Reklama

"Władcy ognia": OBSADA

We „Władcach ognia” są cztery kluczowe role – zdecydowany na wszystko wojownik Van Zan, twardy i milczący Quinn, piękna i silna Alex oraz rozsądny i sarkastyczny zarazem Creedy. Filmowcy potrzebowali więc aktorów, którzy wcieliliby się w te postacie, czyniąc je jak najbardziej wiarygodnymi. Ciekawe, że żadnej z tych ról nie otrzymał wykonawca, którego emploi byłoby utożsamiane z typem kreowanej przez niego postaci. Końcowy rezultat nie budzi jednak żadnych wątpliwości: wybór był słuszny.

Matthew McConaughey, mający w swoim dorobku zarówno kasowe przeboje „Czas zabijania” i „U-571”, jak i produkcje niezależne w rodzaju „Szkolnej balangi” i „Na granicy”, zagrał butnego Amerykanina, który zjawia się na zamku Quinna z zamiarem zwerbowania ochotników do misji, wyglądającej na ostatnią krucjatę ludzkości przeciwko smokom. „Wszyscy wiemy, czego można się spodziewać po McConaugheyu – mówi producent wykonawczy Jonathan Glickman. – My jednak spróbowaliśmy trochę zmienić jego emploi”. Istotnie, jego Van Zan ma ogoloną głowę i imponującą muskulaturę, a całe jego ciało pokrywają tatuaże.

Reklama

„To rola gwiazdorska – mówi producent Roger Birnbaum. – Matthew już wcześniej dowiódł, że potrafi unieść na swoich barkach ciężar odpowiedzialności za film akcji, ale widzów „Władców ognia” czeka prawdziwa niespodzianka”. „McConaughey to w każdym calu amant bohaterski – dodaje producent Gary Barber. – Bardzo amerykański, niekwestionowany gwiazdor”. „Nie chciałbym nazywać Van Zana pogromcą smoków, takie określenie nie pasuje do naszego filmu – mówi Bowman. – Gdyby jednak zapytać tego faceta, czym się zajmuje, odpowiedziałby: walczę ze smokami. I na tym to istotnie polega”.

„To jasne – mówi sam Matthew McConaughey – że aby Van Zan mógł zmierzyć się ze smokami, sam musiał stać się bestią. Pytanie jednak, jak pokazać jego zmysł strategiczny, jak dowieść jego charyzmy? Zacząłem szukać wzorców wśród postaci historycznych, przestudiowałem, na przykład, życiorys generała Pattona. Stąd wziął się pomysł na życiowe credo Van Zana: „zawsze do przodu". Van Zan jest facetem, który robi wyłącznie to, co jest niezbędne”.

„Ktoś mógłby uznać Van Zana za rodzaj najemnika – mówi Christian Bale, który gra Quinna. – Zasadnicza różnica między nim i najemnikiem polega na tym, że Van Zan bezwzględnie wierzy w to, co robi. Nie jest do wynajęcia, swoją misję traktuje jak boskie posłannictwo. Bale – znakomity aktor, który zbierał pozytywne recenzje za role w filmach tak różnych, jak „Imperium słońca” (zadebiutował w nim mając 13 lat), „Idol”

i „American Psycho” – gra Quinna, przywódcę społeczności z zamczyska. Quinn zetknął się ze smokami jeszcze jako dziecko, był świadkiem ich przebudzenia i już pierwsze spotkanie nauczyło go, że to one zawsze wygrywają.

„Potrzebowaliśmy aktora, który na pierwszy rzut nie wyglądałby na słabeusza, lękliwie unikającego konfrontacji ze smokami. Chcieliśmy kogoś, kto z pasją szukałby możliwości przetrwania, człowieka o silnej osobowości. Christian jest nie tylko dobrym, ale i zdolnym do ukazania tych właściwości, aktorem” – mówi Glickman.

„Christian potrafi wręcz utożsamić się z graną przez siebie postacią – twierdzi Birnbaum. – Wychodzisz z kina w przeświadczeniu, że Bale nie grał, ale po prostu był tą postacią: to pod każdym względem aktor doskonały”. „Kluczową kwestią w przypadku Quinna jest to, że nawet jeśli przyjmuje postawę obronną, to nie czyni tego z poczucia słabości – dodaje Bowman. – Jest jednym z niewielu ludzi, którym udało się przetrwać. Jest surowym nauczycielem i sumiennym przywódcą. W sytuacjach ekstremalnych potrafi zapanować nad ludźmi, ponoszonymi przez emocje.

