Reklama

"Yes-Meni naprawiają świat": O DZIAŁANIACH YES MENÓW

"Mało kto miał jakieś pytania i wątpliwości - mówi Bichlbaum na temat udziału w pierwszej konferencji WTO.

"Mało kto miał jakieś pytania i wątpliwości - mówi Bichlbaum na temat udziału w pierwszej konferencji WTO.

Tego nie pokazaliśmy w naszym filmie, ale spędziliśmy cały dzień z ludźmi z konferencji, od rannego wykładu (na temat niewolnictwa - przyp. red.) do wieczora. Wspólnie zjedliśmy lunch, poszliśmy na obiad i wielokrotnie staraliśmy się ich podpytywać czy znaleźli cokolwiek, co zaniepokoiło ich jakoś w naszym wykładzie. Nie znaleziono niczego, ludzie nie mieli żadnych problemów z tym wystąpieniem. Ludzie byli raczej rozbawieni zaproponowanym przez nas kostiumem, uważali, że to dziwne, że WTO użyje tego stroju, ze sterczącym złotym fallusem i to przed setkami ludzi. Kiedy jednak pytaliśmy ich o pracę przymusową, co sądzą na temat takiego "nowatorskiego" zastosowania mocy ludzkich, nie mieli żadnych obiekcji. Mieliśmy jedna negatywną reakcję ze strony jednej kobiety. Irytowało ją, że na właścicieli fabryk i zakładów proponujemy tylko mężczyzn. Krój tego stroju zupełnie wykluczał zaangażowanie kobiet.

Reklama

Zdjęcia z tej akcji miały niestety zbyt słabą jakość żeby wykorzystać je w filmie."

"Dobrze jest popularyzować sprawy - powiada Bichlbaum, mówiąc o roli satyry w działaniach "Yes Menów" - i przyciągać zainteresowanie ludzi tematem. To dobre wprowadzenie do trudnych i poważnych tematów, często takich, które wymagają konkretnego śledztwa. Mamy nadzieję, że ludzie, wybierając się na nasz film, zainteresują się jego tematyką i zauważą jakąś groteskową niewydolność współczesnego świata i tego jak jest zarządzany. Pozostaje mieć nadzieję, że dostaną od nas impuls do spojrzenia na pewne sprawy z innej strony".

"Nie chodzi nam tylko o ośmieszenie takich ciał jak WTO. Chodzi nam o ośmieszenie pewnego sposobu myślenia, tego, że ludzie nie wysilają się, aby stawiać pytania o fundamenty panującej dziś korporacyjnej globalizacji. Ludzie twierdzą, że muszą być jakieś dobre powody istnienia tego systemu i że z pewnością jest ktoś mądry, kto je zna. Ale w rzeczywistości, nikt naprawdę nie zastanawia się nad konsekwencjami liberalizacji lub zastanawia się nad tym w sposób nieszczególnie inteligentny: korporacyjna globalizacja panuje, bo odpowiada tym, którzy są u władzy.

źródło: www.threemonkeysonline.com

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Yes-Meni naprawiają świat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy