"Wyznania gejszy": OD KSIĄŻKI DO FILMU
Książka Arthura Goldena ukazała się w Stanach w 1997 roku i z dnia na dzień stała się bestsellerem. Zachwyciła się nią Amy Pascal, szefowa firmy produkcyjnej Sony Pictures. Zaraz po ukończeniu lektury Pascal podjęła decyzję o wykupieniu praw do ekranizacji.
Nim jednak doszło do zdjęć, rozpoczęło się żmudne poszukiwanie ekipy.
Pracy nad scenariuszem podjęło się dwóch bardzo cenionych w Hollywood scenarzystów. Pierwszy z nich to Ron Bass (wyróżniony Oscarem za scenariusz do „Rain Mana” Barry’ego Levinsona), drugi – Akiva Goldman (laureat Oscara za scenariusz do „Pięknego umysłu” Rona Howarda). Reżyserią zainteresował się Steven Spielberg. To niezwykła książka – mówił. – Prawdziwa historia miłosna, a jednocześnie opowieść o rywalizacji i próbie utrzymania przyjaźni. Goldenowi udało się opisać fascynujący świat, a jednocześnie pokazać problemy, które są ponadczasowe i zrozumiałe na wszystkich kontynentach.
Ostatecznie Spielberg wycofał się z projektu. Przyczyna tej decyzji była zaskakująca: reżyser bał się, że film, który nie ma w obsadzie żadnej hollywoodzkiej gwiazdy, poniesie klęskę. Spielberg postanowił jednak objąć funkcję producenta. Z podobnych przyczyn wycofali się Kimberly Peirce („Nie czas na łzy”) i Spike Jonze („Być jak John Malkovich”). Odważny okazał się dopiero Rob Marshall („Chicago”). To było dla mnie wyzwanie życia – powiedział. – Historia opowiedziana w „Wyznaniach gejszy” jest mi wyjątkowo bliska.
Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy – mówił Douglas Wick, jeden z producentów filmu – Rob opowiedział nam, jak wyobraża sobie ten film. Byliśmy zachwyceni. Rob nie boi się wprowadzać do swoich projektów własnego sposobu postrzegania świata. Od razu wiedzieliśmy, że Rob potraktuje tę książkę po swojemu, tak samo jak uczynił to ze znanym w końcu od lat musicalem „Chicago”. Podobne odczucia miał Arthur Golden, autor książki stanowiącej podstawę scenariusza: Byłem szczęśliwy, kiedy usłyszałem, że to właśnie Rob będzie reżyserem. W końcu to on z przeciętnego musicalu, jakim było „Chicago”, uczynił dzieło sztuki!
Zmiana reżysera wiązała się też ze zmianami w scenariuszu. Ostateczną wersję tekstu napisali debiutujący w tej roli Doug Wright, oraz Robin Swicord, która scenariopisarstwa uczyła się od swego teścia, wybitnego reżysera Elii Kazana. Zdjęcia miały rozpocząć się już w 2003 roku, ale Marshall był związany kontraktem z studiem Miramax. Negocjacje spowodowały przełożenie zdjęć o rok. Dopiero wiosną 2004 roku padł pierwszy klaps. Marshall powierzył główne role popularnym azjatyckim gwiazdom – Zhang Ziyi („Przyczajony tygrys, ukryty smok”), Gong Li („Żegnaj moja konkubino”) i Michelle Yeoh („Jutro nie umiera nigdy”). Co ciekawe, większość zdjęć zrealizowano w Los Angeles i okolicach. Zatoka San Francisco udawała Morze Japońskie, miasto wybudowano w Ventura w Południowej Kalifornii, a restauracja Yamashiro w Hollywood przekształciła się w herbaciarnię w Kioto. Powód realizacji większości zdjęć poza Japonią był prosty. Przeglądając scenopisy uświadomiliśmy sobie, jak wiele scen mamy do zrealizowania w plenerach – wyjaśniał Douglas Wick. – Nie mogliśmy sobie pozwolić na to, by na tak długo uniemożliwiać Japończykom ich codzienne życie.