Reklama

"Wieża": AKTORZY O FILMIE

AGNIESZKA WARCHULSKA

Praca na planie „Wieży” była fantastyczną przygodą. Zebrała się grupa zapaleńców, którzy zaangażowali się w projekt filmowy bez zabezpieczenia finansowego. Urzekła nas historia. Historia ludzi zapętlonych we własnym egoizmie, łaknieniu miłości i jednoczesnym lęku przed nią.

Ewa, bohaterka, którą zagrałam, jest osobą pozornie spełnioną, która powinna być zadowolona ze swojego życia. Ma mieszkanie, pracę, którą lubi, przyjaciół, chodzi do modnych klubów, ćwiczy jogę: jest atrakcyjna i inteligentna. I jednocześnie chodzi na terapię, bo, jak sama mówi, nie radzi sobie ze swoimi uczuciami, ze swoją seksualnością. Ewa już wie, że seks, to nie miłość, i tej miłości rozpaczliwie szuka: szuka aż „za bardzo”. Kiedy spotyka Bartka, za szybko i zbyt gwałtownie próbuje zgarnąć jego przestrzeń. Bartek nie jest jeszcze gotowy, Ewa go fascynuje, ale przeraża go stały związek. Historia stara jak świat, ale jakże aktualna. To dobrze, ze ten film powstał. Dobrze, że są takie odważne i zdeterminowane osoby, jak Agnieszka Trzos, które nie oglądając się na nikogo realizują swoją wizję.

Reklama

RAFAŁ MAĆKOWIAK

Temat filmu był jednym z ważniejszych powodów, dla których podjąłem się tej współpracy – dotyczy dzisiejszych czasów, w których relacje między ludźmi „rozłażą się”, a najważniejsze uczucia – mam na myśli miłość i bliskość tak bardzo się dewaluują.

Postać Adama, którą grałem, jest moim zdaniem najciekawszą postacią filmu, ponieważ najbardziej i najboleśniej obnaża smutek życia singla. Model wesołego, atrakcyjnego życia singla kreowany i opisywany przez współczesne media, został w tym filmie obnażony i zanegowany. Single są w rzeczywistości ludźmi głęboko nieszczęśliwymi, żyjącymi substytutami, karmiącymi się blichtrem wolności, nie dając sobie szans na przeżycie głębokiego i wartościowego uczucia.

Trudny był dla mnie moment docierania się z reżyserką filmu, poznawania jej sposobu pracy, słownictwa, którym się posługuje, ale tak zawsze jest z reżyserami, z którymi głęboko się pracuje, gdy się chce wspólnie dotrzeć do głębin granej postaci. Moja obawa dotyczyła również sposobu pracy. Pracowałem już kilka razy przy tak zwanym „kinie offowymi” i bywało różnie na takich planach, a ta produkcja mimo, że niezależna była bardzo profesjonalna. Atmosfera planu zdjęciowego była po prostu ekstra. Czuć było silne emocjonalne zaangażowanie ekipy i wszystkich, którzy współpracowali i pomagali. Jeżeli jest takie zaangażowanie i tyle emocjonalnego podejścia do projektu, to z tego musi wyjść coś rzeczywiście wartościowego i prawdziwego.

MARIUSZ ZANIEWSKI

Praca nad rolą Mateusza była tym cięższa i tym ciekawsza, im bliżej bohater znajdował się mojej osoby. Paradoksalnie najtrudniej jest korzystać w pracy z tych cech osobowości, które uważamy za własne. To już jest niemal forma terapii, z której skutków jestem dość zadowolony, jak zwykle - nie przesadnie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wieża
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy