jesse'ego Frank rezygnuje z życia bandyty na rzecz darzonej większym szacunkiem i bezpieczniejszej egzystencji właściciela ziemskiego i ten sam krok doradza Jesse'emu.

Mówi Affleck: "Robert początkowo próbuje oczarować Franka, stara się uchodzić za człowieka absolutnie prostodusznego, a mimo to wartego zwerbowania do bandy Jamesa. Frank jednak odsyła go z kwitkiem. W przeciwieństwie do swojego brata Frank jest niewrażliwy na pochlebstwa, a Robert Ford nie wydaje mu się przydatny. To spojrzenie, którym obdarza mnie Sam, grając Franka, ta mieszanka znudzenia i pogardy ze zwykłym znużeniem zniechęciłaby każdego, ale nie Forda".

Żona Jesse'ego, Zee, którą gra Mary-Louise Parker, również nie uważa Forda za potrzebnego, ale toleruje go dla dobra Jesse'ego. O Zee James wiadomo niewiele poza tym, że była kuzynką Jesse'ego, która pomogła mu wydobrzeć po ranach odniesionych w wojnie secesyjnej, i że długo była jego narzeczoną. Z tego względu Parker oparła swą kreację aktorską na tym, jak wyobraziła sobie kobietę chcącą i umiejącą żyć w tak trudnych okolicznościach. "Nie wierzę, by dała się całkowicie podporządkować" - mówi Parker. - "Biorąc pod uwagę to, jak pomagała mu odzyskać siły po wojnie, musiała mieć w związku pewną dozę władzy. Poza tym była powierniczką jego tajemnic".

Odnosząc się do spekulacji o tym, czy Zee wiedziała dokładnie, czym zajmuje się jej mąż, ponieważ znany był z występowania pod różnymi fałszywymi tożsamościami, Parker uważa, że sprawa jest oczywista. "Absolutnie niemożliwe jest, by Zee o tym nie wiedziała. Oboje pojawiali się pod różnymi nazwiskami, ciągle się przeprowadzali. Oczywiście, że wiedziała, a moim zdaniem musiała go kochać, by pomimo wszystko trwać u jego boku. Nigdy jednak nie dowiemy się, jak kobieta może być aż tak bardzo oddana komuś, kogo uważamy za tak nagannego moralnie. Wydaje mi się, że ludzie wypierają różne rzeczy, a jej po prostu udawało się utrzymywać pewien poziom beztroski - odcinać tę część jego życia od życia rodzinnego i żyć w przekonaniu, że jego działalność nie ma z nią nic wspólnego".

Obsadę głównych ról dopełnia Zooey Deschanel grająca Dorothy - pozbawioną własnego domu piosenkarkę barową, która poznaje starszego i zapewne mądrzejszego Roberta Forda wiele lat po jego głośnym czynie. Ford nawet wtedy stara się jeszcze poradzić sobie z polaryzującą się wokół niego złą sławą człowieka, który zabił Jesse'ego Jamesa. Dorothy, która pewnie sama żałuje wielu czynów popełnionych w przeszłości, okazuje się obiektywną słuchaczką szczerych wspomnień Forda dotyczących wydarzenia, które na zawsze odmieniło jego życie.

Garret Dillahunt z kolei wcielił się w rolę Eda Millera, będącego swego czasu zaufanym kompanem i członkiem bandy Jamesa, który obawia się, że może stać się celem narastającej paranoi Jesse'ego.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy