Reklama

"Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja": ZA CIOSEM

"Nie uwierzycie mi państwo, bo i ja początkowo nie mogłam w to uwierzyć, ale na premierze filmu "Gulczas, a jak myślisz?" śmiałam się do rozpuku. Wbrew wszelkim czarnym przewidywaniom, a nawet rozsądnym przesłankom (rekordowo krótki czas produkcji, głównie aktorzy-amatorzy z "Big Brothera") Jerzy Gruza wykonał komediowy majstersztyk. Zakpił ze wszystkich i wszystkiego: z prezesów jeżdżących Mercedesami, ze świata przestępczego, składającego się z Kiełbas i Karkówek, z naszej załganej obyczajowości, z rodzimego nadęcia i snobizmu, z polskiego i zagranicznego kina, z krajowych wczasów nad jeziorem, z policji i straży miejskiej, z detektywa Rutkowskiego, blokad i Leppera, z Big Brothera i jego podopiecznych, z dziennikarzy, z kręcenia filmów, z teatru (świetne sceny balkonowe z czekaniem na Darka jak na Godota), z samego siebie i z nas wszystkich. Ten film jest żartem w żarcie i długo można byłoby go rozbierać jak ruską babę na części. Jednak, powiem krótko i obrazoburczo: komu podobał się "Rejs", odnajdzie jego niezwykły klimat również w "Gulczasie". I nie są to żadne popłuczyny, ale oryginalna i bardziej nowoczesna tak w formie jak i treści wariacja na temat dzisiejszych Polaków. Co więcej, jest w tym filmie wszystko, czego wymaga się od tzw. dobrego kina: jest akcja, sensacja, romans. Ale jest też nagromadzenie absurdu, paradoksu, groteski niekiedy do granic wytrzymałości. W takiej jednak przecież rzeczywistości żyjemy, taka ona jest, ta nasza kochana Ojczyzna".

Reklama

W ten oto sposób Krystyna Lubelska na łamach "Polityki" (nr 50/2001) dzieliła się wrażeniami po obejrzeniu filmu "Gulczas, a jak myślisz?". Jakkolwiek jej recenzja odbiega w tonie od ogółu publikowanych przez media opinii, publiczność podzieliła zdanie dziennikarki "Polityki": "Gulczasa" - film zainspirowany programem "Big Brother - Wielki Brat", którego polską edycję realizuje Telewizja TVN - obejrzało około 375 tysięcy widzów, co daje mu miejsce w pierwszej dziesiątce najchętniej oglądanych filmów pierwszego półrocza 2002 roku. Zresztą, liczba zwolenników "Gulczasa" nadal rośnie - film dostępny jest na kasetach wideo i płytach DVD i - jak to się mówi w wypożyczalniach - "nie nocuje". Logika nakazywała pójście za ciosem. I ten cios nastąpił.

Film "Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja" powstał w równie szybkim tempie, według tej samej, co "Gulczas, a jak myślisz?" formuły. Tym razem jednak akcja rozgrywa się w scenerii zimowej, wśród obsady znajdziemy również uczestników II edycji programu "Big Brother", a ostrze satyry Jerzego Gruzy, reżysera i scenarzysty filmu, wymierzone jest nie tyle w polskie obyczaje, ile w media. Zemsta za nieprzychylne przyjęcie "Gulczasa"? Bynajmniej, raczej przybliżenie nam, widzom, zasad, jakimi posługują się nie tyle dziennikarze ile producenci faktów medialnych, bo takim językiem należałoby o nich mówić, skoro telewizyjne i prasowe newsy traktowane są jak towar i eksploatowane do granic wytrzymałości. Temat manipulacji dokonywanych przez media nie jest, oczywiście, tematem nowym, rzadko jednak - zwłaszcza w Polsce - bywa poruszany tak wnikliwie i zjadliwie zarazem. Jerzy Gruza, sam człowiek telewizji, okazuje się bezlitosnym krytykiem telewizyjnych programów informacyjnych: "Nawet, gdyby to wszystko było bujdą, to my tworzymy fakty! Lepper się skończył, Belka nie ma już nic do obcięcia, prezydent za wszystko przeprosił... Trzeba nam czegoś wyjątkowego, bo ludzie nie patrzą już w telewizory, wolą wyjść na spacer z psem. Kosmici napędzą nam oglądalność!" - mówi jedna z podpatrywanych przez Gruzę postaci. Mityczna oglądalność - zmora szefów wszystkich stacji telewizyjnych - stała się wszechwładnym dyktatorem. I nieważne, że trzeba zniszczyć czyjąś prywatność, zadeptać cudze marzenia - liczy się news na pierwszą stronę lub otwarcie programu, news zdobyty za wszelką cenę, nawet kosztem samego wydarzenia, o którym miał informować.

Podobnie jak "Gulczas", "Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja" zbudowany jest na osobowościach uczestników programu "Big Brother - Wielki Brat". Już sam tytuł podpowiada, że głównym bohaterem filmu będzie Ireneusz Grzegorczyk - rolnik ze wsi Koło w gminie Brody, który wchodząc do domu Wielkiego Brata zaskoczył wszystkich swą fryzurą w kształcie gwiazdy. Grzegorczyk był jedną z największych indywidualności II edycji, zwracał uwagę nie tylko swoim wyglądem, ale i oryginalnymi poglądami, a także swoimi zainteresowaniami. Kluczem do postaci, jaką przyszło mu zagrać w filmie Gruzy, było jego stwierdzenie o nawiązaniu kontaktu z kosmitami. Jego bohater na pozór nie różni się od polskiego Everymana, mieszkańca wielkiego bloku w wielkim mieście, ma jednak coś, co nie każdemu jest dostępne - swoją pasję szukania kontaktu z cywilizacjami pozaziemskimi. To dość nieoczekiwanie czyni z niego postać uprzywilejowaną: zostaje uznany przez kosmitów za jedyną osobę we wszechświecie, która może zapobiec kryzysowi pewnej odległej cywilizacji.

Poza Grzegorczykiem w filmie "Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja" spotkamy innych znajomych z domu Wielkiego Brata. Film kontynuuje wątek Grzesia i Karoliny, romantycznych kochanków z I edycji "Big Brothera", na ekranie pojawią agentka Kobra do zadań specjalnych czyli Alicja Walczak wraz z nowym partnerem o pseudonimie Spokojny, w którym widzowie rozpoznają... Piotra Gulczyńskiego. W obsadzie znalazło się też miejsce dla Manueli Michalak, powtarzającej rolę dziennikarki telewizyjnej. Zobaczymy też uczestników II edycji - Wojciecha Glanca z lalką Eustachym, Arka Nowakowskiego oraz Agnieszkę Lorek i Ilonę Stachurę w rolach atrakcyjnych turystek.

Jerzy Gruza - wytrwały od czasów "Wojny domowej" tropiciel polskich paradoksów - nie byłby sobą, gdyby mimo kosmicznych wątków "Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja" nie została mocno osadzona w polskich realiach. Wraz z nim obserwujemy przemiany dokonujące się na przełomie stuleci - zarówno te obyczajowe, jak i głębsze - społeczne, czasem z wydźwiękiem politycznym. Nie jest to satyra wymierzona bezpośrednio w określoną grupę, bardziej dotyczy nas wszystkich, naszych emocji i nadziei, ale cienki dowcip Gruzy potrafi zaboleć mocniej niż myśl wypowiedziana wprost. Zainicjowana przez Jacka Żelezika, pomysłodawcę i producenta "Gulczasa", realizacja wchodzi na ekrany 7 czerwca 2002 roku. Film powstał w rekordowo krótkim czasie za niezwykle skromne środki. Czy zostanie przyjęty równie kontrowersyjnie jak film poprzedni? . "Wydaje mi się, że "Gulczas" nie był wart tej zaciętości, z jaką rzuciła na niego krytyka. Podobnie jak "Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja" miał to być skromny, niskobudżetowy film bez ambicji przewracania świata do góry nogami czy zastanawiania się nad sensem życia. Niech dziennikarze zajmą się raczej tymi kolegami, którzy sięgają po wielkie tematy" - odpowiada wymijająco Jerzy Gruza.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy