"Z tobą i przeciw tobie": ROZMOWA Z REŻYSERKĄ
Wywiad z Lolą Doillon (fragmenty).
Skąd wziął się pomysł na temat Pani drugiego filmu fabularnego?
Interesował mnie temat porwań, zwłaszcza tych, których ofiarami są kobiety. Zastanawiałam się, jak można wytrzymać przez kilka miesięcy, a nawet lat, z kimś, kogo się nienawidzi. Każdy z nas potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, by żyć. Chciałam ukazać chwilę, w której sytuacja diametralnie się zmienia, ten słynny "syndrom sztokholmski", rozwinąć myśl, że można obdarzyć swojego agresora jeżeli nie miłością, to na pewno dużą sympatią. Jak wygląda to zmiana i w jaki sposób do niej dochodzi? Te pytania od dawna nie dawały mi spokoju.
Dlaczego zaproponowała pani rolę Anny Kristin Scott Thomas?
Pisałam scenariusz z myślą o niej. Potrzebowałam do tej roli kobiety silnej, niezniszczalnej, a jednocześnie kruchej. Kristin jest dla mnie uosobieniem absolutnej samokontroli i opanowania. Uznałam, że byłoby ciekawie nieco przełamać ten wizerunek. A mimo to ani przez sekundę nie wierzyłam, że zechce zagrać w moim filmie. Dopiero tydzień po rozpoczęciu castingu powiedziałam do producentki: "wyślijmy jej scenariusz, żeby później nie żałować". Agent Kristin bardzo szybko przeczytał go i się zgodził. Następnie przeczytała go sama aktorka, po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, i również powiedziała "tak". Nie mogłam w to uwierzyć.
Jak przebiegło wasze pierwsze spotkanie?
Nie miałam nic do stracenia, ponieważ nie wierzyłam, że się uda. Wyjaśniłam Kristin swoją wizję filmu, postaci i tematu, który miałam zamiar podjąć. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, zgodziła się zagrać tę rolę.
A Pio Marma?
Potrzebowałam kogoś, kto będzie w stanie stawić jej czoło. A to nie takie proste. To musiał być ktoś, kto potrafiłby ją uwięzić, przerazić ją. Jednocześnie chciałam, żeby był to ktoś nowy, ktoś o nie do końca okrzepłym wizerunku. Młody mężczyzna - brutalny i czarujący jednocześnie. Widziałam Pio w jego wcześniejszym filmie. Traf chciał, że pracował akurat w Angouleme, gdzie byłam przejazdem. Tam się spotkaliśmy. Gdy później, już podczas prób, wszedł do pokoju i powiedział kilka zdań, wiedziałam, że mam przed sobą Yanna! To było niesamowite, ale i oczywiste zarazem!
Jak wyglądała praca na planie?
Dwie pierwsze sceny zadecydowały o układzie sił między mną a aktorami. Kristin jest niebywale pracowita. Lubiła swoją postać i czułam, że chętnie gra w tym filmie, dlatego wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Pio okazał się równie zaangażowany, podobnie jak reszta ekipy.
Od jakich scen zaczęła się praca na planie?
Najpierw udało nam się sfilmować wszystkie sceny w zamkniętym pomieszczeniu. W sumie pracowaliśmy trzy tygodnie w studiu i trzy w Paryżu. Zaczęliśmy od scen w celi - i bardzo dobrze. To było wyczerpujące i mocne doświadczenie: aktorzy i ekipa przebywali w bezpośredniej bliskości, zamknięci, tak jak główni bohaterowie. To było trudne do zniesienia, a jednocześnie bardzo pomocne. Tak czy inaczej, wieczorem z ulgą wychodziliśmy na zewnątrz.
Jest Pani zadowolona z rezultatu?
Nie potrafię mówić o rezultacie w postaci filmu. Jestem zadowolona z dokumentacji, z pracy z aktorami i z ekipą, z tego, że udało mi się podjąć tak złożony temat - bo chciałam zaryzykować. I właśnie z tych powodów mogę odpowiedzieć, że jestem zadowolona, iż nakręciłam ten film.
LOLA DOILLON - WYBRANA FILMOGRAFIA
2010: Nino (film fabularny) - wkrótce
2009: Z tobą i przeciw tobie (film fabularny)
2007: Et toi, t'es sur qui? (film fabularny)