Reklama

"Władca Pierścieni: Powrót Króla": STYLISTYCZNA HARMONIA: LOKACJE, PLANY I MINIATURY

"W trakcie naszej podróży widzieliśmy piękne, zielone pastwiska Shire'u, jesienne kolory siedzib elfów, odchodzących z tego świat, spłowiałe barwy Riddermarchii. Gdyby dzieła Tolkiena rzeczywiście, jak wierzymy, były analogią prawdziwego świata, byliśmy świadkami rewolucji przemysłowej, która zniszczyła to, co piękne w naturalnym krajobrazie. Miejscem, w którym zniszczenie to widać najlepiej, jest Mordor, spowity ciężkimi czarnymi chmurami przemysłowych wyziewów".

Richard Taylor

Kierownik produkcji Grant Major nadzorował budowę dekoracji i planów naturalnej wielkości, takich jak ponura Ścieżka Umarłych, upadające, lecz nadal majestatyczne miasto Minas Tirith, rozległe Pola Pelennoru, czy jamy Mordoru. Od samego początku jednym z priorytetów było utrzymanie bardzo wysokiego poziomu realizmu i funkcjonalności wszystkich planów, takiego, by nawet bliskie ujęcia nie pozostawiały żadnych wątpliwości co do prawdziwości filmowanego miejsca. – Tolkien bardzo szczegółowo opisuje w książce wszystkie miejsca – mówi Peter Jackson. – Można je sobie wyobrazić, znalezienie podobnych było więc niemal tym samym, co obsadzenie aktora, pasującego do danej roli.

Reklama

- We wszystkich trzech filmach Śródziemie jest ich równoprawnym bohaterem – wypowiada się Taylor. – Dzięki artyzmowi filmu, dzięki efektom wizualnym, efektom specjalnym, zespołowi artystycznemu, Śródziemie naprawdę ożywa, jest bohaterem filmu. Mam nadzieję, że pomoże to widzom zrozumieć, dlaczego mała garstka ludzi z takim zacięciem i pasją walczy o zachowanie tego co dobre w ich świecie.

Dwie osoby zajmowały się wyszukiwaniem miejsc odpowiednich do pokazania w filmie. Byli to Dave Kolmer i Robert Murphy – przemierzyli całą Nową Zelandię, robiąc zdjęcia i filmując znalezione miejsca. Kiedy dokonano wstępnej selekcji, Jackson, operator Andrew Lesnie, pierwszy asystent reżysera Carol Cunningham i kilku innych ważnych członków ekipy obejrzało je wszystkie na żywo, przy podróżach korzystając ze śmigłowca. – Po pierwsze, przyglądaliśmy się im z artystycznego punktu widzenia – opisuje reżyser. – Zwracaliśmy uwagę na to, czy dane miejsce wygląda na wyjęte z kart książki Tolkiena. Potem rozpatrywaliśmy wszystko biorąc pod uwagę logistykę. Gdzie zaparkujemy ciężarówki? Gdzie będziemy mogli karmić pracowników? Czasami na miejscu nie było żadnych dróg, musieliśmy więc budować je sami. Ale zawsze najpierw patrzyliśmy, czy dane miejsce odpowiada opisowi z książki, to było dla nas najbardziej istotne.

- Mam wrażenie, że te przepiękne miejsca zainspirowały aktorów – mówi operator Andrew Lesnie. – Na Nowej Zelandii jest naprawdę wiele przepięknych miejsc. Wiele spośród nich można byłoby odtworzyć w studio, jestem jednak przekonany, że w takim wypadku nie stałyby się natchnieniem dla naszych aktorów.

Minas Tirith

Jednym z najbardziej skomplikowanych miejsce w "Powrocie Króla" jest Minas Tirith, siedmiopoziomowe miasto, w którym rozgrywa się znaczna część akcji filmu. – Staraliśmy się zrobić coś, co przypominałoby starożytne Bizancjum lub Rzym – komentuje Alan Lee. – To musiało być coś nadzwyczajnego.

