Reklama

"Wygrać miłość": ICH WŁASNA LIGA

Filmowcy postanowili zaprosić do współpracy NBA. "Aktorzy nosili koszulki z logo ligi - ich gra musiała być na najwyższym poziomie." - mówi Mark Ellis, który odpowiada za sceny sportowe, które obejrzymy w filmie. "Kręcenie produkcji sportowych nie jest łatwo. Mimo, że wiadomo kto, i w którym momencie zrobi wsad, to pokazanie tego w piękny sposób jest trudny. Twórcom udało się uchwycić to, co w koszykówce najcudowniejsze." - dodaje.

Filmowcy postanowili zaprosić do współpracy NBA. "Aktorzy nosili koszulki z logo ligi - ich gra musiała być na najwyższym poziomie." - mówi Mark Ellis, który odpowiada za sceny sportowe, które obejrzymy w filmie. "Kręcenie produkcji sportowych nie jest łatwo. Mimo, że wiadomo kto, i w którym momencie zrobi wsad, to pokazanie tego w piękny sposób jest trudny. Twórcom udało się uchwycić to, co w koszykówce najcudowniejsze." - dodaje.

Hamri podeszła do koszykówki w sposób uczuciowy. "Mark pokazywał mi różne warianty gry w danej scenie, a ja wybierałam ten, który wydawał mi się najbliższy emocjom jakie przeżywali bohaterowie. Kiedy Scott wraca na boisko po przerwie związanej z problemami zdrowotnymi i boi się, że kolano tego nie wytrzyma, jesteśmy w stanie dostrzec te rozterki w tym, jak gra." - tłumaczy reżyserka.

Ellisowi przyszło pracować z fanatyczkami koszykówki - Queen Latifą i Debrą Chase. "Latifah już pierwszego dnia powiedziała, że mam pokazać koszykówkę w jak najpiękniejszy sposób. Uwielbia tę dyscyplinę i zależało jej, by widzowie również pokochali ten sport. Kiedy kręciliśmy, bez przerwy zabierała nam piłkę, żeby porzucać do kosza. Jest w tym naprawdę niezła." - mówi Mark.

Reklama

Casting na zawodników odbył się w Nowym Jorku. "Stawiły się na nim setki ludzi, których potraktowaliśmy jak kandydatów do prawdziwej drużyny - daliśmy im niezły wycisk. W filmie zobaczycie ludzi, którzy mieli do czynienia z zawodową koszykówką - grali w NBA czy innych profesjonalnych ligach." - mówi Elling.

Zorganizowana dwutygodniowy obóz sportowy, podczas którego aktorzy pracowali nad kondycją. Common od dziecka był otoczony koszykówką, bo jego ojciec grał w ABA (American Basketball Association - Amerykańskie Stowarzyszenie Koszykówki), a on sam podawał piłki zawodnikom Chicago Bulls. "Już jako dzieciak latałem za piłką. Nie miałem wielkiego talentu, za to byłem zdeterminowany i dużo trenowałem. Grałem, aż do końca ogólniaka. Marzyłem o grze w NBA, a dzięki temu filmowi udało mi się w jakimś sensie spełnić pragnienia." - mówi Common i dodaje : "Przygotowując się do roli bardzo dużo ćwiczyłem, bo chciałem, by widzowie obserwowali Scotta McKnighta, a nie Commona. Mark zapewnił mi taki sam trening, jaki funduje zawodnikom NBA. Byłem wniebowzięty bo zawodowi sportowcy są dla mnie jak super-bohaterowie. Odpowiedni trening sprawi, że niemal każdy będzie dobrze grał, ale żeby robić to z gracją i być wybitnym - to mogę tylko super-jednostki."

"Gdyby widzowie nie uwierzyli, że Scott to zawodowy gracz, film zrobiłby klapę. Ludzie muszą zżyć się z bohaterami, uznać ich za wiarygodnych. Nie boję się, że coś wypadło nie autentycznie, bo Common wspaniale się spisał." - mówi Ellis.

Common podkreśla, że równie istotne było zakolegowanie się z pozostałymi graczami drużyny : "Nie wiedzieli czego się po mnie spodziewać. Aktor wkroczył na boisko, czyli do ich naturalnego środowiska. Musiałem zdobyć ich szacunek i ciężko pracować." Ellis potwierdza te słowa : "Dawał z siebie wszystko, przychodził pierwszy i wychodził ostatni. Codziennie dziękował zawodnikom za zaangażowanie."

W filmie zobaczymy między innymi Bobby'ego Simmonsa Jr, który spotkał się z już z Commonem na boisku. "Obaj pochodzimy z Chicago i grywaliśmy kiedyś w Simeon High School. Z początku nie szło mu najlepiej, ale lubił grać i dawał z siebie wszystko i szybko się rozkręcił." - mówi Simmons Jr.

Zawodowi koszykarze chwalą twórców za to, że wiarygodnie pokazali realia gry. "Obie drużyny świetnie się spisały. Zobaczycie Dwighta Howarda, Rasharda Lewisa, Bobby'ego Simmonsa Jr, mnie." - mówi Dwayne Wade i dodaje : "Wspaniale się bawiliśmy, a jednocześnie graliśmy tak, jakby to były prawdziwe rozgrywki." Film jest autentyczny, bo wystąpili w nim profesjonalni zawodnicy. "To niewiarygodne - namówiliśmy do współpracy najlepszych z najlepszych! Nie udałoby się, gdyby nie dwoje wielkich fanów koszykówki - Queen Latifah i Shakim Compere.Shakim po prostu zadzwonił do Dwighta Howarda i Dwayne'a Wade'a i spytał co powiedzą na udział w filmie. A oni się zgodzili." - mówi Chase.

"Nie jestem fanem, tylko fanatykiem! W filmie zagrali moi ulubieni zawodnicy." - dodaje Compere.

Dwayne Wade, zawodnik drużyny Miami Heat i zdobywca złotego medalu na olimpiadzie w Pekinie, uwielbia dobre kino : "Z przyjemnością chodzę na produkcje, w których gra Queen Latifah. Jest cudowna!" - mówi koszykarz i chwali kolegę z planu : "Common świetnie wypada na tle innych aktorów, którzy grali koszykarzy. Gra z prawdziwą gracją."

Jedną z najważniejszych scen w filmie jest ta, w której Leslie namawia Scotta, by udał się na pielgrzymkę do nowojorskiego Rucker Park. To boisko do streeballa znajdujące w Harlemie. Zaczynało tam wielu fantastycznych zawodników, których teraz oglądamy w NBA.

"Kiedy słyszę "Rucker" natychmiast myślę o streetballu. Od tego zaczęła się nasza miłość do kosza. Cieszę się, że to miejsce wciąż tętni życiem i grają na nim kolejne pokolenia zawodników. Panuje tam niesamowita atmosfera." - mówi Wade.

Wszyscy, którzy interesują się koszykówką, wiedzą czym jest Rucker Park. "To serce nowojorskiej koszykówki. W latach siedemdziesiątych zawodowi gracze zbierali się tam latem, trenowali, wymyślali nowe kroki. Nie ma to jak Rucker." - mówi Ellis.

Sanaa Hamri i Michael Elliot wykorzystali Rucker Park, żeby przypomnieć Scottowi od czego zaczynał i zainspirować go do powrotu do gry. "Bardzo chciałam, by w filmie nie zabrakło elementu streeballowego. Razem z Mike'em uznaliśmy, że pokażemy szerszej publiczności skąd się wywodzi nowojorski streetball. Kiedy Scott jedzie tam za namową Leslie przypomina sobie od czego zaczynał, jak wiele udało mu się osiągnąć i uświadamia sobie, że nie chce tego zaprzepaścić." - mówi reżyserka.

Żeby drużyna okazała się zwycięska, między zawodnikami muszą być chemia, komunikacja i wspólne cele. Obsada i ekipa "Wygrać miłość" zdecydowanie jest zwycięską drużyną. Reżyserka wierzy, że widzom spodoba się wzruszająca, ciepła historia, w której nie brakuje realistycznych scen sportowych.

"Postawiliśmy na realizm, choć komediom romantycznym często zarzuca się jego brak. Dla nas wszystkich ważne było to, by dopracować najważniejsze wątki - zarówno ten sportowy, jak i miłosny musiały być autentyczne. Sądzę, że osiągnęliśmy cel." - mówi z zadowoleniem reżyserka, Sanaa Hamri.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wygrać miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama