Reklama

"Wojna domowa": KOMPLETOWANIE OBSADY

Opisując proces castingu, producent Barnaby Thompson wspomina, "Najpierw spotkaliśmy się z Jessiką w Los Angeles. Kiedy wreszcie przyjechała do Anglii po raz pierwszy, był deszczowy, paskudny grudzień, a ona była sama - co pozwoliło tej dziewczynie z Kolorado poczuć, jak to jest znaleźć się w skórze Larity. Jednak to fantastyczna osoba i przeżyliśmy naprawdę urocze chwile podczas pierwszego spotkania jej i Bena, który pojawił się na nim z wielkim bukietem kwiatów dla swojej żony! W takich chwilach myślisz sobie, 'wygląda na to, że będzie dobrze.' "

Reklama

"Wydaje mi się, że Larita reprezentuje sobą wszystko, co nowe, zwłaszcza, że jest Amerykanką, a w tamtych czasach Ameryka była uważana za siłę napędową na starym kontynencie", dodaje reżyser, Stephan Elliott. "Moim zdaniem rodzina Whittakerów, a zwłaszcza pani Whittaker kurczowo trzyma się świata, który już właściwie nie istnieje. Mają dom, który popada w ruinę, ponieważ nie stać ich na jego utrzymanie, ani opłacenie potrzebnej do tego służby. Jej mąż nigdy do końca nie wrócił z wojny i w pewnym sensie go straciła. Żywi więc nadzieję, że powracający do domu syn pomoże jej zarządzać majątkiem i zachować status quo. Wtedy na horyzoncie pojawia się ta odważna, piękna Amerykanka i pani Whittaker natychmiast orientuje się, że Larita odbierze jej kochanego synka, jedyny jasny punkt w jej życiu.

Amerykańska aktorka Jessica Biel wyjaśnia, co wydawało się jej pociągające w pracy nad jej pierwszym brytyjskim filmem: "Kiedy czytałam scenariusz, najbardziej podobał mi się błyskotliwy język Noela Cowarda. Dialog w sztuce jest niezwykle zgryźliwy, dowcipny i ostry, a poza tym toczy się błyskawicznie. Ponadto, tak wiele w nim niedomówień, tak wiele gotuje się pod powierzchnią. Pod pozorami konwenansów, wszyscy bohaterowie chcą sobie nawzajem pourywać głowy," śmieje się Biel. "Dla mnie jako aktorki było to bardzo ekscytujące, ponieważ naprawdę rozumiałam Laritę i stałam się tą kobietą o ognistym temperamencie. Osobiście taka nie jestem: mam nieco łagodniejsze usposobienie, więc wydawało mi się, że to bardzo ciekawe wyzwanie. Poza tym, bardzo podobał mi się pomysł odgrywania Amerykanki, wrzuconej do obcego świata, którego do końca nie rozumie, jak chociażby wszystkich tych angielskich tradycji i zwyczajów; robienia określonych rzeczy w określonej porze oraz przestrzeganie zasad etykiety. To niezwykle zabawne i pomogło mi poczuć się nieco wyalienowaną". Stephan dodaje "Najlepsze w Jessice jest to, że podobnie jak jej bohaterka, czuje się jak ryba wyjęta z wody. Nigdy wcześniej nic takiego nie robiła, w związku z tym wejście do pomieszczenia, w którym czekał Colin Firth i Kristin Scott Thomas oraz pozostali, musiało być dość przerażające, więc początkowo była bardzo nieśmiała i zastanawiałem się, co ja narobiłem, ale Colin wziął mnie na bok i powiedział 'ten film będzie należał do niej'!

"Jessica jest zupełnie bezpretensjonalna, dlatego była niczym czysta karta. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się, żeby aktorka przyszła do mnie ze słowami 'Nie ma we mnie krzty zgorzknienia ani cynizmu, więc musisz mi pokazać, jak mam to zagrać'. Naprawdę nie potrafi o nikim powiedzieć złego słowa, a muszę przyznać, że pracowałem z aktorami i aktorkami, którzy przodują w tym względzie!

Jessica tak opisuje swoją bohaterkę: "Rodzina [Whittakerów] nigdy nie znała, ani nie spodziewała się kogoś takiego jak dziewczyna, która poślubiła ich złotego chłopca. Na początku są nią zafascynowani, ale jej nie rozumieją i nie darzą wielką sympatią. Pani Whittaker traktuje ją bardzo ozięble i wydaje mi się, że Larita jest nią trochę onieśmielona. Dlatego od początku między tymi kobietami rodzi się silne napięcie. Larita stara się ze wszystkich sił rozluźnić atmosferę i zaprzyjaźnić się z teściową, ale tamta nie chce o tym słyszeć".

Wraz z rozwojem fabuły, Larita niespodzianie znajduje sprzymierzeńca w osobie pana Whittakera: człowieka, który sprawia wrażenie głęboko zranionego i wycofanego z życia rodzinnego i życia w ogóle. Tę postać gra Colin Firth. "U Colina wspaniałe jest to, że gra niezwykle naturalnie" mówi producent Thompson. "Przekonuje widza, niezależnie od tego, w jaką postać się wciela. Nadał naszemu filmowi wiele wiarygodności, ponieważ jest człowiekiem, który wciąż zmaga się z ogromnym cierpieniem, spowodowanym udziałem w pierwszej wojnie światowej. Wypowiada błyskotliwe kwestie z uroczą iskierką w oku, ale nie kryje swoich uczuć, co moim zdaniem czyni go niezwykle atrakcyjnym i wzbogaca film".

"Gdybym miał opisać tę rodzinę" mówi Firth, "określiłbym ją jako dysfunkcyjną rodzinę arystokratyczną, żyjącą w czasach, kiedy społeczeństwo wciąż odczuwało skutki pierwszej wojny światowej, której Whittaker jest oczywistą ofiarą; walka na froncie poraniła go psychicznie.

W filmie wypowiada on kwestię 'Jestem jedynym mężczyzną w moim wieku w tej wiosce'. Odizolował się więc od reszty rodziny. W pewnym sensie zdziczał: nie goli się, nie robi tego, czego się od niego oczekuje, ani nie przestrzega dobrych manier. Bardzo mi to wszystko pasowało. Nie musiałem się przejmować jak rano wyglądam. Pojawiałem się z workami pod oczami z poprzedniego wieczoru," wyznaje ze śmiechem.

"Whittaker i Larita oboje są zepchnięci w tej rodzinie na margines" mówi dalej Firth. "Ona wżeniła się w rodzinę, której do końca nie rozumie i doznaje szoku, uświadamiając sobie, że nie ma dla niej miejsca w strukturze, kontrolowanej przez panią Whittaker. Zarówno Larita jak i Whittaker niejako są społecznymi wyrzutkami. Obydwoje mają też bardzo różne tajemnice, ale i jedno i drugie dźwiga z tego powodu ogromny ciężar."

Colin Firth przyznaje, że po raz pierwszy wcielił się w taką postać. "Niejeden raz musiałem dopasowywać się do pewnego wyobrażenia; kiedy cię już zaszufladkują, trudno się stamtąd wydostać. Ale kiedy Stephan powiedział, że nie będzie w stanie jeść ani spać, dopóki nie przyjmę roli, niezwykle mi to schlebiło i dałem się skusić! A mówiąc poważnie, kiedy przeczytałem scenariusz, jego subtelności zaczęły mnie intrygować i po prostu mnie wciągnął. Był o wiele ciekawszy i bardziej złożony niż wydawało się z pozoru. A gdy okazało się, że obsada będzie tak doskonała, zapragnąłem znaleźć się w tym towarzystwie, jako że nabiera to dla mnie z wiekiem coraz większego znaczenia", śmieje się aktor.

A oto jak Thompson wypowiada się o aktorce, zaangażowanej do roli onieśmielającej pani Whittaker, kobiety desperacko usiłującej zapobiec upadkowi jej rodziny i wartości. " 'Kocham się' w Kristin Scott Thomas od 20 lat, więc każda wymówka była dla mnie dobra, żeby znaleźć się z nią w tym samym pokoju" przyznaje. "Widziałem ją w tej roli od kiedy przeczytałem sztukę. Zależało mi na tym, żeby stworzyć wrażenie, iż gdyby sprawy potoczyły się inaczej w jej życiu - gdyby jej mąż wrócił z wojny bez skazy - mogłaby być taka jak Larita. A zatem, kiedy Larita pojawia się w jej domu, pani Whittaker nie widzi w niej tylko rywalki, zamierzającej odebrać jej syna, ale też kogoś, kto wiedzie życie, jakie mogło być jej udziałem.

Kristin jest bardzo piękna i olśniewająca, ale była gotowa grać wbrew swojemu wizerunkowi, więc jest kimś o wiele więcej niż tylko teściową".

"Pani Whittaker ma bardzo staroświeckie poglądy" zauważa brytyjska aktorka Kristin Scott Thomas. "A z drugiej strony, jest niezwykle odważna i zdeterminowana, by się nie poddać, mimo, iż wszystko wokół niej rozpada się w proch. Jest przerażona, że jej jedyny syn wrócił do domu z kimś zupełnie nieodpowiednim, ze starszą od siebie żoną, która grozi, że zabierze go do Londynu, zmuszając do zaniedbania swoich obowiązków, związanych z zarządzaniem majątkiem. Pani Whittaker czuje, że Larita chce zająć jej miejsce, dlatego podejmuje tak zdecydowane działania, skierowane przeciwko synowej.

Biedna pani Whittaker, nie potrafię powstrzymać współczucia wobec niej, ale mogę być w tym osamotniona. Czasem bywa wybuchowa, a nawet podła!"

"Kristin początkowo nie chciała przyjąć roli, uważając, że przypomina inne jej kreacje aktorskie, a ja przekonywałem ją, że takiej jeszcze nie grała, a co gorsza powiedziałem jej też, że postąpię z nią tak samo jak z Colinem. 'Postaram się, żebyś wyglądała na brzydszą niż jesteś" mówi dalej Elliott. "Czasem człowiek zapomina, jak niezwykle piękną kobietą jest Kristin. To wyjątkowa piękność, która wychodziła ze swojej przyczepy w siwej peruce i okropnych ubraniach i wyglądała na nieszczęśliwą. Pierwszy tydzień lub dwa były więc dla niej ciężkie. Potem jednak powiedziała 'wiesz co, wchodzę w to' i zaczęła się dobrze bawić. Mój ulubiony moment podczas reżyserowania to chyba ten, kiedy krzyczałem do niej "graj bardziej jak disnejowska wiedźma', na co ona wybuchnęła śmiechem pytając 'on naprawdę coś takiego powiedział?'"

"Kiedy Ben Barnes pojawił się na przesłuchaniu, był świeżo po roli księcia Kaspiana, a ponieważ jego kreacja w Pyle Gwiezdnym z zeszłego roku zrobiła na mnie ogromne wrażenie, stwierdziłem, że jest w nim coś, co daje mu wewnętrzny blask, którym gwiazdy filmowe powinny, według mnie, emanować", mówi producent Barnaby Thomson. "Oczywiście, jest jeszcze bardzo młody i szuka swojej drogi, ale uważam, że ma to coś, co uczyni z niego wielką gwiazdę. Na przesłuchaniu był niezwykle czarujący i młodzieńczy i zdawał się świetnie rozumieć swoją postać."

"Kiedy przeczytałem scenariusz," mówi Ben "bardzo spodobały mi się elementy farsowej komedii. Ale to tylko początek. Fabuła szybko nabiera bardziej ponurego charakteru i pełna jest subtelnych tonów. Pomyślałem, że połączenie tych elementów może się świetnie sprawdzić, a fakt, iż miał to reżyserować szalony Australijczyk, sprawiał, że projekt stawał się jeszcze bardziej ekscytujący" śmieje się aktor.

"Towarzystwo Bena to czysta przyjemność, ponieważ w sercu pozostał dzieckiem" dodaje Stephan. "Chociaż nie jest infantylny, to jednak potrafi uwolnić w sobie to dziecko i być naprawdę czarujący. Ich wspólne sceny z Jessicą, grającą trzydziestoletnią kobietę były bardzo zmysłowe".

"Praca z Benem była fantastyczna" mówi Jessica, "i zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Myślę, że jesteśmy do siebie podobni w tym sensie, że gra w tego typu filmie była dla nas czymś nowym, więc wciąż szukaliśmy właściwego tonu. Graliśmy sceny trudne emocjonalnie, po których następował jakiś szalony moment komediowy. Ben był wspaniałym partnerem, z którym mogłam wypróbowywać różne pomysły".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wojna domowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy