"Za linią wroga": REALIZACJA
Producent John Davis postanowił, że "Za linią wroga" będzie spektakularnym filmem wojennym łączącym elementy kina akcji, przygody i sensacji: Chcieliśmy wprowadzić kino akcji w XXI wiek realizując film, który w pełni ukaże skomplikowany charakter współczesnych działań wojennych - mówi.
Akcja "Za linią wroga" toczy się na Bałkanach, w bliżej nieokreślonym czasie ("Pojutrze" - jak mówią twórcy). Bohater filmu, porucznik Chris Burnett (Owen Wilson) nie może znieść bezczynności. "Przyglądamy się, zamiast walczyć" - mówi swemu przełożonemu, admirałowi Reigartowi (Gene Hackman), składając rezygnację. Burnett stracił wiarę w siebie i sens swojej misji - mówi kierownik produkcji Wyck Godfrey. Postępowanie Burnetta spotyka się z dezaprobatą admirała Reigarta. Reigart to twardy, staroświecki facet, który wierzy w to, co robi. Burnett uważa go za relikt minionej epoki - mówi reżyser John Moore. Wyck Godfrey dodaje: Wojsko jest dla Reigarta całym życiem. Nie może uwierzyć, że spotkał na swej drodze kogoś, kto nie widzi sensu dalszej służby.
Zdaniem scenarzysty Zaka Penna Burnett nie przypomina "pilota-supermana" z filmów typu "Top Gun", ale ma cechy zwykłego człowieka - "everymana". Jak mówi: Nasz bohater wyłamuje się z hollywoodzkiej tradycji, bo "Za linią wroga" nie jest kolejnym filmem o podniebnych wyczynach asów pilotażu. Burnett to zwykły człowiek, któremu przyszło działać w niezwykłych okolicznościach.
Rolę Burnetta powierzono Owenowi Wilsonowi, którego znamy przede wszystkich z ról komediowych, w filmach takich jak "Poznaj mojego tatę" czy "Kowboj z Szanghaju". John Davis mówi: Chcieliśmy, by naszego bohatera zagrał aktor, którego nie zwykło się kojarzyć z kinem akcji. Owen ma wielką charyzmę i wspaniałe poczucie humoru i świetnie wywiązał się z zadania, które mu powierzyliśmy. Widzowie będą się z nim utożsamiać tak, jak niegdyś utożsamiali się z Jamesem Stewartem, Gary Cooperem czy Steve'em McQueenem. Owen Wilson z radością przyjął rolę niekonwencjonalnego bohatera: Grałem już astronautę (w "Armageddonie") i kowboja (w "Kowboju z Szanghaju"), w końcu przyszedł więc czas na lotnika. Cieszę się, że dane mi było wystąpić u boku Gene'a Hackmana, bo wychowałem się na filmach z jego udziałem - mówi. Jakby tego było mało, wkrótce po zakończeniu zdjęć do "Za linią wroga" Wilson i Hackman spotkali się na planie kolejnego filmu - komedii "The Royal Tenenbaums".
Przed rozpoczęciem zdjęć Wilson przeszedł szkolenie wojskowe, brał lekcje pilotażu i poznawał sekrety odrzutowca F/A-18 w jednej z baz amerykańskiej marynarki wojennej. Radą służył mu także filmowy partner Gene Hackman, niegdyś radiotelegrafista armii Stanów Zjednoczonych. Jego doświadczenia bardzo się przydały, bo przez większą część filmu Burnett i Reigart porozumiewają się wyłącznie przez radio. Konsultant ekipy, kapitan David Kennedy z amerykańskiej marynarki wojennej, mówi: Gene zaimponował nam wszystkim. Jest urodzonym dowódcą, przejmuje się bowiem losem swoich żołnierzy. Gene Hackman przywiązywał wielką rolę do autentyzmu. Jak mówi: Reigart nade wszystko stawia sobie dobro swoich ludzi. Wierzy w słuszność swoich racji i gotów jest na wszystko, by ratować Burnetta, mimo iż w ten sposób naraża na szwank swoją karierę wojskową. Dzięki temu nasz film to coś więcej niż zwykłe kino akcji - to opowieść o sile ludzkiego ducha.
Reżyserię "Za linią wroga" powierzono debiutantowi Johnowi Moore, który zyskał uznanie spotem reklamującym grę video SEGA. Spot nie był zwykłą reklamą, ale małym filmem fabularnym, w którym podziwiać można było zapierającą dech w piersiach pogoń z helikopterami, motocyklami i spektakularnymi popisami kaskaderskimi. John Davis mówi: Oglądając ten 2-3 minutowy spot, wyemitowany w trakcie MTV Music Video Awards 1999, zdałem sobie sprawę, że mam do czynienia z oryginalnym młodym reżyserem, który łamie wszelkie konwencje. Kogoś takiego szukałem... Owen Wilson mówi: John Moore pokazuje widzom rzeczywistość, jakiej nigdy dotąd nie oglądali. Zabiera nas do piekła, tam bowiem trafia Burnett przedzierając się przez linie wroga. Jak się okazało Moore z zainteresowaniem śledzi rozwój konfliktu w Bośni i wie wszystko na temat samolotów wojskowych, helikopterów, lotniskowców i broni. Wiedza ta przydała mu się na planie "Za linią wroga". Przykładem może być scena, w której Burnett katapultuje się z zestrzelonego przez wroga odrzutowca. Reżyser mówi: W trakcie katapultowania w czasie 1,2 sekundy uruchamiają się 164 różne mechanizmy. Zależało nam, by widzowie zdali sobie z tego sprawę, bo nie chcieliśmy niczego upraszczać. Robiliśmy, co w naszej mocy, by nie powielać wzorów znanych z setek innych filmów. Efekty nie były przy tym celem samym w sobie, bo każdemu z nich przypisaliśmy istotną rolę dramatyczną.
Dużą wagę reżyser przypisywał także do elementów humorystycznych, które jego zdaniem potęgują wrażenie autentyzmu. I tak w jednej ze scen ścigany przez wrogów Burnett zatrzymuje samochód i odkrywa, że podróżuje nim kilku ekscentryków, w tym sobowtór Elvisa Presleya i kilkunastoletni fan rappera Ice'a Cube'a ubrany w koszulkę z jego podobizną. Zdjęcia do filmu kręcono w plenerach podkarpackich okolic Bratysławy. Fikcyjne miasteczko Hac zbudowano od podstaw pod okiem scenografa Nathana Crowleya. Ekipa Crowleya skonstruowała także sztuczne jezioro na specjalnej platformie, którą pomalowano fosforyzującą farbą i pokryto woskiem imitującym lód. Wiele sekwencji - w tym scenę ataku na Hac - nakręcono w konwencji filmu dokumentalnego, by dać widzom wrażenie współuczestnictwa w pokazywanych wydarzeniach.
Akcja filmu rozgrywa się w czasie mroźnej zimy, podczas gdy w Bratysławie panowała iście wiosenna pogoda. Twórcy nie mieli więc innego wyjścia, jak ciężarówkami sprowadzić z Londynu sztuczny śnieg. Wnętrza lotniskowca U.S.S. Carl Vinson zrekonstruowano w bratysławskim studio w Kolibie. Wnętrza były skomplikowaną plątaniną korytarzy, w której gubili się członkowie ekipy. Scenografowie przygotowali więc dla nich specjalne mapy, które ułatwiały im orientację na planie.
W poszukiwaniu elementów wystroju wnętrz - wyłączników, radarów, paneli, tablic itp. - Crowley udał się do zachodniej Irlandii, gdzie zakupił starego Boeinga 707, którego rozebrał następnie na części pierwsze wykorzystując je potem do budowy dekoracji. Po sześciu miesiącach planowania i negocjacji przedstawiciele amerykańskiego departamentu obrony wyrazili zgodę, by okrojona do niezbędnego minimum ekipa odwiedziła z kamerą dwa lotniskowce. Przez pięć dni ekipa kręciła ujęcia przedstawiające startujące i lądujące samoloty na pokładzie U.S.S. Consitution, po czym wyruszyła w morze na U.S.S. Carl Vinson. John Davis mówi: John Moore chciał zaskoczyć widza. Często ryzykował życie, by uzyskać efekt najlepszy z możliwych. John Moore mówi: Cieszę się, że mogłem kręcić na prawdziwym lotniskowcu, muszę jednak przyznać, że w życiu nie pracowałem w równie trudnych warunkach. Hałas i upał były wprost nie do zniesienia. Chwilami czułem się, jakby zamknięto mnie w koszu na śmierci, który ktoś okładał z zewnątrz kijem baseballowym. Znaleźliśmy się jednak wśród ludzi, dla których służba jest chlebem powszednim: pilotów, mechaników, techników. Bez ich pomocy nasz film na pewno by nie powstał.