Reklama

"Wiem kto mnie zabił": LINDSAY LOHAN: NATURALNY TALENT

"W stresujących sytuacjach mózg znajduje metody, aby znosić uraz zadany ciału" - DR. Summerly

Gdy rozpoczął się casting do najważniejszej podwójnej roli - Aubrey Fleming i Dakoty Moss, twórcy filmu musieli odpowiedzieć sobie na kilka zasadniczych pytań: Czy szukają kogoś znanego? Czy chcą odkryć nową twarz? Czy poszukują gwiazdy, czy po prostu dobrego aktora?. Mogli pójść w dowolnym kierunku.

"Lindsay Lohan na pewno jest sławą, ale to co mnie interesowało, to jakość jej dotychczasowego dorobku aktorskiego" mówi producent. "W przeciwieństwie do wielu osób, które w jej wieku osiągnęły podobny status, ona naprawdę ma czym się pochwalić".

Reklama

Lohan, która gra od lat dziecięcych, pozostaje na czele wiodącej grupy młodych, znanych aktorek. Podobnie jak w "Wiem kto mnie zabił" jej kariera również zaczęła sie od grania dwóch postaci naraz, była to rola bliźniaczek w filmie "Nie wierzcie bliźniaczkom". Dziewięć lat później aktorka jest już spragniona by z gwiazdki stać się odtwórczynią głównych ról kobiecych. Podobieństwo pomiędzy życiem Lohan a życiem granej przez nią postaci, dodaje jej występowi autentyczności. "Film opowiada o dziewczynie, która zostawia swoje dzieciństwo za sobą i staje się dorosła" mówi Chris. "Im bardziej poznawałem Lindsay, tym bardziej oczywistym wydawało mi się, że teraz nadeszła dla niej chwila by ruszyć dalej i dorosnąć jako aktorka".

Dla roli Aubrey/Dakoty Lohan zdecydowała się wziąć udział w projekcie zanim jeszcze skończyła czytać scenariusz. "Napisałam do nich już po przeczytaniu kilku scen - że wchodzę w to." - powiedziała aktorka. "Jedną ze scen, była scena striptizu. Początkowo pomyślałam czy nie mogli by jej przerobić? Ale potem stwierdziłam, że scena ta to gwóźdź programu. Lohan była fanką Sivertsona jeszcze przed podpisaniem kontraktu, wymienia jego film "The Lost" jako jeden z jej pięciu ulubionych. Była zachwycona, gdy odkryła, że ona i reżyser mają podobne pomysły na graną przez nią postać. "Aby móc robić rzeczy, jakie robię w tym filmie potrzebowałam reżysera, z którym nadaję na tej samej fali. Grałam tu swoją pierwszą scenę miłosną. Właściwie nie nazwałabym tego sceną miłosną, to był po prostu seks na ekranie".

Sivertson mówi, że dostrzegł w tym filmie szanse dla Lohan, aby mogła dojrzeć jako aktorka. Rozmawialiśmy o tym dość szczegółowo i widziałem w niej mieszankę zdenerwowania i podekscytowania, bo miało to być tak różne od jej wcześniejszych ról." Niektóre z technik reżyserowania Sivertsona przypominały Lohan pracę legendarnego Roberta Altmana, z którym aktorka pracowała przy "A Prairie Home Companion", jego ostatnim filmie. "Czasem kręcił dalej, nawet po skończeniu ujęcia, żeby po prostu zobaczyć co się zdarzy i czy zacznę improwizować." Sivertson rozpływa się w pochwałach nad Lohan. "Ma niesamowicie dużo naturalnego talentu, a jej gra wydaje się być pozbawiona jakiegokolwiek wysiłku. Oczywiście nie oznacza to, że nie pracuje ciężko, tylko pracuje w bardzo naturalny i swobodny sposób. Nie jest jedną z aktorek stosujących metodę Stanisławskiego, które "pozostają" w granej przez siebie postaci pomiędzy kolejnymi ujęciami Jednak gdy zaczynaliśmy kręcić ona natychmiast była gotowa. Łatwo się nią także kierowało, mogłem do niej mówić wprost i nie musiałam używać wyszukanego języka. Od razu rozumiała o co mi chodzi, a także była w stanie to zagrać".

Lohan wnosiła też wiele pomysłów do filmu, włączając w to wizję dwóch różnych postaci, jakimi są Aubrey i Dakota. Reżyser był jednak przede wszystkim pod wrażeniem jej umiejętności aktorskich oraz profesjonalizmu: "Po trzecim ujęciu zawsze trafiała w sedno, co przy tak napiętym haromonogramie było wspaniałe". Mancuso również pochlebnie ocenił pracę Lohan. "Talent Lindsay polega na tym, że potrafi wcielić się w postać i mówić w jej imieniu w taki sposób, że wydaje się to absolutnie autentyczne".

Mimo iż aktorka tańczy prawie od zawsze, sceny tańca na rurze w wykonaniu Dakoty były dla niej fizycznym wyzwaniem. Aby móc sprostać zadaniu, Lindsay zgłosiła się na zajęcia S-Factor do Sheili Kelly, która wystąpiła w filmie "Zatańczyć w Błękitnej Iguanie". Stworzyła ona popularny "program" łączący elementy jogi, baletu, striptizu oraz tańca przy rurze. "Tańczenie na rurze jest naprawdę ciężkie. Wymaga sporej siły w górnych częściach ciała. Gdy zobaczyłam kobiety, które potrafią zjechać na rurze głową w dół, zrobić fikołka, aby następnie znów znaleźć się na górze, pomyślałam, że nie uda mi się tego zrobić".

Na szczęście lekcje opłaciły się, a po obejrzeniu materiału filmowego, aktorka sama nie mogła uwierzyć, że tak dobrze jej poszło. Co ciekawe, Lindsay po zakończeniu zdjęć postanowiła kontynuować ćwiczenia, gdyż jak twierdzi sprawiają jej radość.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wiem kto mnie zabił
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy