"Witaj, nocy": GŁOSY PRASY
W 1978 roku terroryści z Czerwonych Brygad porwali i zamordowali Aldo Moro, charyzmatycznego przywódcę Chrześcijańskiej Demokracji. Jego ciało znaleziono w bagażniku samochodu stojącego w rzymskiej uliczce. Dokładnie w połowie drogi między siedzibą partii komunistycznej a placem Jezusa - siedzibą partii chadeckiej. Odczytywano to symbolicznie. Moro został zamordowany w momencie, gdy jako lider chadecji dążył do zbliżenia z lewicą w imię narodowej solidarności.
Nie przypuszczałem, że film Marca Bellocchia o porwaniu Aldo Moro będzie aż tak osobistą konfrontacją z własną kontestacyjną młodością. Również dla włoskiej widowni film stał się rodzajem psychodramy. Reżyser podkreśla, że nigdy nie był zwolennikiem Czerwonych Brygad i nie popierał terroru. Ale w latach 60., gdy debiutował filmami Pięści w kieszeni i Chiny są blisko, był czołową postacią młodej, agresywnej kontrkultury. Po latach czuł się powołany, aby ukazać oczami samych terrorystów szaleństwo i irracjonalizm pokolenia ogarniętego dążeniem do rewolucyjnej czystości. Dzisiejsze spojrzenie na czasy kontestacji jest wyostrzone przez dodatkowy czynnik, którego po 11 września nie da się pominąć - terroryzm islamski.
Czy bojownicy Czerwonych Brygad nie byli podobni do religijnych fundamentalistów? Ich prorokami byli Lenin, Stalin, Mao. Te skomplikowane konteksty udało się udźwignąć Marcowi Bellocchio w filmie zadziwiająco czystym, jasnym, właściwie apolitycznym. [...]. Wydobywa zaślepienie terrorystów, konfrontując ich działania z toczącym się dookoła zwykłym życiem - z sąsiadką, która prosi, żeby potrzymać jej dziecko, z księdzem, który puka po kolędzie do mieszkania, gdzie więziony jest Moro, z programami rozrywkowymi, które oglądają w telewizji zmęczeni terroryści. Bellocchio znakomicie pokazał nieprzenikalność tych światów. Niesamowita jest normalność ich wspólnego życia z Moro, komitywa przy stole, rozmowy, dyskusje polityczne, przekazywanie listów. A wszystko to widzimy z punktu widzenia młodziutkiej działaczki Brygad, 22-letniej Chiary (Maya Sansa), która na co dzień pracuje w bibliotece publicznej, ma chłopca, wielbiciela poezji, piszącego scenariusze filmowe. Chiara ma przy sobie - jak Biblię - Świętą rodzinę Marksa. Po pracy wraca do mieszkania, gdzie za przepierzeniem jest Moro. Ta wrażliwa dziewczyna współczuje więźniowi, który zaczyna jej imponować. Ale pozostaje żołnierzem, do końca wiernym swojemu czerwonemu Kościołowi. [...].
Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Wyborcza"
Film ten wyzbyty jest osądów moralnych, jego celem jest stawianie pytań. W rękach reżysera Moro osiąga prawdziwą wielkość jako człowiek zmagający się ze swym katolicyzmem, uczuciami do swej rodziny, oraz - ostatecznie - z kwestią własnej śmiertelności. Chiara, młoda idealistka, ukształtowana przez wydarzenia, jakie spotkały jej rodzinę, została potraktowana z takim samym szacunkiem. W Witaj, nocy jest miejsce zarazem dla doniosłości i intymności; jest w nim także współczucie i rzadko spotykane zrozumienie. W kontekście obecnych czasów i poruszanego tematu jest to porażające osiągnięcie.
katalog MFF Toronto
Niezwykle piękny film. Kinu udało się tam, gdzie włoskie społeczeństwo i polityka poniosły klęskę. To udane, pełne wrażliwości dzieło, w którym Bellocchio doskonale ukazał niejednoznaczność tamtej epoki.
"La Repubblica"
Witaj, nocy to film precyzyjny, konkretny i przyprawiający o dreszcze. To najlepszy Bellocchio od czasów Pięści w kieszeni.
"Il Foglio"
Bellocchio posiadł mistrzowską umiejętność kontroli i manipulacji nie tylko kreacjami aktorskimi, lecz także obrazami, stylem wizualnym, światłem, dźwiękiem i muzyką. Witaj, nocy to film poruszający i niepokojący, pokazujący reżysera w szczytowej formie.
"Variety"