Początkowo wydawało mi się, że najwłaściwszy do roli Quinna byłby aktor o statusie wschodzącej gwiazdy. Doszedłem jednak do wniosku, że obecnie nie ma aktora, który podjąłby się tego rodzaju ryzyka. Pojechałem więc do Niemiec, by namówić Christiana”.

„Kiedy czytałem scenariusz, spodobało mi się, że wszystko traktowane jest

z ogromnym realizmem – wspomina Bale. Wydawało mi się, że przy takim założeniu ta historia musi zagrać, ale wcześniej chciałem wiedzieć, czy reżyser podziela ten punkt widzenia. Spotkanie z Robem było bardzo szczere. Zapytałem go wprost, jaki film chce robić, a kiedy zaczął mówić, wydawało mi się, że czyta w moich myślach!

Mój bohater żyje w poczuciu winy i pod brzemieniem odpowiedzialności. Wydaje mu się, że to jego ciekawość doprowadziła do przebudzenia smoka i śmierci matki. Teraz chce zapobiegać śmierci innych, dlatego stał się przywódcą zamkowej społeczności”.

„Sądzę – mówi dalej Bale – że zasadnicza różnica między Quinnem i Van Zanem

– poza tym, że Quinn nie jest wariatem – jest niewielka. W filmie stają się przeciwnikami, bowiem nie dzieli ich różnica zdań – jeden myśli o przetrwaniu, drugi o wojnie ze smokami, mają też różne koncepcje co do sposobu osiągnięcia swoich celów”.

„Zanim zaczną działać wspólnie – wyjaśnia Bowman – ich spór jest kwestią różnic

w filozofii życiowej: Quinn chce przetrwania, Van Zan - walki. Myślę, że udało się nam, dzięki Matthew i Christianowi, ukazać te filozofie we właściwy sposób”.

Izabella Scorupco gra Alex Jensen. – mówi Bowman. – Jest pilotem helikoptera, a ponieważ nigdy nie opuszcza kabiny, ma większe szanse na przeżycie niż pozostałe „Archanioły”. Co więcej, to ona decyduje, kto i kiedy pójdzie na śmierć. Jest bardzo przywiązania do swoich ludzi, ale codziennie każe im wyskakiwać z helikoptera

i codziennie ktoś z nich ginie”.

„Alex jest nie tylko pilotem, ale i naukowcem – mówi Scorupco. – Prawdopodobnie wie o smokach więcej niż ktokolwiek inny. Jest twarda, gdzieś po drodze zgubiła swoją kobiecość. Jej rodziną są „Archanioły”. Dlatego tak emocjonalnie podchodzi do każdego lotu bojowego. Ludzie, którzy wyskoczą z jej helikoptera mają szansę zalewie na kilkanaście sekund życia. Ona wie, że większość z nich widzi w chwili skoku po raz ostatni”. „Chciałbym zauważyć – mówi Glickman – że Izabella nie jest jedną z tych wymuskanych, sztucznych piękności, przeciwnie – jest bardzo naturalna. A poza tym jest znakomita w scenach akcji, jest po prostu wspaniała!”

Gerard Butler zagrał Creedy’ego, prawą rękę Quinna. „To taki facet, który dba

o Quinna – mówi Bowman. – Jest zausznikiem Quinna, potrafi dostrzec jego błędy

i nie boi się mu o nich powiedzieć. To bardzo ważna relacja w naszym filmie, a Gerry Butler świetnie to zrozumiał i zagrał”.

„Gerry to prawdziwy skarb – mówi Glickman. – Instynkt Roba podpowiedział mu, by do tej roli zaangażować kogoś, kto jeszcze nie zdążył przebić się w Ameryce. Kiedy go zobaczyliśmy, od razu wiedzieliśmy, że to właściwy Creedy”. „Na zamku jest egzekutorem – mówi Butler. – Jeśli mamy przetrwać jako grupa, konieczna jest dyscyplina, a Creedy ją egzekwuje. To jego robota. Myślę, że on wciąż nie może wyjść ze zdumienia, że żyje na świecie opanowanym przez smoki, chociaż taka sytuacja trwa już 20 lat. W pewnym sensie zachowuje się jak nasza publiczność: „O patrzcie, smoki – to śmieszne”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Władcy ognia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy