"Wzgórze nadziei": KRWAWE ZAPASY
Zdjęcia do filmu rozpoczęły się 15 lipca 2002 roku w okolicach wioski Potigrafu, niedaleko Bukaresztu. Zainscenizowano tam najbardziej skomplikowaną sekwencję filmu, bitwę o Petersburg w Virginii. Miała ona miejsce 30 lipca 1864 roku i nazywana jest przez historyków bitwą o krater. Zginęło w niej ponad 6300 ludzi. Wojska Unii usiłowały sforsować fortyfikacje konfederatów, podkładając potężną minę, która uczyniła wyłom, atakowany następnie przez cztery godziny przez 15 tysięcy żołnierzy Unii. Atak się nie powiódł, choć został okupiony ogromnymi stratami. Bitwa ta nie została opisana przez Fraziera, ale według koncepcji Minghelli, miała decydujące znaczenie dla przerażonego rozmiarami hekatomby Inmana.
Zdjęcia trwały prawie trzy tygodnie, i były, jak przyznawał Minghella, najtrudniejszym przedsięwzięciem w jego karierze. Zbudowano fortyfikacje i dekoracje polowego szpitala oraz dwie repliki powstałego po wybuchu krateru: jedną w celu sfilmowania planów ogólnych, drugą do sekwencji krwawych walk, które się tam potem toczyły. Do eksplozji (zginęło w niej podczas bitwy około 350 żołnierzy) użyto 4 tysiące litrów benzyny i około 100 kilogramów materiałów wybuchowych. Seale zastosował cztery kamery jednocześnie i sfilmował wybuch w jednym ujęciu.
W zdjęciach wzięło udział ponad tysiąc rumuńskich żołnierzy, przeszkolonych uprzednio w ówczesnych technikach walki. Według historyków wojskowości, jedną z głównych przyczyn klęski unionistów w tej bitwie było trzymanie się zbyt sztywno zasad walki, wytyczonych przez ówczesne regulaminy piechoty. Konfederaci działali bardziej agresywnie i zarazem swobodnie, co zapewniło im przewagę.
Twórcy filmu byli bardzo zadowoleni z rumuńskich żołnierzy, którzy, po przeszkoleniu w dawnych technikach walki, szybko osiągnęli dobre rezultaty. W dodatku byli młodsi i szczuplejsi od amerykańskich kolegów, co zbliżało ich wyglądem do ówczesnych żołnierzy, którzy, jak wiadomo, pod koniec wojny secesyjnej byli zmęczeni i z reguły niedożywieni.
Po realizacji sekwencji bitwy filmowcy przenieśli się na północ, w okolice miasta Rasnov w Transylwanii, gdzie Feretti wybudował dekoracje farmy Black Cove. Tam powstały sceny z udziałem Ady, Inmana i jej ojca, a także sekwencja jego śmierci. Kolejna lokalizacja zdjęć to okolice miasta Zarnesti, gdzie z kolei powstały dekoracje miasteczka Cold Mountain – 32 budynki wybudowane przez Ferrrettiego, ściśle według sztuki architektonicznej z połowy XIX wieku. Tutaj sfilmowano sceny z prologu filmu, między innymi pierwsze spotkanie Inmana i Ady. Filmowcy byli zadowoleni zwłaszcza z tego, że brak tu było śladów nowoczesnej cywilizacji, co pozwalało na swobodną pracę kamery. Problemem okazała się jednak pogoda. Ulewne deszcze spowodowały, że zdjęcia, wymagające letniej pogody i słońca, wykonano w końcu w USA, w Południowej Karolinie i Wirginii.
W Stanach nakręcono sekwencje, rozgrywające się na bagnach w Botany Boy Plantation, godzinę drogi od Charlestonu. Natomiast w samym Charlestonie zrealizowano kilka innych ważnych scen, wykorzystujac dobrze zachowaną architekturę, pamiętającą czasy sprzed wojny secesyjnej. Sekwencję ścinania włosów rannemu Inmanowi sfilmowano na przykład na dziedzińcu zabytkowego Charleston College. A scenę przemarszu Inmana przez miasto nakręcono w centrum Charlestonu, w dzielnicy luksusowych, zachowanych w wielkiej mierze w dawnym kształcie, rezydencji. Oczywiście Ferretti i jego współpracownicy musieli dokonać wielu zabiegów, adaptujących współczesny wygląd ulicy do pożądanych historycznych realiów. Wybudowano na przykład drewniane chodniki i wyposażono je w charakterystyczne dla tamtych czasów rynsztoki. W okolicach Richmond sfilmowano natomiast sekwencje podróży Inmana wzdłuż Cape Far River i spotkania z Juniorem.
Po zakończeniu pracy w Stanach ekipa powróciła do Rumunii, by nakręcić szereg kluczowych scen z udziałem Ruby i Ady. Potem, w okolicach miasta Sinaia na południe od Brasov, powstały sceny morderczego marszu przez bagna. Zdjęcia zakończyły się po 22 tygodniach sekwencją powrotu Inmana do Cold Mountain. Charles Frazier odwiedził ekipę w Charlestonie i w Rumunii. Wrażenie było niesamowite – wspominał. – Zobaczyłem, jak świat i postaci, które powołałem do życia, stają się realne i konkretne.