Zarówno Minas Tirith, jak i znany z "Dwóch Wież" Helmowy Jar, powstały w Dry Creek Quarry, miejscu znanym z potężnych, naturalnych formacji skalnych, znajdującym się w bezpośredniej bliskości Wellington. – Miasto Minas Tirith to jedna z tych rzeczy, których powstania najbardziej oczekiwałem w trakcie realizacji filmu – mówi Peter Jackson. – Miasto powstawało dwukrotnie. Wybudowaliśmy wielki plan w kamieniołomie. Potem zburzyliśmy go, w ciągu kilku tygodni wybudowaliśmy zamek w Helmowym Jarze, nakręciliśmy zdjęcia, zburzyliśmy go, po czym ponownie w kilka tygodni wybudowaliśmy tam Minas Tirith.

Architektura miasta ma przypominać nieco styl znany z Północy Europy, widać w nim gust Gondorczyków, którzy są głównie wojownikami, lecz doceniają zarówno piękno, jak i majestat. Wygląd miasta zaprojektował Alan Lee. – Alan przelał na papier swoją wizję – mówi Richard Taylor. – Najpierw narysował dużą liczbę szkiców, a potem zaczął opracowywać kulturę Minas Tirith, nie tylko architekturę, ale także wygląd dzielnic szlachty i normalnych mieszkańców.

Setki ludzi kierowanych przez Majora przez około pół roku budowało Minas Tirith. - Peter chciał zrobić w mieście mnóstwo rzeczy – mówi kierownik artystyczny Dan Hennah. – Chciał pokazać ludzi Faramira maszerujących w dół ulicami, prosto na spotkanie pewnej śmierci. Chciał, by było to wielkie ujęcie, pokazujące rozległość miasta, na którym widać byłoby setki wojowników i koni. Chciał pokazać Gandalfa galopującego ulicami z Pippinem w siodle. Żeby pokazać coś takiego, trzeba punktów odniesienia, trzeba określonych długości planów. A kiedy na miejscu zjawili się statyści, gdy zaludnili ulice, miasto ożyło. Jest prawdziwe. To wspaniałe uczucie, gdy ma się poczucie stworzenia czegoś, co jest prawdziwe.

Jaskinia Szeloby

Samą jaskinię wykonano z odpowiednio przyciętych styropianowych "skał". Wykonano także labirynt tuneli, przez które swobodnie poruszali się zarówno aktorzy, jak i filmowcy. – Tunele są prawdziwe – mówi Hennah. – Zrobiliśmy naprawdę mnóstwo tuneli, występów skalnych i dziur.

John Howe wymyślił jaskinię, będącą zerodowaną skałą, siedzibą starożytnej, jadowitej istoty, która pozostawia za sobą ślady kwasu. Ze skał zwisają sieci, stworzone przez pracowników działu artystycznego ze specjalnego rodzaju rozpuszczalnego w wodzie kleju. Porozwieszano je na ścianach, by wyglądały niczym pajęczyny snute przez Szelobę.

Mordor i góra przeznaczenia

Jednym z najważniejszych miejsc, w których toczy się akcja "Powrotu Króla", są rozległe, jałowe połacie Mordoru, które filmowano w pobliżu Mount Ruapehu, w okolicy – Nadzwyczajnej pod względem wyglądu, to bardzo "ostry" krajobraz, niesłychanie trudne miejsce do realizacji filmu, ciężko się tam dostać, ekipa cały czas miała rozmaite problemy związane z panującymi tam warunkami – opisuje operator Lesnie.

Epicka wyprawa Drużyny kończy się w Mordorze, krajobraz tego miejsca musiał pulsować złem Saurona. – Kiedy patrzy się przez Mordor ku Górze Przeznaczenia, powinno czuć się strach i obawę – mówi Alan Lee. – Jeśli nie udało nam się pokazać tego w filmie, oznacza to, że nasze wysiłki były, do pewnego stopnia, nieudane.

Powstanie Mordoru wymagało koordynacji wielu elementów – od efektów komputerowych do szczegółowych modeli Szczelin Zagłady, leżących w pobliżu krateru starożytnego wulkanu, gdzie wykuto Jedyny Pierścień. – Od dwóch lat kręciliśmy testowe zdjęcia lawy na naszym miniaturowym planie, chcieliśmy dojść do tego, jak będziemy filmować kluczowe sceny filmu – mówi Richard Taylor. – Wybudowaliśmy stoły, na których staraliśmy się odtworzyć widok i głębię Szczelin Zagłady. Chcieliśmy pokazać, że samo Śródziemie przychodzi po Pierścień; że podróż Sama i Froda, i także Golluma, kończy się na tym wysuniętym kawałku skały, przewieszonym nad gigantycznym kotłem lawy w otchłani Góry Przeznaczenia.

Do zdjęć Czarnych Wrót, które Hennah opisuje jako "Mur Berliński razy 500", zbudowano pełnowymiarowy plan blanków wrót, co pozwoliło zrealizować aktorskie zdjęcia czuwających tam orków. Dla potrzeb realizacji sceny, w której Gandalf rozmawia z Rzecznikiem Saurona wybudowano inny plan, również pełnowymiarowy, przedstawiający widok podstaw wrót. Przy realizacji ogólnych zdjęć Czarnej Bramy posłużono się miniaturami.

Miniatury wykorzystano także podczas kręcenia scen wejścia na schody Cirith Ungol i do jaskini Szeloby, jednak kluczowe sceny z udziałem Sama i Froda wymagały wybudowania kolejnego pełnowymiarowego planu z dekoracjami. Cała scena, jaka widoczna jest na ekranie, to rezultat twórczego wykorzystania obu technik.

Ścieżka umarłych

W jednej z najważniejszych chwil wyprawy Aragorn decyduje się iść Ścieżką Umarłych, chce obudzić przebywające tam duchy zhańbionych wojowników. Głównym czynnikiem, na jaki zwracano uwagę przy konstruowaniu tego planu i dekoracji był realizm. – Czasami, gdy wchodzi się do takiego miejsca, wprost czuje się obecność jakichś nieziemskich sił. Opracowując wygląd Ścieżki Umarłych chcieliśmy osiągnąć właśnie takie wrażenie – komentuje Dan Hennah. – To miejsce, gdzie każdy krok ma swoje znaczenie.

Pomysł Alana Lee na przedstawienie Ścieżki Umarłych polegał na pokazaniu wielkich formacji skalnych, które w widmowy sposób zmieniają się w miasta, w których niegdyś mieszkali od dawna nieżywi wojownicy. W pobliżu Queenstown, w Deerpark Heights, zbudowano duży plenerowy plan. Wejście na Ścieżkę oznaczono wielką, czarną kulą. Ekipa produkcyjna stworzyła tam kilka zniszczonych budynków, pozostałości po wieżach, wrotach i schodach. Wszystkie elementy scenografii wykonano z czarnego polistyrenu. Specjalnie do potrzeb lawiny, jaka ma miejsce na Ścieżce, WETA wyprodukowała tysiące sztucznych ludzkich czaszek.

Miniaturowa armia wyzwoleńcza

Choć plany wykorzystywane do zdjęć aktorskich były naprawdę duże i szczegółowe, pozwalały pokazać jedynie fragment tego, co będzie widoczne w filmie, po połączeniu tradycyjnych zdjęć z efektami specjalnymi i zdjęciami miniatur i modeli.

Operator Alex Funke, zajmujący się kręceniem zdjęć miniaturowych, z uczuciem określa swoją ekipę mianem „Miniaturowej Armii Wyzwoleńczej”. – Mamy miłą, niezbyt dużą ekipę, liczącą około 30 głównych osób. W zależności od potrzeb zatrudniamy dodatkowych pracowników lub modelarzy, działamy w ten sposób, ponieważ w działach takich jak nasz fluktuacja obłożenia pracą jest zawsze najwyższa.

W pracach działu brał także udział Alan Lee, nadzorujący przemianę swych szkiców w miniaturowe plany, które wykonywano tak dokładnie, że zdawały się żyć własnym życiem. Ekipa, pod kierownictwem Funkego, zdobywcy Oscarów za efekty w filmie "Pamięć absolutna" i "Władca Pierścieni: Dwie Wieże", realizowała zdjęcia aż na 64 miniaturowych planach, część z nich należała do najbardziej skomplikowanych w historii kinematografii. Miniatury w "Powrocie Króla" to – między innymi - wieża Saurona w Barad-dûr, płaskowyż Dunharrow, Czarne Wrota, Cirith Ungol, Minas Morgul i Szczeliny Zagłady.

Większość miniatur wybudowano na planach w Stone Street Studios, ich skalę określono jako „pośrednią między jeden do dwunastu, czternastu”, co jest zaledwie ułamkiem wielkości, jaką przedstawiają na filmie. Ponieważ każdy plan, nawet w tej skali, był tak olbrzymi, miniatury z ledwością mieściły się w budynku (co dało początek określaniu ich jako „maxiturami”). Wszystkie prace związane z wykonywaniem szczegółów tych modeli wykonywano w dokładnie takich samych warunkach oświetleniowych, w jakich później realizowano zdjęcia. – Przygotowania do realizacji ujęcia są bardzo pracochłonne – opisuje Funke.

Najtrudniejszym modelem do wykonania była skomplikowana miniatura Minas Tirith. – Jedynym sposobem, w jaki mogliśmy stworzyć miasto normalnej wielkości, była budowa olbrzymiego modelu – mówi Jackson. – Jest niezwykle szczegółowy. A nasze kamery filmowały z naprawdę małych odległości, by uchwycić wszystkie mikroskopijne szczegóły.

Firma Weta Workshop wybudowała model miasta Minas Tirith w skali 1:72, przedstawiał on całe, rozłożone na 7 poziomach miasto, na ulicach stało ponad tysiąc budynków. Niektóre dzielnice miasta odtworzono także w skali 1:14, co pozwoliło ekipie Funkego na nakręcenie zdjęć przedstawiających przemarsz ulicami. Szef ekipy modelarzy, Paul Van Ommen, osobiście nadzorował końcowy proces wykonywania szczegółów każdego modelu. – Realizmu modelom dodawał dobór kolorów, roślinność, zacieki, dzięki temu miasto nabrało życia, czuło się, że jest zamieszkałe od tysięcy lat – opisuje Richard Taylor. – Jednym z dużych ułatwień przy budowie tego rodzaju modeli jest możliwość wykorzystania tekstur powierzchni, jakie rzeczywiście istnieją w naszym świecie. Można odtworzyć budynki, krajobrazy, zbocza gór z bardzo dużym realizmem, tak dużym, że osiągnięcie podobnych efektów przy użyciu komputerów jest nadal bardzo trudne. Oczywiście, w filmie widzimy efekt końcowy, będący rezultatem współpracy naszej i zespołu grafików komputerowych, który w sposób niewidoczny dla widza wykorzystał nasze zdjęcia i połączył je ze zdjęciami aktorów lub z grafiką komputerową.

Dla Funkego, którego zespół – w tym operatorzy miniaturowych kamer, Chuck Schuman i David Hardberger – bez przerwy konsultował się z treścią książki, udział w realizacji filmu był czymś wspaniałym, a każda chwila filmu warta godzin poświęconej pracy. – Ta historia jest ponadczasowa – mówi. – Jest powiązana z uczuciami. Wydaje mi się, że mówi o wielu bardzo ważnych rzeczach, głęboko nas porusza, mówi o tym, że honorze, dobrze i sprawiedliwości.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Władca Pierścieni: Powrót Króla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy