"Wieża": AGNIESZKA TRZOS O FILMIE
„Wieża” to film o samotności zainspirowany jedną z baśni Braci Grimm – historią o królewnie, która mieszka w wieży i czeka na królewicza. Rękę królewny zdobędzie ten, który się przed nią ukryje. Żadnemu się nie udaje - królewna ma dar widzenia. Może kontrolować całe królestwo, jednak robi to za jakąś cenę – odcina się od swoich uczuć, potrzeb i tęsknot. Wieża daje władzę, ale nie pozwala kochać i skazuje na samotność.
Kanon baśni o królewnie zamieszkującej wieże istnieje w naszej świadomości. To jedna z najstarszych historii opowiadających o relacji pomiędzy kobietą a mężczyzną. Czasami pobyt w wieży okazuje się dobry. Można się wtedy zdystansować do tego, co stało się w starym związku, i nie przeskakiwać od razu w drugi. W filmie mówię o chorym aspekcie bycia na wieży – o lęku przed miłością: o tym, że łatwiej jest żyć w świecie pozorów, masek, blichtru, powierzchownych relacji, niż odważyć się na budowanie związku z drugą osobą.
Pokazuję również, że na wieży mieszkają dzisiaj także mężczyźni. W tym sensie przekraczam tę baśń. Role między kobietami a mężczyznami zmieniły się do tego stopnia, że dzisiaj to właśnie mężczyźni odczuwają w większej mierze lęk przed zaangażowaniem się, bliskością, miłością. To oni zamykają się we wspomnianej wieży.
Opowiadam trzy równoległe historie. Jedna z nich jest o atrakcyjnej młodej kobiecie, która przebiera w facetach jak w rękawiczkach, i nie potrafi związać się z tym jednym. To świat, w którym lepiej być z kimś, kto nic do ciebie nie czuje, bo wtedy łatwiej tę osobę zostawić. Druga historia jest o dziewczynie, która bardzo pragnie się z kimś związać. Żyje jednak samotnie, bo nie może spotkać mężczyzny, w którym ze wzajemnością by się zakochała. W końcu pojawia się ten, na którego otwiera serce. Jednak po pewnym czasie mężczyzna wycofuje się – ucieka na tę symboliczną wieżę. Trzecia opowieść jest o mężczyźnie – o jego zamknięciu, obsesjach z tego wynikających, o lęku przed otworzeniem serca, a jednocześnie o wielkiej tęsknocie za miłością.