Reklama

"Wszystko albo nic": WYWIAD Z REŻYSEREM

Z MIKE’M LEIGH ROZMAWIA JASON BEST

Twoje filmy opierają się na improwizacji. Jak powstawał film Wszystko albo nic?

Tego rodzaju filmy powstają w oparciu o bardzo długi okres prób. W przypadku Wszystko albo nic ćwiczyliśmy przez sześć miesięcy zanim rozpoczęliśmy zdjęcia.

Czy aktorzy opierali swe postacie na prawdziwych ludziach?

Powieściopisarze wymyślają swych bohaterów w oparciu o osoby, które poznali i przeżycia, których doświadczyli. My robimy dokładnie to samo. Tworzymy fikcyjny świat. Wymyślamy historie i bohaterów. Na tym polega nasza praca. To dzięki nam, ci bohaterowie przychodzą na świat, wchodzą w związki z innymi ludźmi. Niezwykle ważne jest to, by te postaci były trójwymiarowe, wiarygodne dla widzów. Oczywiście rzeczywistość, którą tworzymy w naszych głowach, obraz świata i żyjących w nim bohaterów jest dużo bardziej złożony niż to, co widzowie oglądają w filmie. Obraz przedstawiany na ekranie działa na widzów dlatego, że gdzieś pod jego powierzchnią kryje się bogactwo i ogrom naszych wcześniejszych przemyśleń. Można to porównać do góry lodowej. Choć widzowie czasami oglądają tylko jej czubek wystający z wody, są świadomi istnienia góry lodowej w morskich głębinach.

Reklama

W jaki sposób przekształcasz improwizacje aktorów na scenariusz?

Ponieważ aktorzy przez tak długi czas pracują nad swoimi bohaterami, potrafią się doskonale wczuć w ich emocje i improwizować przez godzinę czy dwie bez przerwy. To oczywiście nie daje mi jeszcze gotowej sceny. Zaledwie ją sugeruje. Moim zadaniem jest wyciśnięcie z tego kilku minut, nie tracąc przy tym niczego z treści. Dodaję też nowe elementy, montuję w odpowiedni sposób tak, aby uwypuklić to, na czym mi zależy.

Czy twój film ma polityczne przesłanie?

Za wszelką cenę chcę uniknąć sytuacji, by widz wychodzący z kina po moim filmie mógł powiedzieć, jakie dokładnie jest jego przesłanie. Nie obchodzi mnie robienie filmów o jasnym i prostym przesłaniu, mówienie widzom wprost, co mają myśleć. Chciałbym raczej, by moje filmy prowokowały widzów do zastanowienia się nad tym, jak żyją.

Czy zakończenie filmu jest otwarte?

Wydarzenia w filmie mają swoją kulminację i zakończenie. Zawsze jednak bardzo mi zależy na tym, by po wyjściu z kina widzowie mieli o czym myśleć. Chcę, żeby zastanawiali się, jak dalej potoczą się losy bohaterów. Filmy, o których zapominamy zaraz po seansie są moim zdaniem o wiele mniej warte od tych, które zostają z widzem na długi czas i skłaniają go do przemyśleń.

(www.bbc.co.uk/films/2002/10/03/mike_leigh_all_or_nothing_interview.shtml)

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wszystko albo nic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy