Reklama

"Władcy wojny": GORYCZ, EMOCJE, ROZMACH

Reżyser przyznawał się zresztą do bardzo silnej inspiracji słynnym widowiskiem akcji "Byle do jutra" Johna Woo z 1986 roku, przy którym zaczynał karierę jako asystent.

Reżyser przyznawał się zresztą do bardzo silnej inspiracji słynnym widowiskiem akcji "Byle do jutra" Johna Woo z 1986 roku, przy którym zaczynał karierę jako asystent.

- Chciałbym, by publiczność odczuła ten rodzaj emocji, wręcz pasji, jaka towarzyszyła moim zdaniem odbiorowi tamtego filmu - tłumaczył Chan - a która obecnie w naszym kinie niestety niemal zanikła. A zatem -psychologia i batalistyka, zamiast baśniowej umowności, tak charakterystycznej dla wielu widowisk z Honkongu. Wielką wagę przywiązywano do scen bitewnych. Użyto ponad 500 specjalnie szkolonych koni. Scena finałowej bitwy zajmowała aż 20 stron w bardzo szczegółowym scenariuszu. Do jej kręcenia użyto jednocześnie aż ośmiu kamer.

Realizatorzy napotkali na niespodziewaną trudność. Zostali zmuszeni przez potomków Ma Xinyi (tak się nazywał historyczny gubernator) do zmiany nazwiska tej postaci na fikcyjnego generała Panga. To spowodowało zmianę nazwisk także pozostałych dwóch głównych bohaterów.

Reklama
materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Władcy wojny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy