Reklama

"Wiarołomni": KILKA SŁÓW OD REŻYSERA

W swoim najnowszym scenariuszu Bergman opowiada o ludziach, którzy nie potrafią być sobie wierni. Ranią się nawzajem, chociaż tak naprawdę tego nie chcą. Koniec tysiąclecia to epoka, w której coraz więcej ludzi wybiera życie w wolnym związku. Zmieniają się zasady moralne. W filmie dwóch mężczyzn i kobieta prowadzą grę. Lubią podejmować ryzyko. „Kochajmy się, bądźmy szczęśliwi, zapomnijmy o tym co dobre i co złe.” Nagle ich szczęście znika. Dochodzi do tragedii, ponieważ nie potrafią być wierni. Prawdziwą ofiarą jest jednak dziecko, uwikłane w grę dorosłych. Obserwujemy namiętności trojga bohaterów i widzimy jak dziecko patrzy na nich i próbuje zrozumieć sytuację. Ważną postacią w scenariuszu jest Bergman. Kiedyś uwodził kobiety, a teraz ma poczucie winy, że zranił osobę, którą kochał.

Reklama

„Wiarołomni” opowiadają o prawdziwym wydarzeniu z życia Bergmana. Reżyser przez lata próbował o tym napisać. Stało się to możliwe dopiero kiedy znalazł właściwą aktorkę. Była ona jego inspiracją, kiedy tworzył scenariusz i zagrała główną rolę kobiecą. Między innymi o tym jest film. Erland Josephson gra starzejącego się Bergmana. Lena Endre jest aktorką, która odwiedza reżysera, pracującego nad scenariuszem i jednocześnie kobietą, którą kiedyś kochał. Krister Henriksson wystąpił w roli kochanka bohaterki, a Thomas Hanzon zagrał jej męża - światowej sławy dyrygenta. Dla mnie - reżysera filmu - najważniejsze w tej opowieści jest to, że chociaż z czasem zapominamy o długich godzinach cierpienia, musimy pamiętać, czego nas nauczyły.

(Liv Ullmann)

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wiarołomni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy